Araia po odsunięciu noża od orka nie zrobi w zasadzie niczego pożytecznego :]
Cofnie się z powrotem za drzwi do poprzedniej komnaty.
Spyta się Marthy, czy mogłaby przepytać Gruh'a ilu ich jest, kim są, co to za miejsce.
Podziękuje czarodziejce i spyta się, czy związanie orka przełamie czar. Jeśli nie – zaproponuje, żeby to zrobić. Nie wiadomo kiedy czar zostanie przełamany, a lepiej nie mieć za plecami wściekłej góry mięśni.
Na wieść o kuli ognia przesunie się do ściany, za drzwi (po tej stronie, gdzie na Twojej mapce stał Falkon) na tyle od nich jednak daleko, żeby jej np. nie uderzyły. Czyli do „rogu” sali.
Powie wszystkim, żeby także odsunęli się od wejścia i ustawili przy ścianach. Po co kusić los.
Mając w pamięci disco inferno, które miało miejsce piętro wyżej, w sali z kolorowymi płytami, narzuci kaptur płaszcza na głowę i szczelniej otuli się wełną – dajcie bogowie jeszcze trochę wilgotną.
----
Wolałabym nie pisać dwóch krótkich postów. Dlatego ogólne deklaracje wrzucam tutaj - potem napiszę dłuższy tekst, obejmujący wszystko powyższe i to, co stanie się później.
Węsząc straszne piekło ogniste, aż chciałoby się zasugerować zamknięcie drzwi, ale to raczej po ptakach