Dirith po oślepiającym błysku spojrzał w stronę jego źródła. Niezbyt mu się podobało, że do Wataha ma fiolkę z lekarstwem, więc to znaczy, że musi działać szybciej. - Pięć.. - warknął na Cunnera po czym wolną łapą przygwoździł ramię człowieka do ziemi, a samemu wgryzł się w rękę Cunnera na wysokości łokcia. Gryzł mocno, jednak nie na tyle aby tak natychmiast odgryźć rękę. Tak aby trwało to na prawdę długo i bolało. - Co miało być w drugiej fiolce?!! - ryknął na skamlającego człowieka przerywając powolne gryzienie jego ręki. - To twoja ostatnia szansa, jeśli teraz nie powiesz co wiesz to jesteś martwy.. - warknął ponownie.
Nie słysząc konkretnej odpowiedzi Dirith stracił cierpliwość. Dźgnął Cunnera swoimi pazurami rycząc przy tym wściekle.
Następnie pazurami wyciągnął korek i powąchał zawartość, aby sprawdzić, czy nie spotkał się już z tą substancją, gdy w przeszłości jego twórca podawał mu różne mutageny, które zazwyczaj miały zapach. - Miejcie nadzieje ze nadal będe sobą.. - powiedział zimno do Watahy po czym napił się trochę cieczy z fiolki. |