Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2009, 00:01   #81
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Astearia zeszła na śniadanie odświeżona i wypoczęta, co zdradzał błąkający się na ustach zaklinaczki wesoły uśmieszek. Czuła się wprost wyśmienicie pomimo tego, że pierwsze co zobaczyła po obudzeniu to strzała, którą wręczył jej wczoraj Liadon. Jednakże zaraz po tym rozległo się pukanie do drzwi, a kilka chwil potem rozkoszowała się urokami ciepłej kąpieli, przez co szybko zapomniała o minionych wydarzeniach. Wolała chociaż przez chwilę nie martwić się zaistniałą sytuacją i pozwolić swoim myślom odpłynąć.
W głównej sali panował tłok i gwar. Aasimarka miała wrażenie, że wszyscy mieszkańcy Południowych Dębów przybyli do karczmy by wymienić się informacjami, bądź tylko spojrzeć na wczorajszych, jak określał ich kapitan Dazzan, „bohaterów”. Przynajmniej tak jej się wydawało.

Jedząc jajecznicę na bekonie była milcząca, zatopiona w swoich myślach. Do rzeczywistości przywrócił ją dopiero Tengir, który opowiadający pozostałym wczorajsze wydarzenia. Aria słuchała go nie skupiając się zanadto na znaczeniu słów, ale na samej barwie głosu czarodzieja. Nigdy nie miała muzykalnego ucha, ale zawsze najlepiej zapamiętywała głosy… Do dziś potrafiła odtworzyć w myślach zachrypnięty głos Cathanariona… Dosyć, nie myśl o nim – skarciła się w duchu.

Uniosła gwałtownie głowę, gdy pośród potoku słów wyłapała swoje imię, i spojrzała na Kruka. Mężczyzna znów pocierał swoją bliznę, tak jak wczoraj, gdy rozmawiał z nią po walce z trollem. Tym razem jego wzrok spoczywał na Rivelli. Aria uśmiechnęła się wesoło, jak gdyby w odpowiedzi na słowa czarodzieja.

Wkrótce rozeszli się – każdy do zadeklarowanych zadań. Do grupy Astearii dołączyła przewodniczka z Południowych Dębów i jak się okazało, naoczny świadek zabójstwa Aramila. Kobieta przysłuchiwała się w milczeniu rozmowie Liadona i Tengira z Sedarą, ale szybko stwierdziła, że w słowach kobiety za dużo jest ogólników i niedomówień. Zapytana o szczegóły zjeżyła się i zdenerwowała, ale czarodziej skutecznie ją uspokoił.

Ona sama nie chciała o nic pytać Sedary, gdyż obawiała się, że znów może dojść do sytuacji podobnej jak w domu burmistrza. Zamiast tego wolała skupić się na tym by za bardzo nie opóźniać marszu. Nie była przyzwyczajona do przedzierania się przez leśne gęstwiny, a uniesienie spódnicy nie na wiele się zdało – i tak zahaczała o gałązki i krzaki… jednak jakoś sobie radziła.
Po długim marszu stanęli na końcu ścieżki. Aria wzięła głęboki wdech napawając się soczystym zapachem trawy i powoli wypuściła je z płuc. Uwielbiała ten zapach.

U stóp zielonego wzniesienia przycupnął niewielka chatka obrośnięta mchem. Po lewej Sedara wskazała im Krąg Druida. Zafascynowana Aria najpewniej ruszyła by w tamtą stronę, gdyby reszta jej towarzyszy nie była innego zdania – wszyscy skierowali się do domku druida. Aasimarka usłyszała nad sobą łopot skrzydeł i odruchowo wyciągnęła rękę, na której przysiadł zadowolony z siebie Mael.

- Widziałeś coś? – spytała zerkając na chowańca.
- Tylko drzewa – stwierdził lakonicznie, wzmacniając uścisk na jej ramieniu.
Tymczasem Liadon wdał się w ostrą dyskusję z nowym druidem Południowych Debów. Aria była zaszokowana nagromadzeniem złości w głosie Nivena oraz jego gniewnymi słowami. Dlaczego wszyscy w okolicy wybuchali złością kiedy pytali o druida?

- Może jednej z was uda się druida uspokoić? Myślę, że... Nilven z chęcią obejrzy osadę, która ma znaleźć się pod jego pieczą. A i poznać powinien przywódcę Południowych Dębów. A reszta z nas będzie się tu mogła rozejrzeć nie niepokojona – powiedział Tengir, podchodząc do nich. Aria chciała już coś powiedzieć, ale pierwsza odezwała się rudowłosa przewodniczka.

- Trochę to... – zaczęła Sedara, ale nie skończyła. Mael zerwał się gwałtownie do lotu, szybko znikając jej z oczu. Aasimarka z przerażeniem w oczach obserwowała jak osuwa się na ziemię, a z jej piersi sterczy strzała. Strzała o zielonych lotkach, którą Aria już dziś widziała. Jednocześnie kolejne strzały przecięły powietrze. Jedna trafiła druida.

- Podłe gnidy!! – Aria rozpoznała głos Amry. - Zabiję was wszystkich!!
Aasimarka postąpiła krok do przodu czując jak wzbiera w niej furia. Nawet jeśli Amra nie zabiła ojczyma to teraz na pewno odebrała komuś życie. I jeszcze im groziła.

Wyciągnęła dłoń w kierunku elfki i zainkantowała zaklęcie. Czuła jak magiczna energia przepływa przez jej ramię, podążając do czubków palców. Czuła jak pociski magicznej energii spływają z jej palców i mkną w kierunku Amry i jej jaguara.
Spróbuj tego – pomyślała uśmiechając się ironicznie.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline