Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2009, 23:31   #11
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Mathew czytał spokojnie "Quidditcha". Dowiedział się, że Sroki z Montrose szukają nowego szukającego. Najbardziej utytułowany zespół w historii ligi stracił poprzedniego , gdyż ten postanowił zakończyć karierę. Młody Wallace przejął się tym, gdyż kibicował Srokom od wczesnego dzieciństwa. I to nie z powodu ich licznych sukcesów zarówno na arenie krajowej jak i międzynarodowej. Zadecydował czynnik geograficzny. Po prostu jest to zespół mający siedzibę najbliżej jego rodzinnego domu. W samym Perth nikt nie pomyślał o możliwości grania w quidditcha, ale prawdopodobnie byłoby to niemożliwe ze względu na mugoli. Zresztą żadne większe miasto nie ma swojej drużyny.

Mathew interesowały również losy Chluby Portree, ponieważ wspólnie ze Srokami były to jedyne szkockie kluby liczące się na Wyspach. Jednak o tej drużynie nie znalazł żadnego artykułu. Wpadł mu za to w oko artykuł o nowym Nimbusie Dwa Tysiące. Właśnie zaczynał go czytać, gdy ktoś wszedł do jego przedziału. Był to jakiś chudy i rozczochrany chłopak w okularach.
- Cześć, można? - spytał.
- Jasne. Tak w ogóle to jestem Mathew Wallace - przedstawił się.
- Harry Potter - odpowiedział przybysz, ściskając wyciągniętą rękę.

Mathew pomyślał, że chyba się przesłyszał, ale postanowił nie dopytywać się dokładnie. Nie chciał wyjść na jakiegoś nierozgarniętego smarkacza, który w każdym nowym poznanym chłopcu widzi sławnego Harry'ego Pottera. Jak się dobrze zastanowić, to nie był nawet pewien ile Potter ma lat. Jakimś cudem młody Wallece przegapił nawet bliznę. Widocznie zbyt był przejęty informacją o nowym typie miotły.

Dopiero gdy do przedziału wszedł drugi chłopak, tym razem rudy i piegowaty, Mathew mógł po raz drugi usłyszeć imię swojego pierwszego towarzysza podróży.
- Cześć, tu wolne? Wszędzie straszny tłok…
- Jasne, siadaj. – odpowiedział Harry.
- Nazywam się Ron Weasley.
- Mathew Wallece.
- Harry. Harry Potter.
Rudzielec zrobił wielkie oczy, a Mathew nie wytrzymał.
- Naprawdę?! To znaczy, ten Harry Potter?
Harry tylko kiwnął głową.
- Rzeczywiście, chyba coś masz na czole.
Chłopiec odgarnął włosy, by pokazać bliznę.
- Więc to tu Sam-Wiesz-Kto... - wtrącił Ron.
- Tak. Ale ja tego nie pamiętam

Ten temat był trochę niezręczny, więc po jego zakończeniu rozmowa zeszła na tematy rodzinne. Mathew i Ron wypytywali Harry'ego jak to jest żyć z mugolami, z kolei on ich jak to jest pochodzić z czarodziejskich rodzin.
Po dwunastej pojawił się wózek z jedzeniem. Mathew kupił kilka smakołyków, ale Harry poszedł na całość i kupił co tylko mógł. Podzielił się nawet z Ronem, a gdy skończyły się jego "zapasy", również z Mathew. Dla młodego Pottera, wszystkie te słodycze były wielką nowością, więc trzeba go było powoli wtajemniczać. Nie wiedział nawet, że postacie na zdjęciach potrafią się ruszać.

Wiele czekoladowych żab później odwiedził ich w przedziale jakiś pyzaty chłopak o imieniu Neville i towarzysząca mu dziewczyna - Hermiona. Szukali żaby tego pierwszego, a po upewnieniu się, że jej tu nie ma i po kompletnej kompromitacji Rona w czarowaniu (próbował zmienić kolor sierści swojego szczura na złoty) poszli dalej.

Gdy chłopcy zostali znów sami zaczęli rozmawiać na ulubiony temat Mathew i najwidoczniej także Rona. O Quidditchu. Szybko okazało się jednak, że Harry nie ma zielonego pojęcia o tej grze. Ron próbował mu wytłumaczyć zasady i wszystkie smaczki, ale nie posiadał talentu nauczyciela, i tylko bardziej namotał Harry'emu w głowie. Mathew litując się nad nowym przyjacielem, zainteresował rudzielca swoim magazynem, a gdy tamten pogrążył się w lekturze, próbował sam wytłumaczyć o co chodzi w grze czarodziejów. Niestety wcale nie poszło mu lepiej.
 
Col Frost jest offline