W połowie słów dowodzącego, po prostu przestał go słuchać. Wpatrywał się teraz w rozległy teren dookoła nich. Trzymał mocno w ręku miniguna na wszelki wypadek. Wstydził się tego przed samym sobą, ale zaczęły pocić mu się ręce. W GROMie nie musiał strzelać z tego typu broni. Nie chciał wyjść na niedoświadczonego, więc udawał że potrafi z tego dobrze strzelać. Wytężał wzrok, lecz nadal nic nie widział. -Tu chyba nikogo nie ma.
Powiedział do Rogersa. Powoli zaczął się zastanawiać czy aby na pewno są w dobrym miejscu. Czy to tu mieli ich wysadzić. |