Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2009, 18:08   #48
Buzon
 
Buzon's Avatar
 
Reputacja: 1 Buzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie coś
Wszyscy
Walka choć trwała niecałe 10 minut to zniszczenia i straty były wielkie, zbyt wielkie. Armia Mroku rozpościerała swoje jadowite ręce po mieście. Każda ulica, każdy zaułek był polem bitwy. Szansę na odparcie ataku przez strażników były o wiele większe w ciasnych uliczkach niż na otwartym polu, więc Generał zażądał wycofanie się. Teraz pozostała tylko walka w uliczkach. Kątem oka dostrzegaliście jak z za winkli budynków “wylatywały” ciała obrońców oraz agresorów. Nareszcie nadszedł czas abyście i wy pokazali na co was stać.


Goran
Twoją pierwszą ofiarą okazał się wilkołak, który szaleńczo wybił się za obrońców. Jego ciężkie i muskularne ciało upadło, kiedy twoje pazury zrobiły swoje. Kiedy walki przeniosły się do uliczek twoja zręczność dawała ci przewagę nad twoimi ”kolegami”.
Kiedy lykanin wbiegł w uliczkę udałeś się prosto za nim. Kiedy twój przeciwnik był zajęty orkiem który bronił się przed naporem ciosów bestii, wskoczyłeś mu na plecy. Próbowałeś rozszarpać mu to co się tylko dało oboje wylądowaliście na kamiennej podłodze. Twój wrodzony refleks kazał ci natychmiast odskoczyć po upadku. Gdyby nie twój refleks to topór jakim władał ów ork przeciął by cię w połowie tak samo jak to zrobił z wilkołakiem. Kolejna bestia padła dzięki tobie. Nie czekając ruszyłeś dalej w poszukiwaniu swych ofiar. Niestety Wybiegając z uliczki strzała trafiła cię w udo. Wydałeś z siebie potworny ryk bólu. Właścicielem tej strzały był wampir, który obserwował twoje zmagania z wilkołakiem i nie ryzykując postanowił cię unieszkodliwić. Na razie mu się to udało, ale tylko na razie. Pomimo bólu podniosłeś się. Teraz twój zapał stał się jeszcze większy. Czułeś jednak, że czar przestaje działać. W takim momencie stracenie obecnej formy było by okropne. Ale instynkty zrodzone przez bestie nie pozwoliły sobie na to aby cię teraz opuścić. Ruszyłeś przed siebie. Wskoczyłeś na beczkę a następnie na niskie zadaszenie. Między tobą a wampirem był tylko jeden dach. Wampir wystrzelił kolejną strzałę. Zrobiłeś unik, smukłe wyginając swoje ciało tak aby po uniku bezpiecznie wylądować i ruszyć przed Siebie. Wampir miał zamiar strzelić po raz kolejny, ale na zamiarze tylko zostało,. Nim zdążył napiąć łuk twoje kły udowodniły, że jesteś lepszym drapieżnikiem. Ty i twój przeciwnik zaczęliście spadać z dachu, który miał około cztery metry wysokości. Ty wylądowałeś bezpiecznie ale wampir nie miał tyle szczęścia. Wampir przy kontakcie z ziemią złamał kręgosłup. Dźwięk jaki temu towarzyszył pobudził cię jeszcze bardziej do działania. Napiąłeś swoje mięśnie i wydałeś ryk. Ryk ,który maił pokazać twoją wyższość na wrogami. Następnie gwałtownym ruchem popędziłeś przed siebie.


Mores
Ty również ruszyłeś nieść śmierć Mrokowi. Ruszył przed siebie jak taran. W nieoczekiwanym momencie z za rogu wyskoczył lykanin. Niestety pojedynek nie trwał długo ponieważ ty i twój miecz, który był przedłużeniem twojej ręki pozbawiliście go głowy. Kiedy pysk lykanina upadł przed tobą splunąłeś na niego. To był początek wielkiej bitwy. Wbiegłeś w uliczkę, ale widziałeś jedynie ja ork kończy dzieło zaczęte przez panterę. Nie tracąc czasu ruszyłeś przed siebie. Pod twoimi nogami leżały truchła poległych. W drzwiach jednego z domów zauważyłeś jakiś ruch. Ruszyłeś tam. Otworzyłeś drzwi silnym kopnięciem. Podejrzewając, że będzie to pułapka byłeś przygotowany. Z środka wyleciał wampir. Wiedziałeś, że nie zdążysz użyć miecza, więc go odrzuciłeś i chwyciłeś wampira za gardło. Ścisnąłeś dłoń z całej siły. Wampir szarpał się, więc używając swojego ciężaru i swojej siły przygniotłeś go do podłogi, łamiąc mu tym samym szyjny odcinek kręgosłupa. Zabrałeś swój miecz i wyszedłeś z budynku aby dalej siać zniszczenie. Kolejna okazja nadarzyła się szybciej niż się spodziewałeś. Z dachu zeskoczył na ciebie lykanin. Powalił cię on. Od turlałeś się o kilka metrów i podniosłeś się. On wstał otrzepał się i ruszył na ciebie, zabijając po drodze człowieka, który chciał go zaatakować z boku. Teraz stałeś naprzeciw niego. Twoje szanse zmalały w momencie kiedy zauważyłeś, że twój miecz leży koło przeciwnika. Zacisnąłeś pieści. Tak nadszedł ten moment w którym ty i bestia zmierzyliście się. Zrobiłeś szybki unik przed jego ciosem. Natychmiast wyprowadzając kontrę. Twoją rękawica trafiła wilkołaka centralnie w podbródek, lub coś co powinno być na tym miejscu. Wilkołak cofnął się o kilka kroków, ale ty nie ustępowałeś. Napierałeś na niego posyłając serie ciosów. On zaledwie uderzył cię trzy a może cztery razy. Upadł, Chwyciłeś miecz, który leżał koło ciała człowieka i wbiłeś w serce wilkołaka. Przed śmiercią spojrzał ci w oczy. Widziałeś tam tylko pustkę. Jego wzrok był taki sam jak wzrok osoby potępionej, przeklętej. Puściłeś rękojeść miecza i wróciłeś po swój. Znów trzymałeś pewnie swój oręż i równie pewnie udałeś się dalej przed siebie.


Blacker
Ty i twój demon zostaliście połączeni demonicznym paktem. Siedząc na jego plecach byłeś bezpieczny., przez jakiś czas. Widziałeś już cześć walki więc korciło cię i sam ruszyłeś przed siebie. Ale w przeciwieństwie od Moresa i Gorana udałeś się w innym kierunku. Wbiegłeś w uliczkę. Na jej środku stał gotowy do walki wilkołak. Twój Demon zaatakował go. Zasypał go kilkom ciosami, po czym oberwał z całej siły w klatkę od wilkołaka. Odbił się od śiany nie robiąc ci krzywdy. Kiedy spojrzeliście w stronę gdzie stał wilkołak zauważyłeś tylko truchło lykanina a za nim człowieka który wyciągał z miecz, ze świeżo ubitej zwierzyny. Nagle spojrzał na ciebie z ostrzeżeniem w oczach. Na początku nie miałeś pojęcia o co mu chodzi, ale wkrótce twój demon upadł. Nieżywy demon, który powoli zaczynał się dematerializować oddał właśnie życie za swojego pana. Ze wściekłością obróciłeś się. Stał przed tobą lykanin. To, że był o wiele większy od ciebie nie przeszkadzało ci wbiciu miecza w sodek jego klatki piersiowej. Wyciągnąłeś miecz i odskoczyłeś nie chcąc być przygniecionym przez jego ciało. Teraz na polu zostałeś ty i twój miecz. Twój zamiar rzucenia jakiejkolwiek klątwy był daremny. Zostało ci tylko władanie bronią, przeciwników nadal było sporo więc nie czekałeś i ruszyłeś w dalszą drogę.


Sonnillon
Przez linię pierwszej obrony przedarły się tylko dwa wilkołaki. Pierwszy padł tuż za nią a następny z rąk twojego towarzysza druida. Upatrzyłeś sobie jednego lykanina. Wstrzymałeś oddech i wycelowałeś w niego. Nacisnąłeś spust. Bełt poleciał, przeżył on powietrze z dużą szybkością i trafił wilkołaka ze skutkiem jakiego oczekiwałeś. Obrona się rozproszyła pod słowami generała nakazującego walk w ulicach. Ty również się cofnąłeś. Ale twój łowca nadal miał na ciebie oko i podążał w twoim kierunku. Zatrzymałeś się zacisnełeś mocniej dłonie na rękojeści Todsäener 'a. Wilkołak zaczął biec kilka metrów przed tobą wyskoczył w powietrze. Przez te wszystkie lata nigdy nie walczyłeś z tak śmiesznym przeciwnikiem. Kiedy przeciwnik był w powietrzu przykucnąłeś i wybiłeś się przed siebie unosząc ostrze swojego miecza ku gorze. Poczułeś tylko lekki napór na broni. Wyprostowałeś się na ostrzy broni była pierwsza krew, którą spuściłeś z przeciwnika. Za sobą usłyszałeś tylko dźwięk góry mięsa, która przywarła do mury jednego z obrońców. Obróciłeś się. Wilkołak z rozciętym brzuchem odbił się od ziemi i trafił prosto w człowieka , który był za tobą. Nie ratowałeś go bo wiedziałeś, że to nie twoja wina. Człowieka zabił jednak kto inny. Koło twojej głowy śmignęła strzała. Trafiłą człowieka prosto w głowę. Obróciłeś się na dachu stał wampir uzbrojony w miecz i łuk. Spojrzał na Ciebie. Obejrzał cię dokładnie a potem obrócił się i zniknął gdzieś na dachu. Jego wzrok utknął na tobie a raczej na miejscu gdzie maiłeś naszyjnik. Wiedziałeś o co chodzi. Ruszyłeś jednak przed siebie. Za zakręt wszedł jakiś cień ruszyłeś za nim. Wyskoczyłeś i ujrzałeś postać w kapturze. Nie tracąc czasu pchnąłeś jej miecz między łopatki. Ciało upadło, wyciągnąłeś swój miecz z ciała. Kiedy odwróciłeś ciało plecami do ziemi ujrzałeś twarz twojego kompana. Był to elf. Jego twarz była bladsza niż wcześniej a z kącika ust wypływała krew. “Kurwa”- tylko to ci przeszło przez myśl.-”Jeden elf mniej to nic złego”- dodałeś szybko w duchu. Zabicie kompana nie zrobiło ci wyrzutów sumienia. Jak się bawić to na całego. Ruszyłeś przed siebie tę samą uliczką. Kiedy z niej wyszedłeś zauważyłeś wilkołaka stojącego tyłem do ciebie. Zamachnąłeś się i jednym ruchem miecza odciąłeś mu nogi. Część wilkołaka powyżej kolan upadła do przodu. Podszedłeś do niego i z uśmiechem na twarzy wbiłeś mu miecz w klatkę piersiową. To był początek prawdziwej zabawy, która prawdopodobnie nastąpi.

Wszyscy
Wasze starania okazały się skuteczne. Każdy z was ma na koncie kilku przeciwników. Wasza przewaga zwiększyła się. Teraz wy i reszta obrońców staliście się łowcami. Armia Mroku pomimo strat nie uciekła i trzeba ja wyeliminować jak najszybciej. Każdy z was nie zważał już na burzę jaka nadal panowała. Zważyliście dopiero jak błyskawice coraz częściej przecinały chmury...
 
__________________
" Przyjaciel, który wie za dużo staje się bardziej niebezpieczny niż wróg, który nie wie nic."
GG 3797824
Buzon jest offline