Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2009, 00:05   #124
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Post opracowany z MG

Zajazd „Pod szczęśliwą gwiazdą” płonął wielką łuną, grzebiąc w ogniu wspomnienia tego strasznego miejsca, co przyniosło choć odrobinę wewnętrznej ulgi. Szczególnie po tym, co trójka połączonych niezwykłymi wydarzeniami osób w nim przeżyła, oraz co odkryła. Miri szczególnie wstrząsnęło znalezienie wielu ubrań ofiar, w tym i małej, drewnianej lalki.

Ruszyli w dalszą podróż pieszo, prowadzeni przez znającego okolicę Seandera. Krasnal przestrzegał przed używaniem magii, co mogło przynieść kolejne niezbyt miłe niespodzianki, o wiele czasem gorsze niż ośle uszy Sary, nie pozostało więc nic innego jak dreptanie na własnych nogach. Brodacz w czasie podróży zabawiał obie kobiety barwnymi opowiastkami na wszelkie możliwe tematy, w których jednak przeważały opowiastki o dworach, magach, ambasadorach i królach, co dawało nieco do myślenia. Tak obeznany Krasnal nie był więc raczej zwykłym podróżnym, czy też raczej popularnie zwanym "awanturnikiem". Wspominał również wcześniej o posiadaniu majątku, ciekawe... .

Miri wtrącała się w opowiastki sporadycznie, z grzeczności bardziej niż zainteresowania, od czasu do czasu wypowiadając jakiś "suchy" komentarz. Seander był zapewne kimś więcej niż zwykłym Krasnalem, dla Mniszki nie było to jednak aaaż tak wielce intrygujące i konieczne do wyjaśnienia.

- ~~A niech jest sobie i jakimś królem, jak dla mnie świntuch z niego mały, ale honor ma i głowę na karku też~~ - Pomyślała sobie Miri, i własne myśli w głowie nieco ją rozbawiły, co wywołało na jej ustach drobny uśmiech, który owy Seander błędnie wziął za skierowany do niego. To doprowadziło do jeszcze większego rozbawienia Mniszki, i tym razem już uśmiechnęła się do niego.

Podróż przez coraz gęstszy las odbywała się bez jakichkolwiek atrakcji, choć pojawiła się mgła.

Jednak do czasu.

- "Cosik jest nie tak, las powinien się skończyć" - Odezwał się w końcu Seander, zatrzymując w miejscu. Zaniepokoiło to nieco i Sarę i Miri, Mniszka zaczęła się więc uważniej rozglądać.

Nagle pojawiła się sporych rozmiarów... czerwona kurtyna, wisząca w powietrzu. Jej poły rozwinęły się szybko na boki, ukazując dosyć dziwnie wyglądającego młodego mężczyznę. Miri zacisnęła pięści. Nieznajomy przemówił, a to co powiedział było wyjątkowo dziwne. Las był ponoć więzieniem, i rozpoczęła się jakaś gra.

- No żesz... - Miri nie dokończyła, przerwało jej głośne kobiece "Oni są moi!", gdy ujawniła się druga osoba, będąca dosyć skąpo ubraną kobietą o wyraźnych kocich cechach zarówno wyglądu, jak i charakteru. Dwójka obcych zaczęła... się wykłócać na temat Sary, Miri i Seandera, ciągle coś marudząc o jakiejś grze i o pionkach, jak bezczelnie ich nazywano. Oboje również zaczęli oczerniać się na wzajem, i przedstawiać swoje oferty mające skusić trójkę do podjęcia decyzji za kim się opowiedzieć.

Wszystko to zaczęło Miri z leksza denerwować.

- A co jeśli nie mam zamiaru wybierać czegokolwiek? - Warknęła Mniszka - Nie interesują mnie wasze gierki, nie interesujecie mnie wy, chcemy więc iść dalej.

- Zawsze tak jest...-zaczęła pochlipywać kobieta.-...Nikt nie stara się mi pomóc. Inni gracze się skupiają na spiskowaniu przeciwko mnie, a jak chcę kogoś uratować, to spotykam się z niewdzięcznością.

Nieznajomy mężczyzna zaś odpowiedział.- Myślisz że masz wybór Miri?. Nie ma trzeciej drogi. Możesz nas wyminąć, ale z lasu nie wyjdziesz. Las jest więzieniem, a kluczem do niego jest uczestnictwo w grze.

- Tylko uczestnicząc możesz się stąd wydostać. Myślisz, że chcę cię do czegoś zmuszać?. Ja nie mam wyboru.- płaczliwym głosem dodała kobieta, a krasnolud podszedł delikatnie głaszcząc ją po podstawie pleców.- Dobrze, już dobrze...nie ma się co mazać.

- Cholera... - Miri zgrzytnęła zębami - Nie macie naprawdę nic innego do roboty?. Grajcie w swoje gierki sami... . Hej Seanderze co ty wyprawiasz??.

Miri zacisnęła pięści ze złości, po chwili jednak je rozluźniła. Przejechała dłonią po twarzy w geście rezygnacji. Krasnolud już wykazał się brakiem rozsądku, już pocieszał nieznajomą, a oboje najpewniej stanowili zagrożenie...
- A ty coś powiesz panie szrama? - Mniszka odezwała się do tajemniczego mężczyzny.

- Jeśli jesteś mądra podejmiesz słuszną decyzję i wybierzesz mnie.- odparł zamaskowany mężczyzna.- Zresztą, nie mów mi, że ty masz coś innego do roboty. Miri ty nie masz celu w życiu, a ja...mogę ci go dać.

Mniszka słysząc swoje imię, aż zachłysnęła się powietrzem. Tego już było nieco za wiele, znów zapewne używano na niej jakiejś magii, do tego jeszcze "metalowy brzydal" dopiekł jej już bardziej osobiście.
- Co do kur... - Warknęła spoglądając wrogo na zamaskowanego - Nie będę się przed tobą z niczego tłumaczyć!.

Miri uniosła nieco ręce i stanęła do mężczyzny bokiem, wyraźnie przyjmując postawę bojową. Jej umysł pracował pełną parą, analizując zaistniałą sytuację. Dwójka nieznajomych, marudząca coś o jakiejś grze i chcąca ich w nią najwyraźniej wciągnąć, do tego owa dwójka znała się z pewnością na magii. Walka z nimi byłaby z pewnością bardzo ciężka, jeśli nie z góry skazana na porażkę. Zapewne walczyłaby z Sarą i Seanderem dzielnie, Czarodziejka jednak już użyła wcześniej wielu zaklęć, do tego nie było dokładnie wiadomo z jaką potęgą mają tu do czynienia. Sam Krasnal zaś z kolei już stał bezpośrednio przy dziwnej kobiecie-kocie, co również było dosyć frapującą sprawą... .

Cofnęła się o krok w tył, bliżej nieznajomej kobietki, Czarodziejki i Krasnala, nie odrywając wzroku od nieznajomego. Każde z dwójki mówiło coś innego, oskarżało drugiego, przekonywało ich na swoje sposoby, by do nich dołączyć w owej "grze". Mężczyzna był jednak w pewien sposób bardziej agresywny, do tego ta jego dziwna twarz. Tajemnicza kobietka z kolei mogła również okazać się jakąś wyjątkowo okropną osobą, jednak jak na razie nie sprawiała takiego wrażenia.

Mętlik... .

Miri znowu cofnęła się o krok w tył, w stronę swoich towarzyszy i kociej kobiety. Najwyżej będzie bliżej by pomóc Senaderowi.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 04-06-2009 o 00:10. Powód: Orty :P
Buka jest offline