Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-05-2009, 20:55   #321
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X wtrąc
Nizzre; Taaa... Najpierw wszyscy koniecznie chcą, żebyś przeszła przez most, a kiedy ruszasz, cała reszta stwierdza nagle, że zostanie tutaj i podrażni Szarpstile... Wszyscy poza dwarfem. Też pocieszenie... Stajesz między posągami, czekając, aż podniosą Most.

Barbak; Wypuściłeś strzałę. Włócznię. No strzałę wielkości włóczni... Cel stał w lesie, ale jak wspomniano, nie była ta malutka i zwiewna strzała. Pocisk szczęśliwie nie natrafił na przeszkodę w postaci podszytu. Trafił w cel, z głuchym pyknięciem odbijając się od boku stojącego nieruchomo Szarpstila. Strzała nie złamała się, po prostu odskoczyła, nie wbijając się w cel! Nie raniąc go!

Szarpstil natychmiast podniósł długi, cienki ogon i wygiął się w łuk, spoglądając na swój lewy bok, gdzie trąciła go strzała. Kłapnął szczęką, wydając z siebie niski, dziwny ryk. Podniósł się żwawo na dwóch tylnych łapach, rozglądając się na boki.

Szamil, Barbak;
Ruszyliście do szarży ku ścianie lasu. Szarpstil natychmiast obrócił się w waszym kierunku i spojrzał na was pustymi, białymi oczodołami. Wydając z siebie jazgotliwy ryk, opadł na cztery łapy i rzucił się biegiem ku wam, sadząc dalekie susy. Szybki jest! Ziemia zadrżała, metalowe płyty na ciele stworzenia chrzęściły głośno kiedy zwierzę biegło.
Szamil zacisnął w pieści huczącą fontannę demonicznych płomieni i cisnął ognistym pociskiem w nacierające monstrum. Wybuch, płomienie trysnęły na boki rozbijając się o cel, rozwiały się, Szarpstil wyskoczył zza ognistej zasłony nietknięty i biegł dalej! Kolejne pociski trafiły w przednią i tylną nogę rozpędzonego stwora, zostając jedynie ognistymi ostrogami, które znikły za moment! Szarpstil był już blisko, w kilku susach dopadł do was!
Zabójca Sierot i Pogromca Dziewic zamłynkowały w powietrzu, jeden za drugim, padając z przerażającą siłą na szarżujące zwierzę. Oba ciosy ugięły pod Szarpstilem nogi, wgniatając go w ziemię, kończąc próbę sięgnięcia orka szponiastą łapą. Zwierzę zaryczało, ze świstem, niczym biczem, chlasnęło cienkim stalowym ogonem po lewym ramieniu orka, zostawiając długą, głęboką ranę.
Wstało!
Szamil z niedowierzaniem patrzył, jak Szarpstil po orkowych ciosach podnosi się na rozkraczonych nogach, wykorzystując moment, kiedy broń orka nabierała nowego rozpędu. Półelf doskoczył do drzewa nieopodal, demonicznym ramieniem i mocą ognia wypalając w pniu dziurę. Drzewo trzasnęło, chrupnęło, z ogłuszającym hukiem złamało się i powoli przechyliwszy się, runęło, łamiąc gałęzie. Ork odsunął się w sama porę, kiedy pień zwalił się, na grzbiet Szarpstila, przygważdżając go do ziemi.
Szarpstil ryczał wściekle, klapał szczęką wystającą spod pnia, wierzgał tylnymi nogami wystającymi z drugiej strony i niebezpiecznie wymachiwał ogonem. Szamil na próbę przyłożył mu jeszcze mieczem – nic! Jakby bił w skałę, jakby zwierzę otaczała cieniutka aura nie do przebicia!
Zbiorowa świadomość stada.
Wołanie przygwożdżonego Szarpstila zostało usłyszane. Nie otrząsnęliście się jeszcze na dobre, kiedy naraz przez zwalone prawo przeskoczył zwinnie drugi Szarpstil, lądując miękko, z kocią gracją. Oczodoły namierzyły was błyskawicznie, Szarpstil rzucił się do przodu niczym rozszalały buhaj, próbując nabić orka na swe rogi.
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 29-05-2009, 21:11   #322
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
"Dobra... Kruk nie kłamał. Przynajmniej można je przygnieść."
Półelf rozejrzał się szybko. Drugi Szarpsteal ruszał właśnie na orka, elfka i krasnolud stali przy moście. Samael spojrzał na Isa.
-Rusz swój tyłek do cholery! Bierz te dokumenty i spadaj. Długo nie damy rady!
Odwrócił się do przygniecionego stwora. Ręka z mieczem zwisała gotowa do sparowania każdego ciosu.
-Barbak przytrzymaj nowego. Mój jest ten.
A potem rzucił do Szarpsteal'a to jedno, jedyne słowo... Słowo, które mogło tyle zmienić.
Niezależnie od efektu odwrócił się do Barbaka.
-Drzew! Potwór! Łapiesz?! Ty wabik!
Krótkie słowa, bezładne. W walce nie ma czasu na długie wypowiedzi. Trzeba działać, myśleć i móić szybko.
Czekał aż Barbak odciągnie stwora pod drzewa, chciał wtedy powtórzyć akcje z pierwszym.
"Dobrze, że nie są inteligentne."
"Hej! Berithi!!!! Po kiego mi dałeś tę rękę jak nie mogę sobie poradzić z tworem jakiegoś magusa?! Zamieniłeś się wtedy na mózgi z Isem?"
 
Szarlej jest offline  
Stary 29-05-2009, 21:47   #323
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
-Barbak przytrzymaj nowego. Mój jest ten.
- To nie jest fair. On jest tylko jeden!


Samael, zaczął pod nosem gadać. Ork zdawał sobie sprawę, co jego gorący przyjaciel mógł w tej chwili szykować.
Obejrzał się. Na ułamek sekundy. Drużyna właśnie zabierała się na drugą stronę, no w znacznej mierze się zabierała. Plan, choć przewrotny przyniósł zatem żądane efekty. Z tego powodu należało się cieszyć. Gorzej, że teraz trzeba było jeszcze przeżyć.. no i najgorsze, przejść przez urwisko.

- Ale on jest tylko jeden! Jest niezniszczalny i wnerwiony... to zdecydowanie nie jest fair... Nie ma szans!!!

- Emanuelu. Zajmij się proszę tym zadrapaniem.
- Emanuelu zrób to, Emanuelu zrób tamto...
Pchła wnerwiona podążyła w kierunku rany i po chwili okolicę rozświetlił blask światła.

-Drzew! Potwór! Łapiesz?! Ty wabik!
- Oki!



Barbak zaczął po okręgu obiegać piekliszcze tak, by odciągnąć je od Samaela. Po drodze odłożył tak topór jak i młot... te nie miały tu racji bytu. Nie można było niestety zrobić nimi krzywdy... ale można było uciekać. Ork sięgnął pięściami za pazuchę dobywając czegoś. Zacisnął to mocno w pięściach, uważając by przypadkiem nie upuścić....

... A potem była już tylko ucieczka... i zwracanie na siebie uwagi.

- No! Gdzie reszta rodzinki??
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 29-05-2009, 22:12   #324
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Most. Dwa posągi z każdej strony. Ok. Nic skomplikowanego. Już sam chciał się zgłosić do pozostania tutaj, a tu zonk, zostaje, i nawet nikt nie ma żadnych podejrzeń co do niego. Elfy oczywiście od razu zaczęły 'polityczną wymianę zdań', kłótnią potocznie zwaną.

"Skoro oni nie potrafią się dogadać przy przejściu przez prawie zwykły most, to co dopiero będzie jak będziemy mieli jakiś prawdziwy dylemat?"

Poprawił zielone gatki na futrzanym tyłku i z zażenowaniem obserwował dwójkę 'dyskutujących' elfów, i od czasu do czasu kogoś włączającego się do dyskusji. Jakby on miał decydować kto idzie a kto zostaje, byłoby według niego bardzo proste rozwiązanie, szybkie, bez jakichś niepotrzebnych argumentów, kontrargumentów i kontrkontrargumentów i przeciąganie w wieczność bezsensownych kłótni.

Było by tak:
"Kto na ochotnika?"
XY i Z podnoszą łapy.
"Kto z pań lub panów Takich Jak Wy jest za kandydaturą pana X na pozostanie tutaj do posągu, proszę podnieść rękę lub nacisnąć przycisk... Dziękuję. Kto przeciw... Dziękuję. Kto się wstrzymał...Dziękuję" i tak dla pana Y i Z to samo.

Ale nieee... Elfy jak zwykle muszą wtrącić swoje trzy tysiące groszy, bo jakby to było jakby nie mogły sobie swobodnie pomielić i pomlaskać swoimi nadętymi ozorami.

"A niby to ja jest niecywilizowany... PsssSSSsss... Niech na siebie popatrzą a nie..."

Podszedł do swojego posągu, odwrócił się do niego plecami i oparł się o niego. Szarpstile. Ciekawe stworzonka, chociaż miał dziwne wrażenie że nie chciałby oglądać ich stwórcy, bo skoro stworzył takie stworzenia to musiał mieć bardzo ciekawe... hmmm... kompleksy na punkcie magii? Tak, chyba tak... To na pewno był elf. Chciał pokazać swoim nadętym kuplom że potrafi stworzyć coś wiele brzydszego i wredniejszego niż elfy, więc coś stworzył.

Ale nad kwestią tego czy to jest gorsze od elfów Sathem mógłby długo polemizować, ponieważ w przeciwieństwie do elfów po pierwsze - siedziały cicho jeśliby ich nie ruszać, a po drugie - czego przykładem była Nizz wyciągająca ostrza w stronę Samaela - miały coś takiego jak instynkt stadny. Zamiast wybijać się nawzajem, pomagały sobie, co dla nadętych elfów by było kompletnie nie do zrozumienia.

W przypływie fali bólu ze zranionej nogi, usiadł na ziemi wciąż opierając się plecami o kamień. W tym momencie zielony w potężnym ataku zielonej głupoty wystrzelił strzałowłócznię w kierunku Szarpstila. Gdyby to był elf - pewnie zacząłby mielić językiem na temat "ale czemu?", "czemu drzewcem w elfa?" albo "czemu we mnie a nie w innego?", ale stworzenie, jako że należało do tych inteligentniejszych bestii od elfów, zgodnie z instynktem podniosło się i zaatakowało zielonego biedrona. Szamil błyskając swoim ogromnym brakiem jakiejkolwiek inteligencji lub pomyślunku stanął na drodze Sharpsteal'a, próbując zaatakować go ogniem. Tyle że zapomniał o jednym małym szczególiku. To nie są pokemony, gdzie ogień > stal. To nie jest huta gdzie się takich jak on przetapia na jakieś druty czy kable. To są stworzenia miejsca.

Zgodnie z przypuszczeniami wilkołaka Szarpek nawet nie poczuł, że coś mu Shame'il próbował zrobić i doskoczył do biedrona. Ten go próbował zaatakować swoimi broniami, co poskutkowało jedynie ugięciem się nóg zwierzęcia. Mimo tego wszystkiego co się działo, Sathem uważał Barbaka wciąż za inteligentnego orka, ale widocznie każdemu coś kiedyś odwala. Nikt chyba nie słyszał, że te stworzonka są 'immune' na prawie wszystkie ataki. Prawie.
Szarpstile są całkowicie odporne na wszelką magię, cztery żywioły i waszą broń.
Ale prawa fizyki chyba na nie działają z należytą sprawnością, co Sham bezbłędnie zaprezentował, zrzucając drzewo na Ostrzaka. Popatrzył na kolejnego nadbiegającego zwierzaczka. Elf już dawał znaki orkowi, że ma go podpuścić trochę bardziej w las, żeby powtórzyć akcję.
Tylko że, jak to mówią, Almena tkwi w szczegółach (czy jakoś tak ). Zbiorowa jaźń. Ten pierwszy na pewno ostrzeże drugiego prze tego typu akcjami, więc będzie uważał na spadające drzewa.

Sathem nie miał zamiaru pchać się do tej bitwy - wyznaczyli go wprawdzie do macania posągu, tak? Ale z drugiej strony - wypadałoby pomóc sojusznikowi, żeby nie być gorszym od elfa. Poprawił kubraczek i przyjrzał się Szarpkowi.

"Prawa fizyki działają, tak? No to popatrzmy..." - wyciągnął łapę i spróbował wytworzyć explozję niedaleko Ostrzaka, żeby zobaczyć czy siła odrzutu będzie na niego wpływać.

- Ćśśśśś - syknął do Iskry, która już chciała biec pomóc orkowi - zostajesz ze mną mała, na wszelki wypadek jakby któryś rzucił się na nas.

Jeśli experyment się powiedzie, Sathem będzie próbował pomóc Barbakowi wywołując eksplozje w momencie gdy Szarpstil będzie próbował go zranić, lub - jeśli będzie uciekał spod spadającego drzewa - wepchnąć go pod nie.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 30-05-2009, 09:14   #325
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Kobieta określiła mu dokąd mógł się udać starzec. Rozejrzał się więc po raz ostatni po izbie, po czym wyszedł na zewnątrz. Nie włączył się do modlitwy prowadzonej przez Barbaka z prostego powodu, że już dawno odrzucił wiarę swoich ojców. Teraz wierzył tylko w sprawiedliwość, jaką musiał wymierzyć demonowi i można by powiedzieć, że to stało się dla niego swoistym kultem. Być może było to spowodowane tym, że nie czuł się dłużej godny zwracać się do Boga tak, jak to kiedyś czynili jego ojciec i dziad. W końcu oni tylko nosili tą zbroję, a nie jednoczyli się z nią tak bardzo. Odebranie mu ciała i zamknięcie w tym stalowym więzieniu musiało być spowodowane słabością, jaka dawniej go cechowała. Nawet teraz był słaby, maskując iluzją przed członkami drużyny swój aktualny stan. Nie miał ochoty na rozmowę z Barbakiem o Astarothu gdy tylko zrozumiał, że ork nie powie mu niczego co potrzebne mu było do zwycięstwa. Nie mógł od tak sobie odrzucić nienawiści i pragnienia uśmiercenia demona, czuł że wtedy nic już nie podtrzymywałoby go przy życiu a zbroja zmieniłaby się w zwykły pancerz.

Najwyraźniej wyruszenie w drogę Uzjela było ,,boskim kopniakiem" dla pozostałych, gdyż wszyscy zgodnie ruszyli z nim. Chwilę musiał odczekać, aż Nizzre wypchnie swoją bestię z domku, po czym wraz z Kallehem na przedzie ruszyli w stronę wskazaną przez staruszkę. Przez dłuższy czas szli lasem, aż dotarli do kamiennej statuy. Uzjela zaciekawiło w jaki sposób znalazła się w tym miejscu, ale chwilowo nie było czasu tego dociekać. Ruszyli więc dalej, a ściana lasu rozstąpiła się ukazując im przepaść. Według słów kruka jedyną drogą na drugą stronę był most zwodzony, uruchamiany przez dwie osoby dotykające posągów. Tradycyjnie jak w takich momentach rozpoczęły się kłótnie kto ma dotykać posągów. Nikt nie ufał innym, każdy mógł być stwórcą. No, prawie każdy, chyba wszyscy wiedzieli że Uzjela można śmiało wyłączyć poza krąg podejrzanych. Gdy Barbak podniósł łuk i wymierzył w Szarpstila Uzjel rzucił się w jego stronę, chcąc go powstrzymać. Spóźnił się nieco, strzała pomknęła w stronę bestii. Cierpliwość Uzjela była naprawdę nadwyrężona, a głupota orka była godna conajmniej... stwórcy. Barbak swoją decyzją ustawił się na pierwszym miejscu na liście podejrzeń. Pora jednak było interweniować

- Głupcy - krzyknął do wszystkich członków drużyny - nie ma teraz czasu na kłótnie! Po tej stronie zostajemy tylko ja i Sathem, reszta biegnie na drugą. Tam jeden posąg dotykają Nizzre i Barbak, a drugi Isendir i Szamil. Kalleh stoi pomiędzy posągami gotów udzielić pomocy tam, gdzie zaatakuje stwórca! A teraz ruszać się!

Specjalnie by Barbak mógł przejść zamienił transem widok przepaści na płytki rów, w którym płynie niewielka rzeczka. To powinno zlikwidować prawdziwy lub udawany problem lęku wysokości orka. Jednocześnie było dla niego małym testem, sprawdzającym czy to on nie jest stwórcą

- Barbaku! Już nie musisz się obawiać wysokości więc także biegnij!

Uzjel podbiegł do swojego posągu i dotknął go licząc, że pozostali opanują się i ruszą biegiem na drugą stronę. Posąg trzymał lewą ręką, prawą uchwycił halabardę w połowie drzewca, by móc w razie czego się bronić. Flafie czuwała w okolicy gotowa w razie czego pomóc Uzjelowi
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 30-05-2009, 16:00   #326
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
1 tura - Most Bez Odwrotu

Berithi pozostał niewzruszony. Mężczyzna z mieczem spojrzał na niego wyzywająco, uśmiechając się drwiąco.
- Widzę, że cię szanuje – zaczepił Beritha Kruk.
- Ten twór tak ma – odparł.
* * *
Uzjel przypadł z Falfie do jednego z posągów. Drugiego trzymał Sathem, znaczy dotykał go, siedząc przy nim razem z wilczycą Iskrą. Oba posągi zostały zatem dotknięte. Gdzieś w skale pod wami poruszył się wielki mechanizm, zatrzeszczał, doliną poniosło się echo zgrzytów i trzeszczenia drewna. Most Bez Odwrotu zaczął się podnosić!

Bridge fog by ~oriontrail on deviantART

Most podniósł się, wraz z nim podniosły się siwe mgły, zasłaniając Most Bez Odwrotu, ograniczając widoczność na pomoście na kilka metrów.
Mist by ~arrun on deviantART

Nizzre, Kall`eh, Faurin; No to w drogę. Ostrożnie wchodzicie na Most, sprawdzając czy staroć się nie zarwie. Pierwszy krok udany. Drugi też. Most wygląda dość solidnie. Wiatr lekko niczym porusza, ale generalnie trzyma się tak zwanej kupy. Jest długi, pora ruszać, nie ma co zwlekać! Żegnacie się z resztą i ruszacie jak najszybciej mostem, znikając reszcie z oczu w jasnych mgłach.

Wszyscy;
Nagle ptaki przestały śpiewać. Wokół zrobiło się chłodniej i ciemniej. Spoglądacie w górę...!


Barbak; odrzuciłeś broń. Ale teraz ci lekko, ale szybko się ucieka! Szarpstil pognał za tobą, drugi wciąż usiłuje wygramolić się spod drzewa.

Szamil; Dobra, ork odciągnął jednego Szarpstila, drugi jest twój. Dopadasz do drzewa, celujesz... Szarpstil jest szybki, ściga Barbaka, a ten ucieka jak umie, nie ułatwiając ci celowania. Zanim drzewo się zwali, trochę to trwa, ciężko sprawa!

Barbak; A niech to, szybki jest! Usłyszałeś za plecami ognisty wybuch! Eksplozja ognia nie poparzyła ani nie zraniła Szarpstila, ale zaskoczyła go, odrzucając go nieco w bok. Zdezorientowane zwierzę straciło chwilę, rozglądając się, machając wściekle ogonem i poszukując agresora. Ruszyło znów za tobą, kolejna eksplozja przystopowała go na chwilę, wybijając z rytmu biegu.

Sathem; Pomysł z eksplozjami ognia był genialny! Póki co stanowią efektywny element zaskoczenia, zdezorientowany Szarpstil przystaje, nie wiedząc co go atakuje. Te ciągłe wybuchy są jednak męczące i nie dasz rady kontynuować tego zbyt długo! Póki co przykładnie osłaniasz orka!

Szamil; Wypaliłeś w drzewo. Trzask, łomot... Dalej, dalej, leć!!! Ruń!!! Cholera, chybiłeś! Pień uderzył o sąsiednie drzewo i zaczepił się na nim, nie upadając nawet na ziemię! Robi się naprawdę ciemno...! Co jest?!

Wszyscy; Ziemię w ciągu kilku sekund spowił nagle mrok!


Zaćmienie słońca?! Podejrzanie szybko nastało! I równie szybko przemija!
http://www.frombork.art.pl/Frombork-foto/zacmienie.jpg

* * *
- Wszystkich pozabija!
- Nie wszystkich – odparł z rozbawieniem mężczyzna z mieczem. – Tylko wszystkie żywe istoty na które...
- Czyli wszystkich!
Wzruszył ramionami.
- Zniweluj to. Niech ziemia pochłonie tę energię. Skazicielu.
Czekał na rozkaz. Berithi ze zdumieniem wyczuł świetlisty sygnał przedzierający się gdzieś w głąb Fangorn.
- A jednak modlitwy czasem skutkują!
* * *
Wszyscy; Znów zrobiło się jasno. I bardzo, bardzo cicho. Amulet Barbaka zajaśniał nagle ostrą, biała poświatą, która spłynęła po jego ramieniu poprzez tors i nogi na ziemię, wsiąkając w nią. Usłyszeliście przeraźliwy skowyt. Szarpstil przytrzaśnięty drzewem wierzgał spazmatycznie nogami, gęsta, jakaś cienista zasłona spowiła go! Dał się słyszeć głośny trzask i chrupot, Szarpstil dosłownie eksplodował nagle, pourywane części jego ciała sypnęły wokół! Cienista poświata zniknęła.

Barbak; Jeden zdechł...! GAAH!!!
A drugi właśnie rzucił się na ciebie, uderzając łapami w plecy! Zderzenie było gorsze od zderzenia z rozpędzonym dwarfem zabójcą! Wytrząsnąłeś się z hukiem na ziemię, a Szarpstil przygwoździł cię do ziemi, zaciskając wielkie, kościane szczęki na twoim lewym ramieniu! Wrzasnąłeś z bólu, chrupnęło, krew trysnęła wokół, plamiąc czaszkę Szapstila, ziemię, twoją twarz...!

* * *
Nizzre, Kall`eh, Faurin;
Podążacie Mostem. Jest cicho. Wokół, niczym w zimie podczas zamieci, nie widać nic poza mgłami. Słyszycie tylko szum wiatru raz po raz i piski ptaków szybujących gdzieś pod doliną.
TRZASK!!!...
WTF...?!
Most zadrżał nagle i skrzypiąc głośno zaczął się kołysać na boki, potrącony z dużą siłą!
Zdezorientowani, zerknęliście odruchowo na barierki, by w razie czego ich chwycić. Wyglądały w miarę solidnie.
Co do diabła...?!
Tup tup tup...
Most lekko się kołysał.
Tup tup Tup-Tup, Tup-Tup, Tup-Tup…!
Wyczuliście rytmiczne drgania.
Tup-Tup, TUP-TUP, TUP-TUP!
Coś tu…!!!

* * *
Patroling Bragbell by =Tsabo6 on deviantART

- Co widzisz?
Gatenowhere stojąc na grzbiecie swej lewitującej manty spoglądał na horyzont.
- Są przy Moście Bez Odwrotu.
- Gdzie są twoje Szarpstile?
- Przy Moście Bez Odwrotu.
W drużynie zapanował dobry humor.
- Nadal nad nimi panujesz?
- Na tyle, aby mnie nie zabiły.
- Chodźmy tam!
- Nie – uciął mag Rin. – Nadal nie widzę tej elfki!
- Jej nie da się zobaczyć - odparł spokojnie Gatenowhere.
Deen i Vari zerknęli po sobie z niepokojem.
- Nie ma pośpiechu. Ten drow zaprowadzi nas do niej kiedy przyjdzie pora. A raczej; powie nam, które miejsce należy omijać szerokim łukiem.

* * *
Drow specialist by *Sharpener on deviantART

Przyklęknął. Ślady stóp. Ślady obmacywania drzew na pniach. Tak, to na pewno było to miejsce. Była tutaj. A gdzie jest teraz? Sapnął, zły, zmęczony biegiem, przeklętym słońcem. Przycupnął w cieniu przy pniu drzewa, oglądając dalej ślady. Jeszcze jeden wilk? I wilkołak? Brakowało śladów jednego człowieka z tamtej drużyny. Rozejrzał się, ale nie zdążył podnieść się z przyklęku. Wszystkie mięśni w jego ciele drgnęły, nerwy przeszył nieprzyjemny dreszcz. Wielka, koścista łapa z metalowymi pazurami opadła na ziemię, z głośnym trzaskiem łamiąc suchą gałązkę.
„Nie ruszaj się!”
Masywny łeb, naga do bieli kości czaszka z pustymi oczodołami, znalazła się ponad głową kucającego drowa. Mroczny elf ani drgnął. Stworzenie głośno oddychając, czy wydając dźwięk oddychania, zamknęło powoli kościaną szczękę i wykonało kolejny krok do przodu. Drow trwał w idealnym bezruchu, kiedy masywny tułów zwierzęcia okutego stalą przesuwał się tuż obok niego. Długi stalowy ogon... Zwierzę kroczyło leniwie, dychając głośno, szło prosto przed siebie. Oddalało się. Po chwili zniknęło w zaroślach. Drow zrobił głośny wydech i wyprostował się czujnie.
„Co to...?!”
„Szarpstil. Jest tu ich kilkanaście w okolicy”.
„Berith!” – pomyślał wściekle drow, marszcząc twarz i zaciskając pięści.
„Dla znajomych Berithi”.
Drow spoglądał tam, gdzie odszedł Szarpstil.
„Ma tylko dwa zmysły. Bardzo specyficzne”.
„Nie widział mnie”.
„Nie.”
„Czego chcesz, demonie? Dlaczego mi pomogłeś?”
„Hm? Can`t hear yo.”
Drow zastanawiał się przez moment, wreszcie ruszył przed siebie, z ulgą, że Berithi zamilkł nie kontynuując mentalnej rozmowy. Zatrzymał się niedługo pod wysokim drzewem i wspiął się na konary. Tu też była. Z góry ujrzał rozpadlinę i Most.
„Most Bez Odwrotu”.
Rozglądał się pilnie, chroniąc oczy przed słońcem daszkiem z dłoni. Rycerz. Elf. To TEN elf. Elf, który stanął mu na drodze! Ork i półelf walczyli z czymś... Z Szarpstilem!
„Przeszła przez most” – powiadomił wesoło Berithi.
Drow zaklął.
„Obiecali ją chronić”.
Zwątpił.
„Chronić przed tobą”.
„Jak śmią wtrącać się w sprawy między nami?! Ten iblith już jest martwy!!!” – dotknął odruchowo rękojeści sejmitarów.
Czarny kot warknął niespokojnie. Drow obrócił głowę i spojrzał w dół. Nieopodal, na polanie, stały nieruchomo trzy Szarpstile. Drow obserwował je przez moment.
„Reagują na ruch?”
„Nie”
„Wtedy...”
Zszedł powoli z drzewa, cały czas mając Szarpstile na oku. Nie poruszały się. Stał chwilę, patrząc na nie, aż czujnie uniósł rękę i pomachał nią prowokacyjnie. Nie popatrzyły na niego. Drow kiwnął głową. Już wiedział na co reagują. Powoli schylił się, podnosząc w dłoni duży kamień.

* * *
Uzjel, Sathem; Barbak i Szamil próbują opanować Szarpstile na skraju lasu, wy zaś stoicie jakieś sto metrów dalej, na skraju przepaści, trzymając posągi, między którymi podniósl się Most Bez Odwrotu. Skupieni na wyczynach orka i demono-elfa, kątem oczu dostrzegacie, że coś czarnego i dużego wyskoczyło z lasu kilkadziesiąt metrów od miejsca, gdzie walczą Barbak i Szamil. Wyskoczyło i biegnie ku wam!!!
Obróciliście się ku niemu – a był to opancerzony, czarny kotowaty stwór, z drowem na grzbiecie!

Znowu on! Drow najwyraźniej nie zamierzał odpuścić! Po paru sekundach był już przy was! Wszystko działo się tak szybko! Wszystko trwało może ze dwa uderzenia serca! Nie wiedzieliście... nie mogliście... nie zdążyliście... nic zrobić!... Zdążyliście dostrzec, że twarz drowa wyrażała wszelką nieziemską wściekłość. Szarpnął lejce, a jego Bestia odbiła się silnymi łapami od ziemi, podrywając się w górę w dalekim i wysokim skoku!
panther by =H2-HELLHORSE on deviantART
Przefrunęła ponad wami ze sporym zapasem, a w momencie gdy oderwała się od ziemi, odsłaniając dla waszych oczu linię lasu, ujrzeliście trzy Szarpstile, które wyskoczyły z puszczy w ślad za drowem! Szarpstile nie zatrzymały się nawet, nowa sytuacja w ogóle ich nie zdziwiła, dostrzegłszy nowe cele po prostu gnały dalej, zaciekle porykując w waszym kierunku! Biegną tutaj!!! Biegną prosto na was!!!

Usłyszeliście trzask i trzeszczenie lin, obejrzeliście się.
Wszystko działo się tak szybko!
Bestia drowa wylądował na moście, kilkanaście metrów za waszymi plecami, i nie przystając ani na ułamek sekundy pogalopowała po lekko kołyszącym się moście, błyskawicznie znikając w zasłonie mgieł!!!

Mieliście jednak gorsze trzy problemy na głowie! Jeden z Szarpstili wziął na cel Iskrę, która zjeżona wybiegła przed Sathema. Drugi namierzył Flafie, co zabraniająco rozłożyła łapki stając jak ta opoka przed Uzjelem. Trzeci biegł obok drugiego.
Nie zwalniają!!! Zbliżają się!!!...

* * *
Nizzre, Kall`eh, Isendir;
TUP-TUP, TUP-TUP...!!!
- Xun naut veldri, malar uns'aa asael!!!

Wrzuta.pl - Breaking Benjamin - Evil angel

Odwróciliście się. Z mgieł wyskoczył wielki kotowaty stwór pędzący po moście. W siodle siedział drow z sejmitarami w dłoniach. Drow krzyknął coś i dostrzegliście że wyrwał cos spod płaszcza, błyskawicznie ciskając w waszą stronę niewielkim przedmiotem, który błysnął na srebrno.

Isendir; Widać nie zapomniał tamtej walki, kiedy skopałeś mu czarne dupsko. Wziął ciebie na cel! Ale ty nie jesteś jakimś tam elfem-dywanem. Ty jesteś elfickim, odważnym i zaprawionym w bojach elfem! Drow cisnął nożem, celując między oczy. Wiedziałeś, że to zrobi, wiedziałeś już w momencie gdy zbliżył się na tyle, że mogłeś spojrzeć mu w oczy błyszczące w cieniu kaptura płaszcza. Widziałeś jego ruchy jakby w zwolnionym tempie, jak sięgał np. nóż, jak z wściekłością nim cisnął, jak ostrze zbliżało się. Zachowałeś zimną krew, instynktownie, bez mrugnięcia okiem, bez cienia pomyłek, wykonałeś błyskawiczny, prosty unik, odchylając się w bok. Ostrze drowa z metalicznym brzdękiem odbiło się od barierki mostu, spadając w przepaść.
- Doer ghil!!! – wrzasnął drow, a kot z rykiem rzucił się ku wam.
* * *
Manta zafalowała, wylądowała na ziemi. Gatenowhere zszedł na trawę, reszta spojrzała na niego wyczekująco.
- Wszedł na Most – powiadomił jak zawsze bez emocji Gatenowhere. – Elfka jest po drugiej stronie.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 30-05-2009 o 16:15.
Almena jest offline  
Stary 30-05-2009, 22:07   #327
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Co się dzieje!?
Przystanęła, spoglądając w niebo. Słonce przysłonił księżyc, zrobiło się strasznie ciemno. Nizzr poczuła ciarki.
- To nie może być dobry znak...
Zaćmienie zrobiło na niej ogromne wrażenie. Wokół po prostu zrobiło się strasznie ciemno i z rozpaczą błagała w myślach o trochę promieni słonecznych. Ze zgrozą pomyślała co by było gdyby slońce już nigdy nie ukazało się na czarnym niebie! Była przytłoczona tym majestatycznym zjawiskiem. Była jednocześnie piękne i przerażające. Bala się, bo nie był naturalne, jak podejrzewała. Ktoś je wywołał, a zatem miał w tym swój cel. Był do tego zdolny. Otrzepała się na same wyobrażenie wroga tak potężnego że zdolnego wywołać zaćmieni słońca! Księżyc przesunął się i Nizzre z ulgą stwierdziła ze słońce znów rozświetla świat. Uspokoiła się, ale czekała na dalszy bieg wydarzeń. Cisza, nic się nie stało, zaćmienie przyszło i poszło. Ale przecież czemuś służyło, coś musiało się stać, musiało, musiało! Spojrzała po towarzyszach.
- Nie podoba mi się to – mruknęła.
Nie lubiła ciemności. Kochała ciepło słonce i Światło.

Nagle most zaczął się kołysać. Elfka stanęła w rozkroku żeby nie upaść i chwyciła się jedną ręką barierki. Nie lubiła chwiejących się mostów nad przepaścią! Bardzo nie lubiła, nieprzyjemne ciarki biegały jej wzdłuż kręgosłupa. Wokół rozlegał się tętent, most chwiał się. Coś biegło ku nim, mostem, tym Mostem! Najpierw spojrzała w kierunku drugiego brzegu. Potem zwątpiła. Coś biegnie stamtąd, skąd przyszli!?
„Może to Uzjel biegnie? W tej zbroi jest ciężki. Sama nie wiem. Coś ominęło resztę drużyny i biegnie tutaj!? Niemożliwe!”
A jednak coś biegło i zbliżało się. Zwierzę, teraz słyszała wyraźnie.



Poznała ten głos. Wiedziała że to on nim go zobaczyła. Ze specyficznym podziwem pomyślała, że był wystarczająco odważny i sprytny by ominąć resztę i dotrzeć tutaj. Zobaczyła go i od razu wpatrzyła się w sejmitary. Nie było na nich śladów krwi, nie było śladów krwi na zbroi drowa, na pysku kota. Czyli nie zabił ich najpewniej! Most Bez Odwrotu nadal stał, a więc nadal trzymali kamienie!

Drow od razu pokazał po co tu przybył, cisnął nożem w Isendira, chybiając. Nizzre warknęła bojowo, wysuwając z bransolet metalowe szpony i stając w bojowej pozycji przed dwarfem i elfem. Krzyknęła do drowa w jego języku, odpowiedział jej i zaatakował.
- Idźcie! – zawołała do Kall`eha i Isendira. – Ktoś musi trzymać posągi!
Reszta drużyny mogła przecież wejść na Most, sądząc że ten jest zabezpieczony z drugiej strony! Myślała skąd w ogóle tamci będą wiedzieć, że Kall`eh, ona i Is dotarli już na drugą stronę? Nie było czasu by to ustalić!
- Idźcie, on jest mój!!! – zaciekle spojrzała na drowa.
Inaczej niż wcześniej, z większym gniewem.
- Twoja wolna wola! Zrozumiesz!? Tego chcesz!? Jestem tutaj! I won`t let you pass! Let`s do this!!!
Skoczyła w kierunku drowa. Miała zamiar zrzucić go z siodła, podczas gdy rzucił się na czołówę na Bestię drowa. Tym razem zamierzała dać mu do zrozumienia co i jak sposobem jaki mógł zrozumieć, jakiego nie próbowała wcześniej. Da mu to, czego chciał, krew i ból. Tego chciał. Celowała szponami w jego prawe przedramię.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 30-05-2009, 22:26   #328
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Szarpeteale nie były odporne na wszystko, jeden z nich malowniczo się rozpękł się powodując drzew kończyn. Niestety były odporne na wszystkie Szamilowe ciosy.
"Biegnijcie szybciej, nie damy tu dłużej rady."
Elf skrzywił się, spazm bólu przeszył jego ciało przypominając o cenie jaką płaci za ognista pomoc.
"Niech cię szlag Berithi! Niech ciebie piekło pochłonie!"
Elf nigdy nie nauczył się ignorować bólu, wątpił by było to możliwe. Mimo to jak każdy wojownik potrafił działać mimo bólu. Rozejrzał się.
Barbak leżał i szamotał się z jednym z potworów. Jego jedne ramię było całe we krwi.
Sathem wyczerpany wybuchami stał oparty o posąg.
Wiczyca warczała na bestię.
Flafi próbowała się zaprzyjaźnić z Szarpsteal'em.
Uzjel stał oparty o posąg i czekał na bestie. Halabarda umożliwiała mu walkę na pewną odległość ale nie zapewniała ochrony przed potworem.
Z jednej strony przyjaciel toczył nie równy bój z niezniszczalnym potworem, z drugiej był zagrożony cel ich misji.
Cel, który mógł dać mu dusze.
Cel, który mógł dać mu kruczą szablę.
Cel, który mógł dać mu władzę.
Cel, który mógł dać mu zemstę.
Cel, który mógł dać mu wszystko.
Cel, który mógł nie dać mu nic.
Wyciągnął rękę w kierunku besti. Miał nadzieję, że wyskoczy na Uzjela. Wtedy zadanie elfa byłoby łatwiejsze. Byłoby tylko piekielnie trudne a nie niemożliwe do wykonania. Gdyby Szarpsteal był w powietrzu przewalić go mógłby nawet najlżejszy pocisk. A to co Szamil miał zamiar zrobić nie był najlżejszym pociskiem.
Ogień pokrywał lewą rękę elfa aż za łokieć. Gdy wystrzelił strumieniem ognia (wcześniej się upewniając czy pudło nie podpali mostu) płomienie zaczęły stopniowo schodzić z ręki. Strumień ognia miał zepchnąć biegnącego/skaczącego Szarpsteal'a i dać czas reszcie. Samael w duchu liczył, że siłą ciosu zepchnie potwora prosto w niedaleką przepaść.
 
Szarlej jest offline  
Stary 31-05-2009, 07:42   #329
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Wszystko się pomieszało. To tak być nie powinno... Is był pewny, że to on miał zostać i trzymać posągów. On! Nie kto inny... Wszystko się pomieszało.
Pozostała ich trójka która nie wiedziała co zrobić... Albo raczej on sam. Jedni rzucili się na Szarpstile, drudzy trzymali posągów. No i w końcu trzeci. I do tych trzecich dołączył. Zadanie które otrzymali ci trzeci mogło być najtrudniejsze ze wszystkich. Mogło by przerosnąć takiego elfa jak on.
Wkroczył powoli na most. Pomimo tego, że wyglądał na ledwo trzymające go się był w miarę stabilny. Jednak czy można było na nim swobodnie walczyć? Czy nie było tu za mało ruchu? Szczególnie dla łowcy który przez większość życia walczył albo z ukrycia albo na wolnej przestrzeni. Nie na chybotliwym moście który do najszerszych nie należał.
Przeszedł jakiś kawałek by po chwili zacząć biec. Minął Kall'eha i ponaglił resztę gestem. Musieli się spieszyć. Nie są na spacerku!
Zaćmienie. Pełne zaćmienie! Czegoś takiego Is nigdy nie widział toteż przeraźił się trochę.
"Skąd się takie rzeczy biorą? Echhh... nieważne. Już mija"
Miał rację. Zaćmienie minęło. Znowu otoczyła ich jasność. Przynajmniej względna.
Jakiś czas biegł jeszcze z Elirem przy nodze. Jakiś czas, bo... Nie byli sami! Na moście nie byli sami! Ktoś biegł... za nimi? Był blisko. Bardzo blisko!
Is prędko go poznał. Nie zapomniał tej postury, tych sejmitarów... Usłyszał świst. Uchylił się momentalnie i dobrze uczynił. Gdyby tego nie zrobił niechybnie pożegnał by się z resztą. Już chciał podać dwarfowi jego rzeczy. Było tych klamotów za dużo, a każdy mógł mu przeszkodzić w walce. Już miał gdy przed stanięciem naprzeciw drowa ubiegła go Nizz. Po chwili wykrzyczała żeby elf i dwarf udali się na drugą stronę.
Miała trochę racji. Ale tylko trochę. Is nie wiedział, znowu, co uczynić. Stawiając na szali życie Nizz i powodzenie misji wiedziałby co wybrać. Jednak... z powodzeniem misji wiąże się postawienie na szali życie Uzjela, Szamila, Barbaka, Sathema...
Odwrócił sięw stronę Kall'eha:
- Słyszałeś co powiedziała? Idziemy!
Nakazał jeszcze Elirowi aby został z najbardziej elfiastowatą elfką nad wszystkim elfiastowatymi elfami. I ruszył. Tylko on i Kall'eh...
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 31-05-2009, 17:23   #330
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Xwtrąc dla Nizzre
Ten atak był czystą improwizacją. Nie było czasu na planowanie wyszukanych technik. Założenia były proste, rzucić się na drowa i zerwać go z siodła. Fufi rzucił się w ślad za tobą, aby Bestia drowa mogła zająć się nim, nie tobą. W momencie gdy pazury kotowatego stwora wbiły się w ciało pająka, a pajęcze kły jadowe w kark pantery, ty runęłaś na drowa, jednym ostrzem blokując sejmitar, drugie wbijając w jego ramię. Syknął z bólu, a potem runęliście na Most.

Obie Bestie z przenikliwym skowytem, rykiem, wyciem i piskiem zwaliły się z hukiem na Most, szczepione łapami, pazurami i kłami. Ponieważ Most był dla nich wąski, zaklinowane między barierkami mocowały się i szarpały, każda próbowała się cofnąć i wyrwać przeciwnikowi, a pazury i szpony darły żywe ciało.
Elfka z drowem spadli z grzbietu kotowatego stwora i potoczyli się po Moście. Drow wstawał, kiedy elfka kopnęła jeden z jego sejmitarów, by nie mógł do dosięgnąć. W odpowiedzi wściekle ucapił za jej nogę, zanim ją cofnęła, i wykręcił. Elfka z piskiem padła na Most i drow wstał pierwszy. Rzucił się po swój sejmitar, by przypadkiem nie zrzuciła jego broni z Mostu. Wstała, zaatakowała. Odbił pogardliwie jej cios, odrzucona silą ciosu zatoczyła się do tyłu. Drow uniósł sejmitary, zamłynkował nimi popisowo i schował je do pochew na plecach. Jego bransolety zajaśniały, wysunął ostrza, takie same, jakie miała Nizzre.
Domyślała się jak zaatakuje, reagowała więc instynktownie, na ślepo. Miała takie - bransolety wysuwały się i wsuwały tak szybko, że udawanie, iż przeszkadzają w sięgnięciu pod płaszcz nie było trudne. Instynkt i tym razem jej nie zawiódł, chwyciła bezbłędnie ciśnięty błyskawicznie nóż i odrzuciła go w kierunku drowa. Na jego twarzy malował się dziwny grymas, w ułamku sekundy zastąpiony przez "uznanie i ulgę". Pierwsza kropla krwi wymknęła się z ranki na jego policzku, ranki po jego własnym nożu.



- Usstan morfel natha duanda... – powiedział.
Jęknął, opuszczając ranne ramię.
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172