Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2009, 23:21   #5
Mizuichi
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Dzisiaj godzina 09:00

Jonathan skrupulatnie pakował do kufra wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Na samym dole położył dwa komplety szat., trochę zwykłych ubrań, bieliznę i skarpetki. Później przyszedł czas na podręczniki szkolne. Ułożył je bardzo dokładnie by podczas transportu nie uszkodziły się. Mama mówiła mu żeby zatokował tylko niezbędne rzeczy. Chłopiec jednak nie mógł powstrzymać się od włożenia jeszcze kilku własnych książek. Wprost uwielbiał je czytać. Następną warstwą był gruby ręcznik który miał zabezpieczyć lektury przed uszkodzeniem które mogłyby spowodować przedmioty leżące wyżej. Już z mniejszą skrupulatnością zapakował inne przybory szkolne. W pewnym momencie do pokoju Jonathana weszła jego matka.
- Kończysz już kochanie – spytała troskliwym głosem
- Tak mamo – odpowiedział uśmiechając się szeroko
Kobieta popatrzyła na syna. Była dumna. Teraz on jak kiedyś ona miał wyruszyć do szkoły magii i czarodziejstwa. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak czuli się jej rodzice kiedy posyłali jedyne dziecko tak daleko od siebie. Szczęście ale i zarazem smutek. Przez chwilę wpatrywała się jeszcze w chłopca. Starała się nie rozpłakać. Wiedziała że na to przyjdzie czas później.
- Nie zapomnij wziąć sowy - powiedziała cicho
- Wiem mamo, już mi o tym dziś mówiłaś
Elizabeth bo tak miała na imię matka Jonathana, wyszła z jego pokoju i udała się do kuchni. Chciała upiec ciastka synowi na drogę. Wiedziała że nie ma już dużo czasu.

Dzisiaj godzina 10:00

- Pośpiesz się bo się spóźniły – ponagliła syna Elizabeth.
- Idę mamo, jeszcze tylko muszę wziąć klatkę
Po chwili chłopiec zbiegł po schodach. Z radosnym uśmiechem na twarzy.
- Jestem gotowy możemy jechać
Elizabeth pomogła synowi zapakować wszystko do samochodu. Siadła za kierownicą i ruszyli.
- Mamo a w jakim ty byłaś domu? – spytał
Kobieta uśmiechnęła się szeroko, już opowiadała o tym chłopcu. Jednak cieszyła się że znowu o to pyta. Rzadko miała okazję spędzić z nim trochę czasu. Teraz będzie miała go jeszcze mniej.
- Kiedy tiara przydziału znalazła się na mojej głowie niemalże natychmiast wykrzyczała: "Gryffindor" Pamiętam to bardzo dobrze. Bardzo się wtedy cieszyłam
- Też chciałbym trafić do Gryffindoru – szybko powiedział chłopiec – byłoby fajnie prawda mamo?
Elizabeth uśmiechała się szeroko
- Tak kochanie, jednak nie martw się jeśli trafisz do innego domu.
Po prawie pół godziny jazdy dotarli na dworzec, gdzie po wypakowaniu całego bagażu z samochodu, powoli ruszyli w kierunku peronu 9 i ¾.
- Na pewno wziąłeś ciepłe ubrania – wypytywała matka
- Tak na pewno
- Nie zapomniałeś szczoteczki do zębów
- Nie mamo nie zapomniałem
Stanęli na przeciw żelaznej bramy obok peronu 9. Obok nich znajdował się jeszcze jakiś chłopiec, chyba w wieku Jonathana i mężczyzna, prawdopodobnie jego ojciec. Cała czwórka prawie jednocześnie przekroczyła niewidzialną bramę. Znaleźli się na peronie 9 i ¾. Elizabeth wraz z Jonathanem podeszli do jednego z wagonów. Kobieta przykucnęła przy synu.
- Będę za tobą tęsknić – powiedziała cicho, ledwie powstrzymując łzy.
- Ja za tobą też mamo
- Wyślij do mnie czasem sowę, Ja będę do ciebie pisać jak najczęściej
- Dobrze mamo, obiecuję że napiszę jak tylko będę na miejscu
Elizabeth uśmiechała się. Ciężko jej było rozstawać się z synem. Teraz kiedy wróci do domu będzie całkiem sama. To przerażało ją najbardziej. Pocieszała ją tylko myśl że syn pójdzie w jej ślady. Kobieta uściskała mocno chłopca.
- Mamo wszyscy patrzą – powiedział lekko skrępowanym głosem.
Puściła go i na pożegnanie pocałowała w policzek.
- Wsiadaj już bo pociąg odjedzie bez ciebie.
Jonathan nic nie mówiąc wsiadł do pociągu. Matka pomogła mu jeszcze z kufrem i klatką po czym odwróciła się i odeszła. Nie była już dłużej w stanie powstrzymywać łez. Nie chciała też by syn zobaczą ją kiedy płacze. Wiedziała jak wspaniała jest to dla niego chwila. Wolnym krokiem udała się do samochodu.
Jonathan będąc już w pociągu zaczął szukać jakiegoś przedziału gdzie byłoby wolne miejsce. Wsiadł do pierwszego w jakim nie było zbyt dużego tłoku. Rozsiadł się wygodnie na miejscu. Rozejżał się do około patrząc z kim przyszło mu dzielić kilka godzin podróży
- Cześć jestem Jonathan – powiedział wesoło – pierwszy raz jadę do Hogwartu a wy.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline