Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2009, 23:06   #11
Xilar
 
Xilar's Avatar
 
Reputacja: 1 Xilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodze
"Otworzyłem oczy. Przynajmniej takie miałem wrażenie. Otaczał mnie mrok, ale mimo to widziałem jakieś zarysy. Chciałem wstać ale coś mnie trzymało, jakaś siła, której pochodzenia nie znałem. Im bardziej starałem się podnieść tym bardziej to coś starało się mnie zatrzymać. Wtem usłyszałem głos :
-Dlaczego... dlaczego... dlaczego chcesz to zrobić...
-Ale co? O czym mówisz?
-Myślisz... myślisz że dasz radę... głupcze, niczego nie zmienisz....
- Nie wierzę, na pewno...
-Zamilcz... myślisz że jesteś pierwszy... ha!... ostatni też nie...
Głos zamilkł, jednocześnie siła osłabła i mogłem wstać. Ale nogi nadal odmawiały mi posłuszeństwa. Wtem odezwał się głos inny doniosły, coś na dźwięk kościelnej mowy:
-Synu... Walcz... nie pozwól aby... oni wygrali... przecież jesteś...
-Ha ha ha ha ha ha ha!-wypowiedź przerwał śmiech głosu który mówił wcześniej- tak jesteś... taki sam jak inni... nie różnisz się niczym, zwykły szary pionek na szachownicy sił którch nigdy nie pojmiesz... czekaj na swoją kolej... nam się nie śpieszy... dojrzewaj...

Wtedy oślepił mnie błysk, i poczułem lodowaty powiem na mojej twarzy. Gdy otworzyłem oczy nadal otaczał mnie mrok ale niewiadomo skąd przedemną stał posąg. Była to młoda niewiasta, twarz jej była wyraźnie widzoczna. Widziałem na niej obliczu strach, przerażenie i wielki smutek. Wtem z jej oczu popłynęły łzy. Krople krwawych łez przerodziły się w deszcz, potok popłynął wzdłuż jej ciała i spadł na ziemię. Byłem przerażony. Nie mogłem złapać tchu, jakby ktoś ściskał mnie za gardło, ale mimo to nadal nie mogłem się ruszyć i musiałem patrzeć na ten straszny widok...
Wtedy przemówiła, jej głos był załamany jak mowa dziewicy płaczącej nad stratą czegoś cennego, być może kogoś ważnego:
-Przyjdź... przyjdź... dawno mnie nie odwiedzałeś... brakowało mi ciebie... gdzie byłeś mój drogi...
Chciałem odpowiedzieć, zapytać ale nie mogłem otworzyć ust a uczucie że się topię nasilało się
- Tak bardzo boli... pomóż... pomóż... pomóż...- to słowo brzmiało w mojej głowie coraz głośniej a tchu brakowało mi coraz bardziej i wtedy...

...obudziłem się."

To było straszne. Darkel myślał że serce wyskoczy mu z piersi. Leżał na łóżku. Oddech umiarowił mu się. Wstał. Wyjrzał przez okno. Niebo było czyste, a Księżyc w pełni. Darkel odetchnął głęboko, po czym wyszedł z pokoju i zszedł do głównej sali.

Pomieszczenie było puste. Słychać było tylko dzięk rozmowy dochodzący z zaplecza. Gdy Darkel podszedł bliżej i usłyszał słowa Vratyasa:

-Karczmarzu, o co chodzi z tą Doliną? Czemu to miejsce napawa wszystkich taką grozą? Co się tam czai?

Darkel wszedł na zaplecze i zamknął drzwi za sobą, po czym rzekł:

-Przepraszam przyjacielu za moje wcześniejsze zachowanie, coś mnie zmogło. Jestem teraz gotowy odpowiedzieć na każde pytanie, ale zanim to, wysłuchajmy co ma do powiedzenia karczmarz bo wydaje się wiedzieć coś ważnego dla nas?- skierował pytające spojrzenie na oberżystę.
 
Xilar jest offline