Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2009, 10:58   #82
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Smakowite śniadanie znikało szybko ze stołu, lecz Riviella nie tknęła nic. Siedziała tylko przysłuchując się rozmowie towarzyszy, właściwie nie do końca świadomie jakby była gdzieś indziej. Z tego stanu wyrwała ją jednak niezapowiedziana wizyta krasnoluda i kufel Portera przed nosem.

- Tak, tak kotku. Dziękuję. - posłała dłonią symboliczny całus w stronę krasnoluda w żadnym wypadku nie poważny. Była wyraźnie rozbawiona zachowaniem Dazzaana.

Uniosła kufel i zamoczyła usta w piwie, pijąc bez oporów. Jednak bardzo szybko okazało się że to były jedynie jałowe chęci. Skrzywiła się strasznie i otworzyła jedno oko bardziej od drugiego przyglądając się porterowi tak jakby kazano jej pić kwas.

- Co to za cholerstwo? Ah. - zapytała bardziej retorycznie po czym przyłożyła dłoń do gardła odstawiając piwo na stół. Do końca śniadania wyraźnie z trudem sączyła je małymi łyczkami.


Wyruszyli w końcu rozdzieleni na grupy, w swoje strony. Riviella miała ochotę na chatkę druida, wydała się jej najciekawszym miejscem z dostępnych do wyboru. Droga okazała się dość kłopotliwa bo las był gęsto zarośnięty, jednak nie sprawiała wielkich trudności. Elfka prześlizgiwała się z resztą osób gładko, zmierzając do celu podróży. Nie wdawała się w dyskusje, zresztą zdawało się jej że nie mają one sensu gdyż przewodniczka jest zupełnie niekompetentna w tej kwestii. Całą drogę więc milczała przyglądając się dziele natury.

Polanka okazała się za to bardzo przyjemna, choć aż dziwne iż tak nietknięta i błyszcząca mimo ostatnich wydarzeń które jakby nie patrzeć tu miały mieć początek. Zbliżyli się do pięknej chatki zamieszkałej już jednak przez Szarego Liścia. Riviella skłoniła się delikatnie i podała mu dłoń witając się, kątem oka jednak wpatrując w sylwetkę i starając się wyczuć czy nie emanuje od niego zła aura. Prawdę mówiąc elfka traktowała tak każdego za pierwszym razem, nawet członków swojej drużyny. Wykrywanie zła wszelakiej maści było kwestią spojrzenia w głąb duszy, a bogini obdarzyła ją właśnie taką umiejętnością już dawno temu. Po chwili rozmowa obrała niemiły charakter, aż chciało się zrobić w tył zwrot i odejść.

- Liadon spokojnie... - westchnęła po czym usiadła obok nie chcąc się mieszać.

Tengir także nie był zachwycony sytuacją podszedł i zaproponował by któraś z dziewczyn zajęła się oporem jaki stawiał druid. Riviella uniosła spojrzenie niechętnie.

- Trochę to... – Odezwała się Sedara ściszonym głosem, mając na uwadze słowa Tengira o sposobach uspokojenia Druida poprzez którąś z dziewczyn. Urwała jednak zdanie w połowie, ugodzona nagle strzałą w prawą pierś!..

Tengir zaskoczony tym przebiegiem wydarzeń, patrzył jak kobieta opada na ziemię.
Sytuacja ta była dość zaskakująca. Zwłaszcza, że opadanie znaczył szlak kropelek krwi.

-Niech to szlag.- pomyślał Tengir, wszak miał spytać z którego miejsca Amra strzelała ostatnim razem. Ale już nie było okazji zapytać. Czarnoksiężnik spojrzał na Riviellę wydając polecenie. –Zajmij się jej ranami.
Po czym odwrócił się w stronę pomylonej łuczniczki i zaczął wypowiadać słowa inkantacji Włóczni Eldrith.- Ech’Sahmet er’urab’ aes ‘ absami sem.
W dłoniach czarnoksiężnika uformował się wir krwistoczerwonej energii, wypchnięty wolą maga w postaci strugi. Która z hukiem przecinała powietrze uderzając w pozycję elfki.

-Zobaczymy czy będziesz taka odważna, gdy się okaże, że nie chroni cię przewaga zasięgu.- pomyślał czarnoksiężnik.

Sytuacja nie była najlepsza, druid także został trafiony. Paladynka zerwała się i przyklęknęła na jednym kolanie unosząc nieco Sedare, złamała strzałę i wyjęła ją pośpiesznie. W końcu nie mogła leczyć rany w której ciągle coś zalegało. Przyłożyła pośpiesznie dłoń do rany po strzale, licząc na to że zdoła odratować kobietę od śmierci. Czy dłoń zdąży rozjarzyć się niebieskim światłem? Tego nie wiedziała.

- Panie Nilvenie, proszę do mnie! Niech pan tu usiądzie! - krzyknęła w stronę druida wyciągając do niego drugą rękę zachęcająco.

-Obym sama zaraz nie dostała strzałą - pomyślała i nieco się spięła.


- Przyzywam moce światła by chronić to życie, by dać mu szanse na poznanie swego piękna. Niechaj ten ogień jeszcze nie gaśnie! - wypowiedziała w elfiej mowie zaklęcie lecznicze, czerpiące swą moc z boskich energii Sune.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 02-06-2009 o 23:01.
Kata jest offline