Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2009, 18:43   #252
Rewan
 
Reputacja: 1 Rewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodze
-Witamy ciebie Mike’u Sheff

Słowa powitania rozbrzmiały w Sali wypełnionej kryształowymi lustrami, ale ich źródło wydawało się nie mieć końca. Tak jakby głos dochodził z każdego miejsca tej Sali, nacierając na niego z uporem, ale i pewnego rodzaju delikatnością. Nie pozwalały mu ich ignorować, ale robiły to w sposób uprzejmy i przyjemny. Na razie…

- Wyczuwamy w tobie niepokój, nie musisz się nas obawiać. Pragniemy zaspokoić tylko naszą ciekawość. Pragnęlibyśmy wyjaśnić kilka niezrozumiałych dla nas kwestii. Pozwolisz, iż zadamy Tobie kilka pytań ?

Sheff ważył przez moment słowa wypowiadane przez lustra ( które zdążył już w międzyczasie zaakceptować jako całkiem normalne, biorąc pod uwagę kryteria Thagortu), a jego początkowe zaskoczenie zastąpiła nieposkromiona ciekawość, która domagała się o zaspokojenie jej poprzez nowe informacje. Mike zastanawiał się, czy może posunąć się na tyle, by samemu zażądać odpowiedzi, ale jeżeli to coś było na tyle miłe, by pytać się o pozwolenie, postanowił zaryzykować.

-Pragniecie wyjaśnić kilka niezrozumiałych kwestii, tak? – powtórzył po nich, rozważając jak dobrać słowa, by grzecznie oznajmić im swoje zamiary, za chwilę więc ciągnął dalej – Dobrze, dobrze, ale pozwólcie, bym w zamian za nie i ja zadał wam pytania, bym sam mógł wyjaśnić kilka kwestii niezrozumiałych dla mnie. Umowa stoi?

- Oczywiście, choć musimy się spieszyć. Możesz zacząć synu Adama ? Postaramy się odpowiedzieć nawet na najdziwniejsze pytania. Co cię najbardziej interesuje ?

-Kim jesteście?

- Przyjaciółmi, którym nie podoba się to co dzieje się teraz z twoimi znajomymi ? przyjaciółmi ? Nie dażysz ich sympatią, ale na pewno nie chciałbyś aby cierpieli. Nie jesteś przecież okrutnym człowiekiem.

-Zagadki, zagadki, wciąż zagadki... Poszukuje odpowiedzi, nie zagadek. Moje odpowiedzi mogą być równie zagadkowe co wasze, więc proszę, powiedzcie mi jaśniej. Kim lub czym jesteście, czym jest Thagort i wrogowie, którzy go zaatakowali?

- Nie interesuje cię ich los ?

Lustro przed Mike'iem pokazało sceny gwałtu na Julianie. Chwilę później postrzelenie Aleksandry. A jeszcze później brutalne przesłuchiwanie mężczyzn.

- Nie istnieją zagadki w tym miejscu, są tylko fakty. My chcemy pomóc, nic więcej.

Przed Mike'iem jedno z lustrzanych odbić zmieniło swój wizerunek na młodego chłopca.

- Są ludzie chcący zniszczyć to miejsce, które zwiesz Thagortem. Uważają je za niebezpieczne, nie cofną się przed niczym dopóki nie zniszczą go. My chcemy pomóc zachować równowagę.

Obrazy gwałtu napawały Mike'a obrzydzeniem i lekką dozą współczucia. On już dowiedział się co to znaczy cierpieć. Skrzywił się na ten widok, jednak bardziej z powodu bojaźni przed takim czynem na nim, niż ze współczucia. Mike współczuł mu, ale bardziej obawiał się o własną skórę. Był egoistą. Potem ujrzał postrzelenie Aleksndry i brutalne przesłuchanie. Mike zachował ciszę, wpatrując się niemo w obrazy mu przedstawiane, by po chwili usłyszeć słowa luster. Potem wizerunek młodego chłopca i kolejne słowa. Patrzył na niego ni to ze zdziwieniem, ni to z powagą. Przekonali go co do tego, iż nie ma sensu pytać się ich o ich tożsamość.

-Czym więc jest Thagort, czym jest Idva i Isthav strzegący tego miejsca. Czy wy jesteście nimi?

- Odpowiemy tylko raz, nie lubimy marnować słów. Oni są nami, ale my nie jesteśmy nimi. Thagort to ich dom, ich Azyl. Oni chcą tylko żyć. - Dziecko uśmiechnęło się na dźwięk ostatniego wypowiadanego słowa. - Zanim zadasz kolejne pytanie zastanów się, jak już powiedzieliśmy, nie lubimy się powtarzać.

-Kim więc jest wróg? Czemu widzi w Thagrocie zagrożenie? Jak możemy zwyciężyć ich?

- Ludźmi. W was jest tylko strach, nawet przed tym co potraficie. Nie dostrzegacie potencjału drzemiącego w waszych darach, widzicie w nich tylko bezmierny strach. Oczywiście nie wszyscy. Od początku waszej bytności w tym miejscu staramy wam się pomóc. Oddałeś niedawno część nas Tyburcjuszowi, chociaż zawartość tej buteleczki przeznaczona była dla innej osoby. Sami ich nie pokonacie, nie macie szans. Możecie tylko uciekać. Czemu użyłeś naszej krwi ? Czemu oddałeś ją niegodnemu plugawmu człowiekowi, który w głębi duszy pragnie tylko władzy i cierpienia ?

-Wasza krew? Podałem mu ją, bo był umierający, bo potrzebował mojej pomocy - skłamał gładko - A komu innemu miałem ją podać? Komu była przeznaczona? Minotaurowi, który chciał nas pozabijać?

Dziewczynka przybrała srogą minę.
- Czemu kłamiesz ? Czemu boisz się powiedzieć prawdę ?

Mike spojrzał na odbicie dziewczynki, które spoglądało na niego srogo. Przez chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu, ale zaraz powiedział:

-Po prostu używam zagadek, tyle że innych niż wasze. A czemu wy unikacie odpowiedzi, które mają tu decydujące znaczenie? - spytał, by zaraz podnieść ton i wypowiedzieć na głos kolejne słowa - Czemu udajecie, że chcecie odpowiedzieć na moje pytania, gdy te, nadal pozostają bez sensownych odpowiedzi?

- My odpowiadamy, to ty nie słuchasz.

Mike miał ochotę walnąć i rozwalić coś. Jego humor znacznie szybciej potrafił się zmienić, gdy zaczynał odczuwać chęć wciągnięcia czegoś. Sala nie ułatwiała mu niczego.

-A więc komu była przeznaczona wasza krew i co miała mu dać? - silił się na spokojny ton.

- Trzeba było uważnie czytać zawarty na buteleczce tekst, nie zadawałbyś teraz nieistotnych pytań Mike'u Sheffie.

-Czas naglił, w popłochu robiłem rzeczy szybko, nie zastanawiając się nad nimi. Przeczytałem napis "Odnowi" i pomyślałem ze to nie może być przypadek. Powtórzę wiec pytanie: dla kogo i po co miała być ta krew? Co zrobić, by odratować Thagort?
Mike nie chciał uciekać z Thagrotu. Tu po raz pierwszy czuł ze żyje. Czuł, że ma cel.

- Czas naglił? A może to omamy wywołane głupim ludzkim głodem narkotykowym? Nie kłam przed nami! Odkąd przybyłeś do Thagortu uznajesz to miejsce za idealne by ukryć się przed swą marną egzystencją w świecie realnym! Boisz się rzeczywistości, boisz się kształtować swój los! Wierzysz w przeznaczenie?! Nie istnieje ono dla wszystkich a szczególnie dla ciebie, takim jaki jesteś teraz!

W umyśle Mike'a odbijało się echem kilka słów, jak przeznaczenie, czy rzeczywistość. Prawda była taka, że sala miała rację, lecz po części. Thagort rzeczywiście stanowił wybawienie od monotonii rzeczywistości, od jej nudy, beznamiętności. Wszystko nabierało sensu. Ale nie to uderzyło Mike'a. To nie oszczerstwa Sali, czy też stwierdzenie, że nie ma on przeznaczenia. To dobór słów, który użyła sala był teraz najważniejszy. Stanowił szczegół, który mógł się jej wyrwać, a był najcenniejszym faktem, który oznajmiła. Mianowicie, mówiąc o ziemi, użyła słów "świat realny", tak jakby Thagort nie był realny, jakby był tylko marzeniem, lub ułudą. Mike zbity z poprzedniego z tropu otworzył niemo usta. Nie mógł nic wypowiedzieć przez ułamek sekundy, by zaraz powiedzieć:

-A więc Thagort nie jest realny? Jest wymyślony? Wszystko to co się tu stało, nie jest realne? Przecież ja dokładnie czułem ból, wszystko było realne. To nie mógł być sen. Chyba, że... To czyjś dar...

Lustrzane odbicie chłopca uśmiechnęło się lekko. Nie odzywało się, nie czuło takiej potrzeby.

Przez chwilę przemknął mu przez myśl, że to wszystko to halucynacje, które spowodował narkotyk, wtedy gdy zażył go gdy wrócił do domu. Ale pomysł ten nie miał sensu, więc szybko usunął się w cień. On był zbyt świadomy wszystkiego, co go otacza. Nie mógł być to sen, czy halucynacje. Pomysł, iż kogoś dar spowodował to wszystko wydawał się nierealny, ale jako jedyny miał w sobie przyzwoitą ilość sensu.
-Musze wiedzieć, co tu jest grane. Błądzę po omacku, a nie jestem nawet bliski prawdy. Jak mam być po czyjejś stronie, gdy nie wiem, która co reprezentuje? Dajcie mi jakiś punkt zaczepienia!

- Masz ludzi, z którymi jesteś uwięziony w Thagorcie. To razem stanowicie część, która może coś zmienić. Istotnym pytaniem jest nie to, po której stronie powinieneś stanąć a to czy chcesz pomóc tym, którzy są w tak samo beznadziejnej sytuacji jak twoja?

Mike zmienił przez tą krótką chwile, w której dowiedział się o nierealności Thagortu, zdanie, i nie miał zamiaru już pozostawać w Thagorcie. Świadomość, iż jest nierealny zepsuła mu całą wizje pobytu tutaj.

- Wybór masz zawsze, nie zapytałeś wszak, czy możemy ci pomóc się z tąd wydostać.

Mały chłopiec przemienił się w czarta, wyrosły mu błoniaste skrzydła, muskularny tors i wielkie szpony.

- Z nami zawsze możesz dojść do porozumienia.

Skrzywił się, na widok czarta, ale zaraz odrzekł:

-Trafiłem do tego miejsca, przeżyłem tu niejedno, choć i tak nie byłem tu długo. Wreszcie zyskałem cel, który pozwolił mi zniszczyć rutynę i cieszyć się życiem, choć można powiedzieć, że dziwny to sposób na radość z życia. Ale odczuwam taką i nie mam zamiaru póki co z tego rezygnować. Więc nie, nie wybiorę waszej propozycji, a spróbuję pomóc innym z mojej grupy. Pytanie tylko, czy wy mi w tym pomożecie?

- Zaskakująca odpowiedź.

Odbicie lustrzane znów zajął mały niewinny chłopiec.

- Tak jak powiedzieliśmy, nie podoba nam się to co dzieje się z członkami twojej grupy. Zwiększymy twój dar by
mieć pewność, iż zdołasz im pomóc. Zamknij oczy i wejdź w nasze lustro. Zaraz znajdziesz się koło przyjaciół.

Z początku zawahał się, ale myśl, że znalazł się ich królestwie, nie pozostawiała mu wyboru. Zamknął oczy i przekroczył taflę lustra. Granica między spokojem, a chaosem.
 
Rewan jest offline