Smakowite śniadanie znikało szybko ze stołu, lecz Riviella nie tknęła nic. Siedziała tylko przysłuchując się rozmowie towarzyszy, właściwie nie do końca świadomie jakby była gdzieś indziej. Z tego stanu wyrwała ją jednak niezapowiedziana wizyta krasnoluda i kufel Portera przed nosem.
- Tak, tak kotku. Dziękuję. - posłała dłonią symboliczny całus w stronę krasnoluda w żadnym wypadku nie poważny. Była wyraźnie rozbawiona zachowaniem Dazzaana.
Uniosła kufel i zamoczyła usta w piwie, pijąc bez oporów. Jednak bardzo szybko okazało się że to były jedynie jałowe chęci. Skrzywiła się strasznie i otworzyła jedno oko bardziej od drugiego przyglądając się porterowi tak jakby kazano jej pić kwas.
- Co to za cholerstwo? Ah. - zapytała bardziej retorycznie po czym przyłożyła dłoń do gardła odstawiając piwo na stół. Do końca śniadania wyraźnie z trudem sączyła je małymi łyczkami.
Wyruszyli w końcu rozdzieleni na grupy, w swoje strony. Riviella miała ochotę na chatkę druida, wydała się jej najciekawszym miejscem z dostępnych do wyboru. Droga okazała się dość kłopotliwa bo las był gęsto zarośnięty, jednak nie sprawiała wielkich trudności. Elfka prześlizgiwała się z resztą osób gładko, zmierzając do celu podróży. Nie wdawała się w dyskusje, zresztą zdawało się jej że nie mają one sensu gdyż przewodniczka jest zupełnie niekompetentna w tej kwestii. Całą drogę więc milczała przyglądając się dziele natury.
Polanka okazała się za to bardzo przyjemna, choć aż dziwne iż tak nietknięta i błyszcząca mimo ostatnich wydarzeń które jakby nie patrzeć tu miały mieć początek. Zbliżyli się do pięknej chatki zamieszkałej już jednak przez Szarego Liścia. Riviella skłoniła się delikatnie i podała mu dłoń witając się, kątem oka jednak wpatrując w sylwetkę i starając się wyczuć czy nie emanuje od niego zła aura. Prawdę mówiąc elfka traktowała tak każdego za pierwszym razem, nawet członków swojej drużyny. Wykrywanie zła wszelakiej maści było kwestią spojrzenia w głąb duszy, a bogini obdarzyła ją właśnie taką umiejętnością już dawno temu. Po chwili rozmowa obrała niemiły charakter, aż chciało się zrobić w tył zwrot i odejść.
- Liadon spokojnie... - westchnęła po czym usiadła obok nie chcąc się mieszać.
Tengir także nie był zachwycony sytuacją podszedł i zaproponował by któraś z dziewczyn zajęła się oporem jaki stawiał druid. Riviella uniosła spojrzenie niechętnie.
- Trochę to... – Odezwała się Sedara ściszonym głosem, mając na uwadze słowa Tengira o sposobach uspokojenia Druida poprzez którąś z dziewczyn. Urwała jednak zdanie w połowie, ugodzona nagle strzałą w prawą pierś!..
Tengir zaskoczony tym przebiegiem wydarzeń, patrzył jak kobieta opada na ziemię.
Sytuacja ta była dość zaskakująca. Zwłaszcza, że opadanie znaczył szlak kropelek krwi.
-Niech to szlag.- pomyślał Tengir, wszak miał spytać z którego miejsca Amra strzelała ostatnim razem. Ale już nie było okazji zapytać. Czarnoksiężnik spojrzał na Riviellę wydając polecenie. –Zajmij się jej ranami.
Po czym odwrócił się w stronę pomylonej łuczniczki i zaczął wypowiadać słowa inkantacji Włóczni Eldrith.- Ech’Sahmet er’urab’ aes ‘ absami sem.
W dłoniach czarnoksiężnika uformował się wir krwistoczerwonej energii, wypchnięty wolą maga w postaci strugi. Która z hukiem przecinała powietrze uderzając w pozycję elfki.
-Zobaczymy czy będziesz taka odważna, gdy się okaże, że nie chroni cię przewaga zasięgu.- pomyślał czarnoksiężnik.
Sytuacja nie była najlepsza, druid także został trafiony. Paladynka zerwała się i przyklęknęła na jednym kolanie unosząc nieco Sedare, złamała strzałę i wyjęła ją pośpiesznie. W końcu nie mogła leczyć rany w której ciągle coś zalegało. Przyłożyła pośpiesznie dłoń do rany po strzale, licząc na to że zdoła odratować kobietę od śmierci. Czy dłoń zdąży rozjarzyć się niebieskim światłem? Tego nie wiedziała.
- Panie Nilvenie, proszę do mnie! Niech pan tu usiądzie! - krzyknęła w stronę druida wyciągając do niego drugą rękę zachęcająco.
-Obym sama zaraz nie dostała strzałą - pomyślała i nieco się spięła.
- Przyzywam moce światła by chronić to życie, by dać mu szanse na poznanie swego piękna. Niechaj ten ogień jeszcze nie gaśnie! - wypowiedziała w elfiej mowie zaklęcie lecznicze, czerpiące swą moc z boskich energii Sune.
__________________ In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Ostatnio edytowane przez Kata : 02-06-2009 o 23:01.
|