Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2009, 18:53   #284
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
~ Przypalilas mi nos, kobieto!

- Sam sie o to prosiles.

~ Ja ci tylko powiedzialem...

- Znow zaczynasz?

~ Gdziez bym smial wasza wysokosc.

- To dobrze... Nie mam humoru... I pogniotles mi sukienke... I podarles... I do cholery gdzie ja teraz znajde cos w swoim rozmiarze?!

~ Zwin ktorejs z lalek elfickiej ksiezniczki.. O ile oni tu wogole maja kogos takiego.

- Tia... Bardzo zabawne, wiesz .... Doslownie boki zrywac.

~ Ej, a co bys chciala... Poza tym moglabys sie na mnie nie wyzywac gdy cos ci sie nie udaje i wkurzaja cie twoi podopieczni....

- On mnie nie wkurza. Poza tym Alemir nie jest moim podopiecznym...

~ Nie? To po kiego diabla ciskasz oczami blyskawice wpatrujac sie w jego bezogoniaste plecy?...

- Nie twoj cholerny interes...

~ Moglabys sie chociaz przyznac, ze dobrze mu idzie wyciaganie nas z tego bagna w ktore nas wpakowalas...

- Dobrze mu idze?! Ja wpakowalam?! Gdyby ten cholerny kamien dzialal tak jak powinien to juz bysmy dawno temu byli u druida i nie musialaabym znosic tego wszystkiego...

~ Ale nie zadzialal, a ty ...

- Jeszcze jedno slowo, a przestane sie kontrolowac.

~ Dobrze, juz dobrze. Milkne.... Chociaz z drugiej strony to mogliby chociaz pomyslec o czyms do jedzeniu dla nas... Glodny sie robie.

- To dzi zlapac wysokoelficka mysze...

~ Wypchaj sie.


Na to juz nie zamierzala odpowiadac. Mozliwe, ze powodem takiego stanu rzeczy byla utrzymujaca sie juz tylko na pojedynczym wlosku kontrola wlasnego zachowania. Nie powinno to dziwic jezeli wezmie sie pod uwage wszystko to co mialo miejsce od spotkania druida. Jedyna rzecza na ktora miala teraz ochote to polozyc sie na nagrzanej sloncem polanie i powdychac cudowne slonce przy jednoczesnym NIC NIE ROBIENIU. Nie dalo sie ukryc, ze wszystko to co Alemir robil aby wyciagnac ich z terenu Wysokich elfow, nie robilo na niej wrazenia. Bynajmniej rzecz taka nie miala nic wspolnego z jego umiejetnosciami, bo te okazaly sie nader przydatne i widocznie dobrze rozwiniete. Nie, to ona miala to wszystko gleboko tam gdzie wrozce swiatlo nie dochodzi. Chciala juz byc gdzies indziej. Tam gdzie rosna kwiaty, pszczoly wesolo zbieraja pylki, a w powietrzu unosi sie blogi zapach lata. Chciala beztrosko spacerowac po bezkresnych lakach majac za towazysza Falka. TYLKO Falka. Miala dosc ludzi, elfow, wysokich elfow i kotoludzi i... Druidow. Tak, zdecydowanie miala dosc zbawiajacych swiat druidow, ktorzy wysylaja niczego nie podejzewajace wrozki w sam srodek jakiejs miedzygatunkowej wojny. Nawet nie bylo tu niczego godnego jej zrecznych paluszkow. Nic. Na domiar zlego w trakcie walki z Falkiem zgubila pierscionek. Taki byl sliczny, tak ladnie sie blyszczal i tak doskonale pasowal na jej serdeczny palec. Do tego sukienka byla w strzepach. Falkieri mogl sobie zarotwac, ale to w koncu nie on wyglada jak zabiedzona pracownica domu wszelkich radosci dla niewyzytych panow. Miala ochote usiasc w kurzu placu cwiczebnego i sie rozplakac. Zapewne nawet by to zrobila gdyby nie prosty fakt, ze i tak nikt by sie tym nie przejal i nawet nie podano by jej chusteczki. Niewlasciwa osoba na niewlasciwym miejscu.
Wygladajac ostroznie zza plecow Alemira rozejzala sie po koszarach. Jej wzrok natychmiast przyciagnal czarnoskory elf. Jeszcze w zyciu nie widziala nikogo takiego. Hebanowa skora wygladala jakby promieniala mrocznym blaskiem. Dlugie, czarne wlosy splywaly na plecy tworzac cos w rodzaju naturalnego plaszcza. Taak... Zdecydowanie moglaby sie oddac we wladanie takiemu mezczyznie. Nim jednak zdazyla nieopatrznie wyrazic swoje uczucia na glos, jej uwage przyciagneli wojownicy strugajacy cos w drewnie. Zaintrygowana, nie zwracajac uwagi na to co mysla, robia lub maja zamiar robic pozostali, podleciala do jednego z elfow. Na poczatku byla przekonana, ze pewnie zobaczy zwyczajne drzewce strzal. Jakiez wiec bylo jej zdziwnienie gdy mias strzal ujzala figurke kota. No przynajmniej sadzila, ze to kot bo jakosc wykonania pozostawiala wiele do zyczenia. Pozostali rowniez cos tam rzezbili widocznie zabijajac nude w chwili gdy nie mieli pod reka wroga.

- Jaki sliczny! Moge go obejzec?

- Byleby nie z bliska


Przymilny glosik miala opracowany do perfekcji wiec mocno sie zdziwila gdy blondyn, do ktorego bylo to pytanie skierowane, fuknal na nia nie raczac nawet przerwac swej pracy.

- Ale... Ale on jest taki podobny do mojego przyjaciela... Naprawde nie moge? Prosze... To bylaby taka sliczna pamiatka z odwiedzin u krola...


-A co to, atrakcja turystyczna?

Warkniecie elfa jakos niespecjalnie sie jej spodobalo. Podobnie jak jego spojzenie, gdy wreszcie raczyl podniesc wzrok.

-Nie imponujesz wzrostem.


A ty rozumem...
Na szczescie nie wypowiedziala na glos wlasnych mysli, a jedynie poslala mu zachecajacy i pelen podziwu usmiech. Mezczyzna w miedzyczasie zdazyl sie juz jednak odwrocic do swojej figorki. Uznajac, ze potrzebuje ona jeszcze kilku pociagniec, ktore bynajmniej nie poprawily jej wygladu, machnal nozem dwa, trzy razy, po czym...

-Proszę, za ładną...
-nagle zakrztusił się śliną. -...za ładną buzię.

Przychylniejsze spojzenie w jego wykonaniu nie zrobilo na dziewczynie zadnego wrazenia, jednak zeby przypadkiem sie nie rozmyslil pisnela radosnie biorac prezent w dlonie po czym przelotnie pocalowala go w policzek. A co, w koncu dal figorke. Cos mu sie od zycia nalezy.

- Dziekuje.


~ Ochydztwo! I to cos niby ma mnie przypominac?! Osleplac czy co?!

Falkieri jak zwykle pojawil sie bezszelestnie. Byla pewna, ze wciaz stoi z Alemirem, a tu figa. Nie miala jednak zamiaru mu odpowiadac. Przynajmniej nie szczerze i przynajmniej nie teraz. Wolala aby "artysta" nie uslyszal jej o nim opini. Opini, ktorej bynajmniej nie poprawilo niewyrazne spojzenie i milczaca obojetnosc na buziaka. Ciamajda jedna. Ale co zrobic.. Taka juz z nich beznadziejna podrasa.

~ Skonczony niedorajda.. Przeciez golym okiem widac, ze ma przd soba napa....

Nie mial okazji dokonczyc gdyz celnie wymierzony cios malej piesci skutecznie zatkal mu paszcze, z ktorej wydobylo sie jedynie grozne mrukniecie.

- To ja... Ja juz chyba dolacze do tych... ludzi.

Rzucila robiac krok w tyl z wyraznym niesmakiem na ustach gdy wypowiadala slowo "ludzi". Chichotenie elfa nie bylo dokladnie ta reakcja jakiej oczekiwala. Widac miala przed soba wyjatkowo nie kumaty okaz...

- To wcale nie jest takie smieszne. Musze sie z nimi zadawac bo dalam slowo pewnemu druidowi. Prawo wrozek natomiast jasno mowi, ze raz danego slowa nie wolno nam zlamac.... Nie byloby ci do smiechu gdybys musial byc na moim miejscu.

Dodala z wyrzutem w glosie. Naturalnie nigdy nie istnialo prawo nakazujace wrozkom dotrzymywania danego slowa, watpila jednak by ten okaz wiedzial cokolwiek o czyms wiecej niz o jego wlasnym, miniaturowym swiecie...

-Druid? Jaki Druid?

Elf zerwal sie nagle ze swojego wygodnego siedzenia ku wewnetrznej uciesze dziewczyny. Na szczescie pozostalo mu troche rozumu w glowie wiec zrozumial, ze ze swojej wysokosci ciezko mu bedzie rozmawiac z kims rozmiarow Sily'i. Podszedl wiec i ukucnal przed nia, a Sily'a ostatkiem silnej woli powstrzymala sie przed parsknieciem. Mezczyzni...

- Noo druid... Elessedil czy tez Elesdel... Albo Elessed... Nie pamietam juz dokladnie bo wszystko dzialo sie tak szybko... Znasz go?

~ Silya co ty do cholery wyprawiasz? Znowu wpakujesz nas w jakas kabale.

Jednak ona wiedziala swoje. Krysztal nie wykonal swojego dzialania wiec wciaz miala szanse wydostac sie stad... Jezeli przy okazji zdobedzie troche wiadomosci.... Co jej tam szkodzi?

-Kontakty z nim są karane śmiercią. Powinniście szybko znikać stąd - sapnął, wstając.

~ Widzisz?! Zaraz sie zacznie...

Miala ochote warknac na futrzaka zeby trymal swoje mysli przy sobie, jednak nie mogla tego zrobic przy Elfie Wysoko Uzdolnionym.

- No, a niby skad mialam o tym wiedziec? Wasz krol tez sie zdenerwowal i kazal nam zatopic jakis statek... I wszystko to przez ludzi... Zupelnie jakby nie mogli siedziec w swoich lupiankach i zostawic wladanie swiatem tym, ktorzy sa od nich madrzejsi. Pomyslec, ze gdyby nie oni to bylabym w tej chwili szczesliwa z Alvaienem...

-Znasz Alvaiena? Król wiedząc to, nie zabił was? Kim wy jesteście?

~ Nie powiem "a nie mowilem", bo mowilem....

Faktycznie mowil. Sily'a nagle przestala cos rozumiec... Postanowila wiec natychmiast ta sprawe wyjasnic..

- Jestem Sily'a z rodu lesnych wrozek, a tamci to Alemir i... Valar, ... chyba. Ten futrzak ma na imie Falkieri i jest przedstawicielem kotow gorskich. Powiedz prosze bo nie rozumiem... Dlaczego za znajomosc Alvaiena krol mialby mnie zabic?

~ Futrzak... Moglbys sobie juz darowac te zlosliwosci.. Przynajmniej w takiej sytlacji!

- Za znajomość z Druidem król tracił wielu Wysokich Elfów. Czemu nie stracił was? Alvaien to jeden z Rady Magów.

~ No, no... Gruba szycha byla z tego twojego niedoszlego opiekuna...


- Alez chcial stracic... Tylko sie rozmyslil. Co do Alvaiena to obawiam sie, ze BYL jednym z Rady.

-Jakto? Co się stało?

- Zginal... Zabili go jacys magowie i postacie w czarnych maskach... Nigdy takich nie spotkalam... Biedny Alvaien... Walczyl dzielnie jak na Wysokiego elfa przystalo...


Pojedyncza lza gladko splynela po jej zasmuconym obliczu. Tym razem o dziwo szczera. Powoli zaczynala zapominac do czego ta rozmowa miala prowadzic.

-On był jednym z filarów zaklęcia - usiadł nagle, spoglądając w niebo.

~ Oooo... Wreszcie jakis smaczniejszy kasek...

- Zaklecia? Mowisz o tym, ktore oddziela ten swiat.. Ta wyspe od reszty... To.. To by znaczylo, ze... Ale to chyba nie jest mozliwe... W takim wypadku odosobnienie Wysokich elfow jest zagrozone?


Jezeli chociaz na chwile zapomniala to slowa jasnowlosego szybko jej ta pamiec przywrocily. Falk mial racje, to byl smaczny kasek.

-Tak. Elfowie z Rady mają podtrzymywać połączenie między wszystkimi Elfami i użyczać swojej mocy. Siła zaklęcia była tak rozplanowana, że Elfowie z Rafy osiągali szczyt tego, co mogą zrobić. Strata któregoś z nich jest równoznaczne z niepowodzeniem.

Oddychaj... Oddychaj... To nie byl kasek, to wrecz cale danie. Byle tego teraz nie zepsuc.

- Zatem teraz... Myslisz, ze bedzie wojna?

Przerazenie w glosie wrozki jasno dawalo do zrozumienia, ze niezbyt jej sie taka opcja podoba. Jednoczesnie, jakby szukajac ochrony, przyblizyla sie do swego rozmowcy.

- Zdecydowanie. Po naszej stronie są jedynie Ogniste Elfy oraz jednostki z innych podras. Przykładowo jest z nami oficer Czarnych Elfów -wskazał na czarnoskórego.

Spojzenie Sily'i na dluzsza chwile spoczelo na wskazanym obiekcie.

- Jest troche... przerazajacy. Szkoda, ze nie moge zostac tu z to.... z wami. Musze sluchac rozkazow krola i podazyc z Alemirem oraz Valarem. Juz nawet mamy umowiony transport.

Widac bylo, ze dziewczyna najchetniej zostalaby tutaj zamiast ruszac w nieznane.

- Bylo mi milo cie poznac...

Elf sie nie przedstawil wiec urwala zdanie w odpowiednim miejscu po czym mowila dalej.

- Dziekuje za figorke. Bedzie mi przypominala to ... miejsce.

Wzleciala leciutko na wysokosc twarzy elfa po czym po raz kolejny go pocalowala, tym razem w usta. Na twarzy miala radosny usmiech.

- Do zobaczenia.... Kiedys.

Po czym opadla delikatnie na grzbiet Falkieriego, po czym usiadla na nim jak na wierzchowcu.

~ Rozumiem, ze podchody skonczone Wasza Wysokosc. Dokad teraz ma cie zawiesc twoj wierny rumak?

Sily'a w duchu postanowila, ze jak tylko beda w bezpiecznym miejscu przeprowadzi z nim powazna rozmowe na temat laczacych ich stosunkow. Tymczasem jednak nalezalo grac dalej.

- Jestem zmeczona... Podrzucisz mnie przyjacielu do reszty .... druzyny?

Ostatnie slowo wypowiedziane zostalo z niechecia. Falkieri zas poslusznie ruszyl w kierunku ludzi.

- O dziwo, ciebie również miłoby było poznać, choć nie jesteś Elfką.

Powiedział, patrząc na małą istotkę.

Wrozki wywodza sie od elfow niedouczony artysto. Idz ty sie lepiej w rzece utop... W rzece... Rzece, ktora przyspieszyla... Zaraz...

Nagle, silne szarpniecie za futro spowodowalo zatrzymanie sie Falkieriego.

~ Co ty do cholery wyprawiasz?!

- Przyszlosc... Jestesmy w przyszlosci.. To sie jeszcze nie wydarzylo.. Wszystko mozna zmienic...

~ Ze co?! Sily'a bredzisz...


- Zamknij sie! Mysle....

~ Wlasnie problem w tym, ze nie myslisz... Oszalalas!

- Zamknij sie wreszcie!

Aby dac mu do zrozumienia, ze mowi powaznie, chwycila kocie ucho i pociagnela z calej sily.

~ Dobra, dobra... Zrozumialem.. Milcze... Mozesz juz puscic...

Spelniwszy zyczenie futrzaka powrocila myslami do rzeki, a wlasciwie nie do rzeki ale do czasu. Rzeka - czas.. To przeciez bylo takie oczywiste, ze az bilo po oczach.

- Zaraz... Jak to szlo....

Pamiec poslusznie podsunela slowa przepowiedni.

-Tam, gdzie płynąca rzeka przyspiesza pozornie bez powodu, uczcie się i szukajcie, a znajdziecie odpowiedź na pytanie, które sobie zadajecie. Bowiem możecie być pewni, iż rzeka, która przyspieszyła, powróci do normalnego biegu, a zdobyta wiedza będzie mogła być w pełni wykorzystana. Tylko za sprawą rzeki o przyspieszonym biegu, będziecie mogli ją odwrócić.


- No jasne... Rzeka to czas...Wiec jak przyspieszyl to by znaczylo ze znajdujemy sie w przyszlosci.... Skoro znajdujemy sie w przyszlosci to to wszystko jeszcze nie mialo miejsca.... Skoro to nie mialo jeszcze miejsca to mozna temu zapobiec... Dobra.... Teraz tylko potrzebujemy wiedziec co zrobic by przywrocic czasowi jego naturalna rzecz.. Czyli cofnac sie w przeszlosc do terazniejszosci... Teraz rozumiesz?

~ Nic nie....


- Pomysl do cholery! Te zmiany miejsc.. Bitwa, ktora musiala sie przeciez odbyc dawno temu... Przepowiednia!

~ Wiec myslisz....

- Jestesmy w przyszlosci.


~ Jestes albo kompletnie szalona albo genialna. Zalozmy opcje druga bo nieco bardziej mi sie podoba. Jestes wiec genialna.

- Dziekuje.

~ Hola ... To tylko zalozenie...


Lecz nie zdazyla dowiedziec sie co Falkieri mial do powiedzenia, gdyz niespodziewanie:

- Laener, żadnych romansów na służbie. Po niej możecie robić co wam się podoba, ale teraz jesteście pod moim dowództwem, a ja tego zabraniam, rozumiecie Laener? -powiedział Czarny Elf, który pojawił się jakby znikąd.

- Tak jest!-poderwał się nagle, stając na baczność.

-Bardzo dobrze, Laener.

Elfa aktualnie było widać dużo lepiej. Ciemnoskóry przedstawiciel swej rasy przyjrzał się badawczo Wróżce, spod czarnych włosów, natomiast jego oczy można było porównać do onyksów. Ciężko było stwierdzić, jaki kształt miały jego źrenice, ale wydawało się, iż były one pionowe, choć mogło to być złudzenie.
Miał na sobie skórzaną zbroję, natomiast przy pasie dwa miecze i dwa sztylety.

-Czy wiecie...

Najwyraźniej poszukiwał imienia lub nazwiska tak charakterystycznej osóbki, lecz nie znalazł go. Poddał się, podejmując po chwili.


-Cywile mają wstęp na teren koszar tylko do momentu, w którym zwrócą się do mnie i jeśli zrobią to tuż po wejściu. Po udzieleniu pozwolenia przeze mnie, mogą poruszać się po nich do chwili, któą wyznaczę jako moment odejścia.


Powiedział sztywno, po wojskowemu, lecz chwilę później uśmiechnął się. Był to uśmiech inny niż Wysokich Elfów, gdyż ten był cieplejszy.
Czarne Elfy nie mogą być złe, jak większość sądzi przez ich kolor skóry. Zapewne są życzliwsze niż większość podras.

- Przepraszam... To przez ta figorke...

Sily'a zdecydowanie nie wiedziala co powiedziec. Nagle pojawienie sie czarnego elfa zupelnie wytracilo ja z rownowagi.
Najgorsze, ze Leanez zdawal sie wszystko slyszec. Gdyby nie zaskoczenie swoim naglym pomyslem pewnie by pomyslala o oddaleniu sie od niego na bezpieczna odleglosc... Jednak w takiej sytlacji... Na szczescie wygladalo na to ze dowodca nie slyszal niczego...

-Żołnierzom się nudzi i przychodzą im do głowy różne pomysły.

Wzruszył ramionami, po czym spojrzał na słońce. Pokręcił nagle głową i odgarnął włosy do tyłu, związując je.
Sily'a natychmiast zwrocila uwage na bialy tatulaz tuz pod jego zuchwa.


Wygladal neizwykle... Intrygujaco na jego ciemnej skorze.

- Laener, za kwadrans trening. Przygotujcie się do niego odpowiednio.

- To ja juz moze dolacze do towarzyszy.... Oczywiscie za pozwoleniem...

Z zalezm marnowala ta szanse na uwiedzenie przystojnego elfa, jednak to do czego doszla musialo zostac jak najpredzej przekazane reszcie. Od kiedy to ona stala sie taka odpowiedzialna?!

- Oczywiście.

- Mogę zaoferować odprowadzenie cywilów.

Powiedział Wysoki Elf, zaś ten o ciemnej karnacji, skinął głową, po czym odwrócił się i pobiegł na plac, gdzie wyciągnął dwa miecze, którymi roczpoczął walkę pokazową, w której odsłonięte mięśnie rąk tańczyły pod skórą, spinając się z wysiłku, jakim było utrzymanie prędkości.

- Czy mogę zapytać gdzie ty i...

Nagle skrzywił się, patrząc na ludzi, po czym rozpromienił się, rad z innego zakończenia, które wymyślił.

- ...i kot, zatrzymacie się?

~ No to mamy napalony problem....

Sily'a zdecydowanie zgadzala sie z Falkiem. Pomyslec, ze gdyby wczensiej odpowiednio zareagowal...

- Wlasciwie to nie wiem... Prawdopodobnie w jakiejs karczmie...

Jak tu niby rozmawiac z kims, kto nie jest nawet z czasu terazniejszego? Czy bedzie cokolwiek z tego pamietal jak wszystko wroci do normy i oni znikna? Jezeli nie to... Wlasciwie skoro do tej pory wiedza o czasie nie byla taka strasznie niezbedna to moze chyba poczekac... Tak z kilka godzin...
Elf jedna ponownie nie spelnil jej wymagan.
Skinął jedynie głową i popatrzył przez chwilę, a następnie spojrzał do przodu, milcząc w drodze.
I co tu z takim okazem zrobic?

- Jezeli jednak znasz jakies mile i spokojnie miejsce...

~ Koniecznie z wygodnym lozem i goraca kompiela... Miska cieplego mleka tez nie zaszkodzi.


-Może przejdziemy się po służbie? Nie odeszlibyśmy daleko od miasta. Chyba, że wolisz się spotkać w mieście.

No to ja zaskoczyl.

- Z przyjemnoscia.


Odpowiedziala z usmiechem na ustach.
 
Midnight jest offline