Frank nie mógł poruszyć ręką, poruszył więc jedynie głową tak, żeby wytrzeć z czoła pot o prawy bark. Uśmiechnął się sam do siebie, bo oczywistym było, że ten jego odruch był podświadomy i nie udało mu się wytrzeć czoła własnym barkiem. W ogóle cała ta sytuacja zaczynała go już bawić. Wydawało mu się, że od czasu gdy zegar miał niechybnie wybić północ minęło zaledwie parę chwil, a przecież od tego czasu zdąrzył już kilkakrotnie stracić przytomność, zobaczyć czarodziejską wróżkę uwięzioną w lampie, usłyszeć szyderczy śmiech i wypowiedzi człowieka, który prawił o podróżach w czasie, stanąć oko w oko z lwem, któremu wyraźnie paliła się cała sierść nie wydając przy tym z siebie ciepła, którym Frank powinien był się conajmniej sparzyć. Zanim otworzył oczy kolejny raz, myślał że nic już nie jest go w stanie zdziwić, a tym czasem na jego głowie siada sobie w najlepsze mały, latający smok, a przed jego oczyma stoją kolejne dwie dziwaczne postacie, których nie jest w stanie ogarnąć wyobraźnią. Na pytanie, którą z tych postaci wybrać, Frank odpowiedział dosyć szybko - Zdaje się, że Ty Drake jesteś w stanie latać. Będziesz więc prawdopodobnie mógł mnie bez trudu rozwiązać, jeśli wybiorę właśnie Ciebie. Któregokolwiek z was bym nie wybrał, zapewne nie powiecie mi, czy dokonałem słusznego wyboru, prawda? - nie czekał na odpowiedź, a tylko na szybkie rozwinięcie akcji. Chciał już być wolny, a jeszcze bardziej chciał wydostać się z "krainy Oz". - Wyzwolisz się wraz z podjęciem decyzji - Odparł Qatllax nachyliwszy się do przodu, zupełnie jakby szykował się do ataku. Jednocześnie wbijając we Franka żółte, wężowe oczy. - Otóż to - wtrącił się Drake, z tak charakterystyczną sobie wyższością. - Co więcej, każdy wybór ma swoje dobre i złe strony. Zdaj się na swą intuicję i zdecyduj. Odpowiedź na pytanie, który wybór jest słuszny, znajduje się niestety poza naszym zasięgiem. Konsekwencje działań ujawniają się z czasem, zaakceptuj je i wykorzystaj, a odniesiesz zwycięstwo - skłonił się z właściwą sobie gracją i podobnie jak pozostałe dwie istoty, zaczął intensywnie wpatrywać w związanego mężczyznę. -Wybieram Ciebie Drake. Zdejmij mnie z tego słupa i powiedz mi którędy się idzie do tej waszej pięknej Pani, kimkolwiek ona jest. - odparł Frank nie namyślając się już ani chwili dłużej. |