Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2009, 11:20   #12
Epimeteus
 
Epimeteus's Avatar
 
Reputacja: 1 Epimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znany
Kalel właściwie nie był zdziwiony, że rozmowy się nie kleiły. Dni, które mieli za sobą były naprawdę ciężkie i dały im wszystkim porządnie w kość, więc niechęć do marnowania na pogaduchy czasu, który można było wykorzystać na sen była jak najbardziej zrozumiała. Dobrze, że chociaż mógł poznać imiona swoich towarzyszy. Po wieczorze tak ospałym, że nawet strawa i trunek od Hallusa nie rozwiązały ani sakiewek ani języków świeżych znajomych, poranek już od samego świtu rozpędził się w sposób przez nikogo nieoczekiwany. Kobiecy, wrzynający się w uszy krzyk zdołał wyrwać Kalela z nader przyjemnych marzeń sennych, co ani trochę go nie ucieszyło. Skrzywiony otworzył zamglone oczy, a gdy po chwili udało mu się skupić spojrzenie na krokwi ponad głową, zerknął na pozostałych. W znikomym blasku wpadającym przez zarośnięte brudem okienko ujrzał, że tak jak i on niemrawo unoszą głowy i nasłuchują oceniając czy warto sobie zawracać głowę tym hałasem, czy też zatkać po prostu uszy i spać dalej. Też się nad tym zastanawiał - przecież zdarza się, że niewiasta krzyknie sobie od czasu do czasu, szczególnie gdy ma męża z ciężką ręką. Niestety, jeszcze zanim zdecydował się na zamknięcie oczu i ponowne ułożenie głowy na posłaniu, kolejne odgłosy potwierdziły najgorszy scenariusz. To nie był przypadkowy strzał z liścia, działo się coś więcej. Zły na cały świat podniósł się zarazem wsuwając swój sztylet w cholewkę buta i starając się nie walnąć głową o strop, chwycił swoje rzeczy i jeszcze zanim pozostali się podnieśli zszedł po schodach na piętro.
Gdy tylko dostrzegł stojących przed otwartymi drzwiami do pokoju Hallusa karczmarza z żoną zapytał się grobowym głosem "Co to za hałasy o bladym świcie? Ludzie spać chcą!" i nie czekając na odpowiedź wetknął głowę pomiędzy ramiona wyraźnie pobladłych ludzi. Twarz Kalela zbielała niczym wosk gdy tylko dojrzał zwłoki handlarza, odskoczył od drzwi i opierając dłonie na kolanach ciężko dyszał. "Co... co się dzieje..." tylko tyle potrafił wykrztusić ze ściśniętego gardła. gdy jego myśli wirowały jak szalone. Karczmarz lekko wzruszył ramionami i pokręcił głową. Po chwili przy drzwiach pojawili się pozostali.
Wydarzenia które nastąpiły później były zaskakujące do tego stopnia, że Kalel nie mógł przestać się zastanawiać, czy na pewno się obudził. Lecz gdy samowolnie wyrwało mu się z ust "Ludzie, co wy gadacie? Ja chyba śnię?!" to solidne uszczypnięcie Maeve rozwiało wszelkie wątpliwości. Wioskowe głupki nie baczyły na jakąkolwiek argumentację. Nikt nie przyjmował do wiadomości, że skoro się poznali dopiero na służbie u Hallusa, to po prostu nie mogło być możliwości, żeby wszyscy mogli wziąć udział w takiej akcji. No ale kogo to obchodziło - sołtys stosował starą jak świat spychologię - byle szybko złapać winnego i zapomnieć o sprawie.
Myśli bardziej zorganizowane, obejmujące już w całości obraz tego co się wydarzyło, pojawiły się dopiero w chatce Fardena. Kalel, czekając w chatce zielarza na dalszy rozwój sytuacji zaczął się w końcu zastanawiać jak i kiedy skradzione przedmioty mogły się u nich znaleźć. Nie wyobrażał sobie, że ktoś byłby w stanie niezauważony podrzucać je każdemu po kolei, a jeszcze mniej prawdopodobne było, że nikt by ich nie dostrzegł przy rozpakowywaniu. Musiało się więc to stać na strychu - tylko wtedy ich bagaże znalazły się wszystkie razem w jednym miejscu. Lecz to z kolei rodziło kolejny problem. Jak ktoś obcy mógłby kręcić się niezauważony przy ich rzeczach, skoro ani na chwilę nie znalazły się same? Kelalowi zrzedła mina. Rozejrzał się ukradkiem po twarzach towarzyszy niedoli. Czyżby to któreś z nich? Najdłużej swoje spojrzenie zatrzymał na Robie, który tak ochoczo oznajmił o znalezieniu pośród swoich rzeczy noża Hallusa - albo głupi, albo zamieszany w sprawę. W końcu wzruszył ramionami i postanowił poczekać cierpliwie na słowa Fardena.
 
__________________
Nie pieprz Pietrze Wieprza pieprzem.

Ostatnio edytowane przez Epimeteus : 05-06-2009 o 11:36.
Epimeteus jest offline