Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2009, 16:56   #22
Ribesium
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
MJ bez namysłu wypuściła dwie serie pocisków z dzierżonej w obu dłoniach broni. Serce waliło jej tak mocno, że przez chwile miała wrażenie, iż wyskoczy z jej ciała. Nadmiar adrenaliny zdecydowanie nie szedł w parze z koncentracją i prawidłowym zogniskowaniem wzroku. Mimo szczerych wysiłków i maksimum skupienia, strzały wypuszczone przez dziewczynę chybiły.

- Kurwa mać... - zdążyła pomyśleć ze złością MJ, nim rozdzierający ból przeszył jej ciało a wzrok zaszedł na chwilę mgłą. Zamiast mieć oczy dookoła głowy i dobrze oszacować parametry, zbyt dużą wagę przyłożyła do celności. Co, jak się okazało, również na niewiele się zdało. Oberwała w prawą rękę. Czuła, jak pocisk przedziera się przez tkankę, miażdży ją, a potem wyrywa otwór po drugiej stronie kończyny. Przynajmniej kula przeszła na wylot. Gdyby utkwiła w ciele byłoby dużo gorzej. MJ zacisnęła zęby starając się godnie przyjąć zadany cios. W tym momencie usłyszała strzały z przeciwnej strony. Ktoś wyraźnie przyszedł im z pomocą. Strzały wybawcy okazały się skuteczne - przeklęty mutant zachybotał się pod naporem strzałów i runął jak długi, brocząc obficie krwią. Chwilowo nastał cenny i tak upragniony moment spokoju. MJ spojrzała na Tima stwierdzając z ulgą, że jest cały. Gorzej miał się "ten drugi". Dziewczyna zauważyła, że mocno oberwał w bok. Sądząc po brzegach rany i krwawieniu, kule nie znalazły ujścia na zewnątrz.

"Kurwa. Czy jest z nami lekarz?!" - usłyszała z jego ust nim zdążyła coś powiedzieć.

- Powiedzmy - mruknęła MJ- Znam się nieco na pierwszej pomocy. Mam też przy sobie potrzebne narzędzia. Z tym, że niewiele mogę zrobić sama - wskazała na wiszącą bezładnie prawą rękę - Że też kurwa nie mogły trafić w lewą... A tak w ogóle, to jestem Mary Jane. W skrócie MJ. Dzięki za pomoc. - spojrzała na bok "drugiego".

W tym momencie usłyszała trzaski i wśród dymu i płomieni ujrzała męską sylwetkę zbliżającą się w ich kierunku. Dziewczyna odruchowo chwyciła lewą ręką leżącą na ziemi Berettę i uniosła ją na wysokość strzału. Nadchodzący nie zdradzał jednak objawów zmutowania. Szczerze mówiąc, prezentował się całkiem całkiem. Gdy podszedł wystarczająco blisko, dostrzegła kapelusz z rondem. - Szeryf? - pomyślała.

- Pastor Ringstean, do usług - przedstawił się przybyły, zdejmując z gracją nakrycie głowy - No cóż - pomyślała MJ. Jak dla niej koleś nie wyglądał na pastora, ale jak wiadomo, pozory mogą mylić. Zresztą, nawet jeśli podaje się za kogoś innego, nie jej sprawa. Ofertę pomocy przyjęła z wymuszonym uśmiechem.

- Dzięki, przyda nam się każda para rąk. Przede wszystkim wydostań z mojego plecaka apteczkę i opatrunki. Moja rana wymaga tylko zdezynfekowania i zawiązania bandażem lub przepaską elastyczną. Gorzej z tym tutaj - skinęła głową w stronę "drugiego" - Będziesz musiał wydobyć kule z jego boku. Gdzieś w torbie powinnam mieć pensetę lub jakieś szczypce. Jestem MJ.
 

Ostatnio edytowane przez Ribesium : 02-06-2009 o 16:59.
Ribesium jest offline