Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2009, 20:44   #249
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Ludzie zdecydowanie przeceniają znaczeni słów. Mowa nas ogranicza, co chwila stawia przed nami bariery, których nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. Przeszkody, których pokonanie zajmuje mnóstwo czasu. Czasu, który płynie swoim własnym, niezmiennym tempem, czasu, który bezlitośnie działa przeciwko nam, który niezdolny jest do jakichkolwiek ustępstw czy współpracy. Czas też nas ogranicza.

Gdy nie ma czasu na uporządkowanie myśli w logiczną całość układającą się w słowa z pomocą przychodzą gesty.
Proste, znane od wieków czynności niosące jakiś przekaz, oddający emocje, uczucia, potrzeby…
Znane dla wszystkich, doceniane przez tak niewielu. Dlaczego ludzie wolą mówić? Boją się, że nie zostaną zrozumieni, że ktoś źle zinterpretuje to, co chcą przekazać?
Wolą więc mówić, tłumaczyć, przekonywać, zapewniać, obiecywać… Zapominają o tym, że to właśnie słowa zostawiają wiele niejasności, niedomówień, że nie zawsze udaje się powiedzieć to, co się czuje.



Jego bliskość sprawiała, że wszystko, co dzieje się dookoła przestawało być takie straszne.

Blade światełko majaczące na końcu ciemnego tunelu dodawało otuchy.

„Jeśli zobaczysz długi, ciemny tunel nie idź w stronę światła.”

Ten, kto to wymyślił jest idiotą. Skończonym idiotą. Ci, którzy mu uwierzyli także.
Światło przynosi nadzieje, sprawia, że beznadziejna sytuacja przestaje być beznadziejna, daje siłę, dodaje pewności siebie, każe walczyć…
Michał stał się światłem...
Światłem – kusicielem, którego silne ramiona, czuły dotyk, ciepły oddech sprawiały, że wszystko w Juliette wołało o chwilę zapomnienia. Ciepłym płomieniem świecy, który wabi do siebie bezbronnego owada nieświadomego, że chwilę nieuwagi może przypłacić życiem.
Był błyskiem racy wystrzelonej z tonącego statku, dającej nadzieję na przetrwanie.
Kolorowymi plamami zorzy polarnej rozświetlającej granatowe niebo. Tak pięknej, że chcesz ją zobaczyć jeszcze raz nawet, jeśli będzie trzeba wiele dla tego poświęcić.
...światłem w najlepszej postaci.

Chwilę kojącej ciszy przerwał spokojny głos Michała, nienaturalnie spokojny zważając na okoliczności, w których się znaleźli. Miał pewnie pocieszyć dziewczynę, wmówić jej, że wszystko będzie dobrze, że nie ma się czego obawiać, że mogą poradzić sobie z uzbrojonymi po zęby napastnikami.
Uwierzyła w to, że maja szansę. Uwierzyła już wcześniej słysząc bicie serca chłopaka pokrywające się z rytmem jej serca. Upewniła się w przekonaniu, że razem mogą sobie poradzić. Słowa nie były potrzebne, znowu…


***


Usłyszała wycie wilków bardzo dokładnie, gdzieś w oddali słychać było też kroki nieprzyjaciół. Wstała ostrożnie z ziemi i rozejrzała się dookoła.
Widok nie należał do najprzyjemniejszych. Dwa wielkie wilki z najeżoną sierścią i odsłoniętymi zębami idące prosto na nich…a właściwie na nią. Zaskoczenie mieszające się ze strachem sparaliżowało ją na chwilę sprawiając, że stała bezradnie wpatrując się z leśne psy zbliżające się z każdą chwilą.
Z kilkusekundowego otępienia wyrwał ją głośny krzyk Michała próbującego wydać rozkaz zwierzętom opętanym rządzą mordu.
Dotarło do niej, co miał na myśli, mówiąc o zwiększeniu szans…Wszystko byłoby dobrze gdyby pomocnicy nie wymknęli się z pod kontroli, gdyby ze sprzymierzeńców nie stali się wrogami czyhającymi na ich życie.

Słowa Michała nie przyniosły skutku. Krwiożercze bestie były już niebezpiecznie blisko, gdy chłopak stanął pomiędzy nimi a Juliette. Nie mogła na to pozwolić, nie mogła stać bezczynnie i patrzeć jak bierze pierwsze uderzenie na siebie, jak osłania ją własnym ciałem przed zabójcami, którzy być może maja sprecyzowany cel, może chodzi im tylko o nią…

Kim ja właściwie dla Ciebie jestem? Dlaczego ryzykujesz własne życie?!

Nie mogła tego zrozumieć. Wiedziała jednak, że nie może pozwolić na to żeby ktokolwiek przez nią zginą. Zebrawszy w sobie wszelkie pokłady siły i odwagi musiała stawić czoła przeciwnikom, spróbować wykorzystać to, co posiada.
Nie mieli już wiele czasu, wiedziała, że jeśli nie zdecyduje się teraz będzie za późno. Musnęła wargami szyję obrońcy tak na wszelki wypadek, żeby w razie niepowodzenia wiedział, ze nie ma mu niczego za złe, że nigdy nie musiał jej za nic przepraszać…
Wolnym, zdecydowanym krokiem przeszła przed niego.

- Nie ruszaj się! – rozkazała pierwszemu wilkowi patrząc mu prosto w oczy.
Zrozumiał. Odetchnęła z ulgą, widząc, że jej dar zadziałał jak należy.
Przeniosła wzrok na jego kompana.

- Nie jesteśmy waszymi wrogami…musicie nam pomóc – jej myśli docierały do wilka. Jego oczy przestały zionąć bezwzględną rządzą mordu. Wyglądały teraz jak oczy wiernego psa czekającego na polecenie swojego pana.

Gdzieś niedaleko słychać było inne wilki, krzyki kilku mężczyzn, strzały. Wiedziała już, co się dzieje i jak powinna postąpić.

- Dołącz do swoich braci, pomóż im pokonać ludzi, z którymi walczą. To oni są źli… ruszaj.
Wilka natychmiast wykonał jej polecenie.

- Biegnij za nim, może potrzebować pomocy – powiedziała do zwierzęcia, które stało bez ruchu wpatrując się w nią jakby czekało na dalsze instrukcje.

Widząc ja wilk znika w zaroślach przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Wreszcie się do czegoś przydała, wreszcie coś się udało…
 

Ostatnio edytowane przez Vivianne : 30-05-2009 o 21:07.
Vivianne jest offline