-Barbak przytrzymaj nowego. Mój jest ten.
- To nie jest fair. On jest tylko jeden!
Samael, zaczął pod nosem gadać. Ork zdawał sobie sprawę, co jego gorący przyjaciel mógł w tej chwili szykować.
Obejrzał się. Na ułamek sekundy. Drużyna właśnie zabierała się na drugą stronę, no w znacznej mierze się zabierała. Plan, choć przewrotny przyniósł zatem żądane efekty. Z tego powodu należało się cieszyć. Gorzej, że teraz trzeba było jeszcze przeżyć.. no i najgorsze, przejść przez urwisko. - Ale on jest tylko jeden! Jest niezniszczalny i wnerwiony... to zdecydowanie nie jest fair... Nie ma szans!!! - Emanuelu. Zajmij się proszę tym zadrapaniem.
- Emanuelu zrób to, Emanuelu zrób tamto... Pchła wnerwiona podążyła w kierunku rany i po chwili okolicę rozświetlił blask światła.
-Drzew! Potwór! Łapiesz?! Ty wabik!
- Oki!
Barbak zaczął po okręgu obiegać piekliszcze tak, by odciągnąć je od Samaela. Po drodze odłożył tak topór jak i młot... te nie miały tu racji bytu. Nie można było niestety zrobić nimi krzywdy... ale można było uciekać. Ork sięgnął pięściami za pazuchę dobywając czegoś. Zacisnął to mocno w pięściach, uważając by przypadkiem nie upuścić....
... A potem była już tylko ucieczka... i zwracanie na siebie uwagi. - No! Gdzie reszta rodzinki??
__________________ Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą. |