Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2009, 21:47   #88
Judeau
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Choć Lurien, w przeciwieństwie do tak wielu ze swoich pobratymców, nie wyczuwał zawirowań magii, to nie raz już był świadkiem efektu rzucania zauroczeń na humanoidalne, bezwolne zwierzęta, takie jak ta cuchnąca masa mięcha, kalająca otaczające ich powietrze. Czarodziejka spisała się doskonale. Sądząc po wielkości, ta bestia była przywódcą gnieżdżącej się tutaj grupy. I tak oto jednym zaklęciem wyeliminowany został najgroźniejszy z przeciwników, a drużyna zyskała sposób na łatwe załamanie woli walki przeciwnika... Niewiele rzeczy działo równie demotywująco, jak nagły, niespodziewany zgon przywódcy. Doktryna wojenna jego rodu mówiła wyjątkowo jasno o skuteczności tej taktyki...
Gdy tylko ork uderzył głową przed stopami kobiety, Lurien stracił nim zainteresowanie. Brog już ruszył w głąb jaskini i było bardziej niż możliwe, że niebawem potrzebować będzie wsparcia. Elf opuścił łuk i lekkim, bezgłośnym krokiem ruszył za krasnoludem...
Ludzie z wioski na górze nie wspominali nic o orkach, więc najprawdopodobniej nie zetrą się tutaj z całym plemieniem, a mała grupa nie powinna stanowić zagrożenia. Niemniej wojownik nie zamierzał opuszczać gardy...

- Armauk ishi shapol!
Ledwo zdążył przekroczyć próg, a już w drugiej części jaskini, nie więcej niż 20 metrów dalej, jak grzyb po deszczu wyrósł zielonoskóry. Brog zawadiacko zakrzyknął i ruszył przed siebie. Nie chcąc bez potrzeby zagłębiać się w nieznane groty i nie czując się pewnie pod ziemią, elf jedynie kucnął przy progu i cicho wypuścił powietrze, kiedy krasnolud wskoczył mu wprost na wymierzaną od ponad sekundy linię strzału – Lurien celował w nogę biegnącego orka. Cóż, widać krasnolud chciał załatwić sprawę po krasnoludzku. Krasnolud starł się z wrogami. Ryki zlały się w jedno, stal zamigotała w powietrzu, a w kotłowaninie ciał ostrzał bezpieczny dla towarzysza przestał być możliwy. Elf bez mrugnięcia okiem odłożył łuk i strzałę, jednym, płynnym ruchem wydobył z pochwy pięknie zdobiony rapier i lewak i....
- Rzucaj ogień synu! Nie żałuj !
Nawet jeśli Lurien nie należał do mędrców wśród swojego gatunku, zdawał sobie sprawę, czym grozi wybuch magii w zamkniętym pomieszczeniu. Zgarniając łuk, wykonał piruet przez przejście, w jednej chwili stając za ścianą. Burza ogniowa, jaka rozgorzała za drzwiami, przeszła jego oczekiwania... Albo potęga Eliota Krzykacza nie tkwiła wyłącznie w jego głosie, albo ta magiczna tarcza w jakiś sposób wypaczyła jego magię... Co może oznaczać, że krasnolud przeżył i ma się dobrze... i choć nie posądzałby o to samo jego oponentów, mogło ich być więcej... Broń biała wylądowała w jednej chwili w pochwie, a strzała powędrowała na cięciwę akurat, by wymierzyć w oszalałego z wściekłości potwora, który właśnie jednym machnięciem ręki zmiótł młodego maga z równin świadomości... Nim zdołał napiąć łuk, półelfka starła się z monstrum... Pomimo wagi, szanse bestii na pokonanie wojowniczki kooperującej z resztą drużyny były niewiele większe niż prawdopodobieństwo przetrwania kryształowego kielicha w rękach rozśpiewanego Eliota Nieprzytomnego. Krasnolud zaś... może być w kłopocie. Elf obrócił się na pięcie i omijając długim krokiem nieszczęsnego, prawdopodobnie ciężko rannego maga, wpadł do pomieszczenia, szybko przeczesując je wzrokiem. Tarczownik, choć nieco zdezorientowany, w jednej chwili zacisnął zęby i imponując zaciętością starł się z czterema kolejnymi wrogami, szarżującymi właśnie na niego z furią... Choć taktyka jego walki dalece odbiegała od przyjętych przez elfa norm i Lurien powątpiewał w skuteczność tak mało mobilnych metod prowadzenia wojny, trzeba było przyznać Brogowi, że był równie nieporuszalny, co skały, z których, wedle elfickich bajek, powstała jego rasa... I oby taki pozostał, bo pomocy nie mógł oczekiwać zbyt szybko... Dwóch innych orków pędziło wprost w przejście. Elf zachodził w głowę, jak byli w stanie tak szybko zorganizować się po płomiennej nawałnicy. Jakkolwiek by to się nie stało, ważne było tylko teraz i tutaj. Nie zamierzał pozwolić, by te bestie wbiły się między niemal nieuzbrojonych towarzyszy. Aria zajęta była potworem. Jeśli był silny, może reszta drużyny również, co oznacza, że ci dwaj poczują na sobie wyłącznie gniew domu Veldann!

Strzała przeszyła nieopancerzone udo jednego z wrogów, lecz ten nawet nie zwolnił. Czyżby byli w szale...? Elf przymrużył oczy, odrzucił łuk, a dwa ostrza zaśpiewały, wyciągane z pochew. Pierwszy z orków uniósł topór do morderczego, lecz jakże przewidywalnego ciosu. Błyskawiczny wypad z pchnięciem zatrzymał go, jakby skamieniał. Połączone prędkości wypadu i biegu zupełnie niespodziewającego się ciosu orka niemal rzuciły elfem o ścianę. Kolano tylnej nogi trzasnęło o kamień, a Lurien niebezpiecznie wygiął się do tyłu, próbując utrzymać równowagę. Ork wybałuszył oczy, gdy ciągnięta wychodzącym plecami brzeszczotem zbroja wpiła mu się w gardło i pod pachami. Stękając, złapał za klingę, wyszczerzył zęby, czarne od spienionej krwi z przebitego płuca, i szarpnął, próbując wyciągnąć ostrze. Nagłe pchnięcie było ostatnią rzeczą, której usiłujący pozbierać siły elf potrzebował. Drugi z orków wyłonił się zza pleców pierwszego jak zły omen i z rykiem sieknął mieczem. Zasłoniwszy się sztyletem, opóźnił atak na tyle, by zdążyć paść na plecy, wyciągając rapier z zaskoczonych i teraz porozcinanych palców pierwszego z wrogów, i kopnął w rzepkę miecznika. Wycie bestii szybko zamieniło się w mokry bulgot, gdy długa głownia elfa przebiła jego gardło. Elf wstał, odkopał na ziemię bezmyślnie patrzącego na swoje porżnięte dłonie orka z dziurą w piersi i uspokajając oddech, ocenił sytuację.
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline