Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2009, 21:15   #102
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
To co wydawało się wiecznością pośród trzęsącej się ziemi, skał i nieistniejącej już struktury, po prawdzie trwało jedynie kilka sekund. Niemal cała góra została całkowicie zmieciona, sformatowana, spłaszczona na coś przypominającego równinę wypełnioną odłupanymi murami, belkami, powykręcanymi w agonii ciałami, czy pękniętymi oknami witraży. Wszystko zasypał żwir, gruz i piach. Taskmaster, desperacko łapiąc powietrze, przebił się przez fragment drewnianych wrót, próbując opanować krztuszenie.
- Jezu, kurwa Chryste, co to było!?
Walnął w dechy pięścią, ukazując chwilowy przebłysk gniewu nad swym standardowym profesjonalizmem. Astarte niemrawo wygrzebał się z pod stalowej belki. W jego pancerzu była potężna wyrwa (większa niż poprzednia). Bagman, niczym zażarty fan piosenki „Marchewkowe Pole” zdecydował się, rosnąć głową do dołu. Obecnie jedynie jego nogi wystawały z gruzowiska i poruszały się w komiczny sposób. Ghost uwolnił swój uścisk na magicznej pannie i dwóch nieudacznikach, z jakąś ulgą odnotowawszy, że udało mu się niemożliwe – fazować cztery osoby na raz. Jednak na tym pozytywy obecnej sytuacji się kończyły. Pojedyncza sylwetka, emanująca energią emanowała nad ziemią. Fale mocy, które roztaczała, tworzyły wzory na piasku, jakby był ciężkim kamieniem, który uderzył o taflę jeziora. Owijała go jadeitowa aura, korespondująca z kolorem rąk i jednego z pierścieni, zaś wokół lewitowały magiczne kule. Tasky poprawił kościaną maskę.
- Cofam to pytanie.
Doom’a w zasadzie nigdzie nie było widać, podobnie jak Bronstein’a, który jeśli był w zamku, przecież powinien był przeżyć ową erupcję bez większych problemów. Mandaryn uśmiechnął się władczo do będących w opłakanym stanie złoczyńców. Tym bardziej rozważnym i posiadającym pełną percepcję sensoryczną, coś mówiło, że nie miał względem nich dobrych zamiarów.
Płomiennowłosa, trzymając się kurczowo szyi Ghosta, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Mandaryn emanował niesamowitą energią magiczną. I to NIESAMOWITĄ. Co się właściwie dzieje. Spojrzała na Torbacza, którego wyraz twarzy, ze względów oczywistych, był nie do rozpoznania. Przełknęła głośno ślinę. Miała nadzieję, że "szef" dotrzyma umowy. Kolega korespondencyjny Juggernauta wygrzebał się i stanął na równe nogi, konspiracyjnie spoglądając na wszystkich wokół. Chyba coś mu zaiskrzyło pod kopułą, bo przyjął pozycje olimpijczyka gotującego się do startu.
-NAGLE POCZUŁEM SIĘ JAK STALIN GDY HITLER ZROBIŁ MU "A MASZ, BARBAROSSA!".
Mandarin uniósł swoją dłoń. Zacisnął ją i rozluźnił, kiedy różnokolorowe sfery wokół jego osoby krążyły jak szalone. Zaciągnął się przesyconym energią powietrzem.
- Ach. Jakież to wspaniałe uczucie. Nie potrafilibyście nawet tego pojąć…
Opuścił zaciśniętą pięść i przejechał mlecznobiałym spojrzeniem po zebranych wokół niego niedobitkach. Mimo, że cały zamek został właśnie odparowany w nicość, mistrz sztuk walki nie wydawał się tym ani trochę przejęty. Ponownie przemówił.
- Dziękuję wam za pomoc w zdobyciu kul. Przez krótki czas rozważałem darowanie wam życia. Teraz jednak…posłużycie mi do przetestowania mej nowo zdobytej mocy.
Uśmiechnął się demonicznie i zmrużył ślepia. Taskmaster syknął, wygrzebując się z piasku. To było ponad jego siły. Ghost jedynie westchnął i pokręcił głową. Zapewne taki paranoik jak on spodziewał się zdrady na wszystkich możliwych frontach. Oraz kilku niemożliwych. Samantha przewróciła oczami... a jednak nie robiła głupoty, kiedy nie była pewna współpracy z nim. No cóż... Co robić? Chyba wypadałoby jakoś go odseparować od kul. Tylko jak? Coś jej podpowiadało, że współpraca będzie konieczna, albo to się dla wszystkich, poza Mandarynem, źle skończy...
 
Highlander jest offline