Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2009, 21:57   #34
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
- Zaraz... porwał twoją siostrę? Jak to możliwe? - zapytał Emil zdziwiony.

Nasarin odwróciła wzrok i zarumieniła się lekko. Pytanie Emila wprawiło ją widocznie w niemałe zakłopotanie.

- Nie wiem - stwierdziła zaciskając pięści. - Effie nie mieszkała ze mną. Miała... - kobieta zawahała się na moment - ona ma własne życie. Była w Europie w tym czasie, a ja w Turcji...

Nie zamierzał pytać o więcej szczegółów. Widać było, że odpowiedź sprawiała jej pewien kłopot. Ważny był sam sens. Emil odwrócił się w stronę niedowiarków.

- Czy to wystarczający dowód na to, że oba światy się nakładają?
Potem znów skierował swoje słowa do Nasarin.
- Dlatego mamy powody, by razem dorwać Maga - rzekł lekko fanatycznym tonem. - Zalecałbym też, aby trzymać się razem, bo to niebezpieczne miejsce. Teraz, chodźmy... gdzieś...

Jednak nie trzymali się razem, co zauważyła kiedy tylko odwróciła się do Thomasa i Marka, którzy zawzięcie się ze sobą kłócili. W końcu Mark odszedł zostawiając ich samych.

„Jasne, nie rozdzielajmy się” – pomyślała przewracając oczyma. – „Łatwo mówić.”

Nasarin słysząc okrzyk Marka ruszyła w jego stronę. Parę chwil później poddawała już oględzinom rozkładające się zwłoki oparte o złamany blok szlifowanej kolumny, prawdopodobnie łuku. Odziany był w podróżny płaszcz, a do boku przypasany miał miecz. Nieopodal leżał nagi szkielet jakiegoś zwierzęcia, najprawdopodobniej koń.

- To chyba jakiś tubylec – stwierdziła klękając obok trupa. Zasłoniła ręką usta i nos przez co jej głos stał się trochę niewyraźny. – Zaczął się już się rozkładać, ale może tu leżeć już od dawna. Przez to powietrze trochę się zmumifikował. Hm… To zdecydowanie mężczyzna w średnim wieku, może trochę młodszy. Zabiło go… oh…

Kobieta ostrożnie podłożyła rękę pod plecy zmarłego i odsunęła go od kolumny ukazując im poszarpane ubranie i dwa szerokie cięcia.

- To nie wygląda jak rany kłute… - stwierdziła marszcząc nos.

-Zdecydowana przesada... Z chłodni zwłoki wyjmować i robić jakieś paskudne cięcia... – usłyszała za sobą zniesmaczony głos Thomasa. - To już podpada pod bezczeszczenie zwłok... Niesmaczne...

Kobieta spojrzała zdziwiona na mężczyznę, po czym wstała wycierając ręce w spodnie.

- One nie są z chłodni – stwierdziła. – Jestem pewna, że gdybym zajrzała mu do ust połowa zębów byłaby zepsuta. To nie są żadne żarty. To się dzieje naprawdę.

Nagle Thomas zaśmiał się.
-Już wiem jaki popełniłem błąd. Za mało kontaktów miałem z naukowcami. Gdybym znał ich sztuczki, wiedziałbym w jaki sposób to ustrojstwo wyłączyć. Z pewnością jesteśmy w jakiejś chorej projekcji – stwierdził. - Być może nawet podczepili się do mojego mózgu i teraz śnię? Właśnie, to może być prawda, bo w żadnym studio nie osiągnie się takich efektów. Tak, z pewnością za tym musi stać jakiś nowatorski projekt naukowy, na który nie zwróciłem uwagi.

Nasarin parsknęła śmiechem i przewróciła oczyma.
- To NIE JEST żaden projekt naukowy. Oh, przypomnij sobie! Co się stało zanim otworzyłeś oczy na Flavii?

-Skąd mam wiedzieć? Pewnie Mark zawiózł mnie do szpitala, ale oczywiście nie mógł wiedzieć, że umieszczą mnie w jakimś prototypowym urządzeniu... Na pewno niedługo mnie odłączą, bo przyjdzie nie tylko Mark, ale i Albert. Na pewno tak naprawdę leżę w Szkocji i niedługo się obudzę.

- Zawsze wiedziałam, że Szkoci są dziwni, ale teraz zaczynam myśleć, że jesteś gejem – stwierdziła ironicznie, opierając ręce na biodrach. – Posłuchaj, Thomas. Zanim ja otworzyłam oczy na tej cholernej wyspie, byłam na stażu w Turcji. Poślizgnęłam się i wpadłam w ukrytą piwniczkę rozwalając sobie zapewne głowę. A teraz jestem tutaj. I dowiaduję się, że moja siostra została porwana przez jakiegoś szaleńca, co jest cholernie prawdopodobne, bo nie miałam od niej żadnych wieści od ponad miesiąca!

-A więc musi to być coś większego niż zwykłe testowanie. Połączenie umysłów na taką odległość wydaje się niemożliwe, a jednak dokonali tego... Ciekawe w jaki sposób. Może poprzez któryś z satelitów... Czyli musiałaś im podpaść ty albo twoja siostra, skoro uwikłali cię tak bardzo. Oby tylko Alberta nie zwerbowali...

Zatkało ją na kilka chwil. Po czym znów wybuchła śmiechem. Wydawało jej się, że nic do niego nie dotarło.
- Jesteś beznadziejnie tępy – stwierdziła, gdy tylko odzyskała oddech. – Nie jesteśmy w „Doktorze Who”. Obudź się wreszcie!

-Nie, takie rzeczy nie dzieją się naprawdę. Wchodząc w ogień musimy się poparzyć, nie istnieje ląd o takiej nazwie. Skoro coś nie istnieje, to nie możemy się tu znajdować fizycznie, a skoro nie znajdujemy się fizycznie, mentalnie, czyli to istnieje tylko w chorej wyobraźni, naszej głowie lub programie komputerowym. Innego wyjścia nie ma.

- Skąd masz pewność, że w ogóle żyjesz? - spytała. - Skąd masz pewność, że jeśli coś jest to jest, a jak czegoś nie ma to nie ma?

-Skąd mam pewność? On uderzenia łbem w klozet się nie ginie, nawet wtedy, kiedy powodem był rozbijający się, warty trzydzieści milionów funtów brytyjskich, prywatny odrzutowiec.
Poza tym jak czegoś nie ma, to nie ma. Proste. To nazywa się logika. Myśląc logicznie, skoro czegoś nie ma, to tego nie ma.
Świat poznaję się za pomocą zmysłów i rozumu, a skoro rozum mówi, że coś jest czystym absurdem i oczywistym jest, iż coś nie istnieje, to znaczy, że nie istnieje. Nie ma różowych słoni w baletkach i spódniczkach, które unoszą się nad ziemią jak piórka... Tego też nie ma.


Nasarin czuła jak narasta w niej irytacja.
- W takim razie kiedy walnę kamieniem w twój pusty łeb to cię nie zaboli, bo przecież tego kamienia nie ma. Problem w tym, że ty tu jesteś, Thomasie. Czujesz ten zapach zgnilizny, czujesz suchość w gardle. Gdybyś ugryzł jeden z owoców, który tu przynieśliśmy poczułbyś jego smak, zapach. I uważasz, że to nie istnieje...? Ale jeśli tak bardzo upierasz się na bycie w środku jakiegoś programu naukowego albo co gorsze wytworu twojego umysłu to chociaż nie walcz z tym, bo to walka z wiatrakami.

- Nie rozumiesz. To nie istnieje w sensie fizycznym. To mózg jest ośrodkiem, odbierającym bodźce, więc poprzez podłączenie do niego i dostarczanie odpowiednich impulsów, z pewnością da się wygenerować ból, który będzie pochodził z tego samego miejsca, które zostało uderzone. Mózg odbiera również obrazy, wonie, dźwięki... Wszystkie bodźce. Podłączenie do ludzkiego mózgu daje potężne możliwości dla tego, który wszystkim steruje. Staje się bogiem tego, nad którym sprawuje kontrolę.
Taka osoba, poprzez przesłanie informacji o głodzie, może doprowadzić do samostrawienia danej osoby i śmierci.
Jesteśmy w świecie umysłu lub programu, co nie znaczy, iż nie będziemy niczego odczuwać.
Podczas snu niczego nie czujemy, ponieważ odpowiednie ośrodki, odpowiadające za porą czuwania, wyłączają się tak, jakbyś wyłączyła telewizor, a uaktywnia obszar marzeń sennych.
A co otrzymasz, jeżeli aktywny będzie obszar odpowiedzialny zarówno za czuwanie jak i sen? Właśnie... Będziemy śnić, a ból będzie prawdziwy, głód też, będziemy widzieć, słyszeć, czuć, analizować, działać zgodnie ze swoją wolą, a nie rzutem w dany krajobraz, przez własny umysł.


Thomas zamilkł na chwilę, po czym dodał:
-Mając kontrolę nad wszystkim, nie masz nad niczym, bo jest ona we śnie, a nie naprawdę.

- Naprawdę krócej tego nie można powiedzieć? - spytała unosząc lekko brwi. - Dla mnie ważniejsze jest to byś przestał gadać bzdury o tym, że zaraz ktoś cię odłączy od tego... czegoś. Jesteśmy w takiej a nie innej sytuacji i na razie nic się nie zanosi na to, że się to zmieni. Więc skup się na bieżącej sytuacji.

Po jego minie widziała, że to nie był dobry pomysł. Czekał ich kolejny długi wykład na jakiś irracjonalny temat.
-Skąd możesz wiedzieć, że tak się nie stanie? Nie zanosi się dlatego, że o tym nie wiesz? Tu kłania się kartezjański racjonalizm filozoficzny. świat należy poznawać za pomocą rozumu.
Jaka jest szansa na to, że mam rację? Według twierdzenia Thomasa Bayesa, jest na to dokładnie 50% szans. Połowa.
Przy założeniu, że zmieściłem się w owej połowie, prawdopodobieństwo odłączenia nas od programu wynosi 50%. Tak również wynika z twierdzenia Thomasa Bayesa.


- Zapominasz o pozostałych 50%, które nie są aż tak optymistyczne - stwierdziła niemal oskarżycielskim tonem. - Dlatego radzę działać nawet jeśli to, co nas otacza jest nieprawdziwe.

-O niczym nie zapominam. Nie twierdzę, że stanie się tak, jak mówię, bo moje szanse na trafienie, wynoszą dokładnie 50%, a to już za dużo. Opierając się na jednej takiej połówce, nic się nie stanie, lecz na trzech, to już co innego.
Wtedy szansa trafienia spadnie do jednej ósmej. Zbyt wiele możliwość pomyłki.
Rozszarpię kogoś, kto mnie tu umieścił... Wasyl i Sasza go rozniosą na strzępy niezależnie od technologii, jaką dysponuje.


Nasarin przewróciła oczyma, ale nie skomentowała tego. Nie miała już sił spierać się z tym człowiekiem. Twardo stąpał po ziemi i żadne argumenty do niego nie przemawiały. „Ciekawe czy kiedykolwiek załatwił coś sam…” – pomyślała.

Spojrzała na wpół rozłożone zwłoki, po czym podeszła do nich i odpięła od pasa miecz.
- Emilu, w którą stronę do miasta, o którym wspominałeś? – spytała wysuwając klingę z pochwy. – Musimy stąd iść.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline