Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2009, 19:31   #83
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
To była ciężka noc dla Gruha. W czasie polowania wpadł w wykrot i zablokował się na długa chwilę. Zanim zdołał się uwolnić inni już pobiegli daleko do przodu. Był silny i duży, ale kojarzenie faktów przychodziło mu z pewnym trudem. W zasadzie jeśli chcielibyśmy być w stu procentach zgodni z prawdą, musielibyśmy stwierdzić, że gdyby orki wybierały przywódcę ze względu na wysoki poziom głupoty, Gruh zostałby bezkonkurencyjnie orczym królem. On sam po prostu czuł, że musi dogłębnie się zastanowić, zanim zdecyduje na podjęcie działania. Cóż z tego, że przemyśliwał głęboko nawet nad tym, że może trzeba położyć się spać albo coś zjeść. Po prostu czuł głęboką wewnętrzną potrzebę roztrząsania każdego problemu.

Tak więc wracając do nocnej przygody naszego „myśliciela”, bez owijania w bawełnę musimy stwierdzić, że po prostu stracił serce do dalszego biegania po skałach, za wyjątkowo nieprzystępną kozicą. Rozważania dlaczego dziura w podłożu znalazła się akurat na drodze jego stopy, była zdecydowanie bardziej pasjonująca. Potem rozważał czy wracać do jaskini czy ruszyć za resztą i na tym poważnym dylemacie upłynął mu czas do wschodu słońca. W końcu udało mu się dotrzeć do jaskini, niestety wszyscy już zjedli co upolowali i musiał bez śniadania położyć się spać.

Przebudził go odgłos osypujących się na ziemię skał co doprowadziło do głębokich przemyśleń czy należy otworzyć oko by sprawdzić co się stało. Ostatecznie ciekawość zwyciężyła, zwłaszcza że odgłos zmienił się w dziwne chrobotanie. Po chwili podniósł głowę, bo samo otwarcie oczu spowodowało, że patrzył na sufit, a odgłos dobiegał raczej od strony ściany naprzeciwko. No więc popatrzył w tamtym kierunku... potem przetarł oczy i jeszcze raz popatrzył. Tarcie niewiele pomogło i na ścianie przed sobą nadal widział stalową, gładką płaszczyznę mniej więcej wysokości jego wzrostu. Podrapał się po głowie i usiadł. Dłuższa chwila zastanowienia pozwoliła mu podjąć życiową decyzję. Wstał i wolnym krokiem podszedł do dziwnego fragmentu ściany. Stanął. Patrzył. Zdecydowanie ściana była z metalu do tego miała na sobie takie ładne rysunki. Podziwianie ich bardzo mocno zaangażowało jego umysł. Do tego stopnia, ze dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ściana chyba troszeczkę się przesunęła, bo z boku jakby w szparze, pojawiła się smuga światła, ale zniknęła więc może tylko mu się wydawało? Myślał...To była trudna kwestia...
Nagle ściana zniknęła, a silne światło na chwile osłabiło Gruha. Poczuł jak coś miękkiego odbija się od jego pleców, a potem coś mówi w jakimś dziwnym języku i przystawia mu nóż w dość wrażliwe okolice... Normalnie pewnie zadziałałby zabójczy instynkt orka, ale jak już wspominaliśmy Gruh był myślicielem, a zbyt wiele bodźców i dziwnych wydarzeń spowodowało wyraźnie zawieszenie systemu... a potem zobaczył ją... stała za tym małym kurduplem z toporem, chudym dziwakiem z łukiem i była najcudowniejszą istotą jaką widział w życiu! Uczucie by służyć jej kornie, by stać się podnóżkiem u jej stóp, by nosić ją na rekach, było takie silne, że wyparło nawet jego zwyczajową potrzebę dogłębnego przemyślenia wszystkiego. Ruszył w kierunku bogini...

Erytrea zobaczyła na sobie wzrok orka, jego spojrzenie mówiło o bezwzględnym oddaniu. Najwyraźniej jej czar powiódł się w stu procentach. Wielki, ponad dwumetrowy stwór, poruszając się wolno jakby we śnie przeszedł przez drzwi i skierował się w kierunku czarodziejki, nie zważając najwyraźniej zupełnie na nóż w ręce półelfiej wojowniczki. Rzucił się na kolana uderzając głową przed stopami magini:
- Gruh sharbtur! Lat urdan Gruh baj! Gith! - wykrzyknął z wyraźnym entuzjazmem. Eliot, który stał obok Erytrei, gotów rzucić kolejny czar, w razie gdyby ten kobiety się nie powiódł, jako jeden z nielicznych wśród tu zgromadzonych rozumiał orczy, z lekka kpiną w głosie powiedział do zaskoczonej czarodziejki:
- Chyba zdobyłaś wielbiciela...
Stojąca z tyłu Martha, która też rozumiała ten język, z trudem hamując śmiech, przetłumaczyła na głos:
- Gruh sługa! Ty kazać Gruh robić! Wszystko! Gruh to chyba jego imię – dodała z rozbawieniem.
Araia, która w ostatniej chwili zdołała odsunąć broń i nie skaleczyć orka, odetchnęła z ulgą. Miała pewne wątpliwości, czy gdyby został zraniony byłby tak samo głęboko oddany.

Tymczasem Brog z ciekawością wkroczył do sąsiedniej komnaty. Podłoże tam było lekko pofałdowane i schodziło od strony drzwi w dół do miejsca gdzie znajdowały się dwa przykryte szmatami barłogi, oraz całkiem interesująco wyglądający kufer obity pasami blachy.
Grota zwężała się po lewej stronie, a potem ponownie rozszerzała w dużo większą jaskinię w której ścianie dostrzegł kolejne drzwi. Były one jednak mniejsze i drewniane... i właśnie się otworzyły! Przeszedł przez nie kolejny ork, w przeciwieństwie do Gruh,a w pełnym rynsztunku i z mieczem przy pasie. W pierwszej chwili, widząc na wprost siebie, kilka metrów dalej krasnoluda z toporem, stanął ja wryty. Szybko się jednak otrząsnął i krzyknął chrapliwym głosem w kierunku tej części jaskini, która zasłonięta była przed oczami Broga:
- Armauk ishi shapol!
Brodacz nie zastanawiał się długo ruszył na przeciwnika, który już dobywał miecza:
- Ha! Nie spodziewałeś się krasnoluda z toporem Skurwielu.
Mijając załom skalny zauważył, że biegnie na niego jeszcze pięciu uzbrojonych orków, a na wprost znajdują się jeszcze kolejne drzwi, które chyba właśnie zaczynają się uchylać, a może była to tylko jego wyobraźnia?

 
Eleanor jest offline