Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2009, 21:05   #103
Famir
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Bagman ze wzrokiem arcytaktyka dyplomowanego przez juggernautostytet spojrzał na swoich kompanów. Ani puszka, ani dziewuszka nie palili się do akcji. Może powinni wszyscy stać i czekać, aż Mandarin się znudzi? To by było dobre! Ta idea tak mu się podobała, że postanowił zaklaskać w uznaniu! I to zrobił. Wcześniej jednak czyniąc z siebie żywą rakietę wymierzoną we Władcę Pierścieni.
<<<...>>>
Nawet dla Astarte sytuacja ta wydawała się co najmniej dziwna. Miał dziwne wrażenie że tak samo jak na początku wszyscy byli podzieleni na jakieś - mniejsze lub większe - linie frontu tak teraz każdy z każdym walczył martwiąc się tylko o przetrwanie. Czuł się jakby wszedł na arenę gladiatorów gdzie każdy chce go zabić wliczając do byłego przełożonego który wszedł chyba na wyższy poziom egzystencji. Na niego niemniej też przyjdzie kolej, ale najpierw trzeba zakończyć rozpoczęte sprawy. Człowiek z czaszką na głowie patrzył na Mandarina jak w obrazek. Byłoby niegrzecznym przerywać mu podziwianie pokazu mocy, ale konstrukt nie zamierzał dać się nikomu ignorować. Poderwał się na równe nogi rzucając się w stronę kościowca z zamiarem złamania jego kręgosłupa na wszelkie możliwe sposoby.
Co do czarodziejki to pierwsze wrażenie miała już za sobą i była gotowa do boju, albo przynajmniej do tego, aby nie sprzedać skóry tanio. Ale najpierw trzeba było powstrzymać tego idiotę, co uważa ją za "worek mięsa", przed zniszczeniem ich sprzymierzeńca. Tak więc rzuciła w niego zamarzające zaklęcie, prosto pod nogi, aby tamten stanął w miejscu jak wryty (albo przewrócił się na wzór starych dobrych komedii). Pod wpływem adrenaliny przestała odczuwać ból zadany jej wcześniej, toteż koncentracja na zaklęciu była wzmożona. Tak samo, jak i na drugim, rzuconym na Mandaryna. Choć na chwilę unieruchomić i dać sobie czas... A przede wszystkim cokolwiek zrobić, byle zabrać mu te kule! Samantha miała poważne problemy z jakimkolwiek utrzymaniem koncentracji. Nie posiadała czynnika gojącego, zaś zaklęcia leczące nigdy nie były jej mocną stroną, w skutek czego wciąż posiadała rany po poprzedniej walce. Trzeba było także zauważyć, że Astarte także nie był w lepszej kondycji niżeli klecąca czary. Jego pancerzy był podziurawiony niczym metalowe, przedwojenne wiaderko, zaś zasoby mocy…no cóż. Minimalne – to słowo stanowiło ich idealne odwzorowanie. Włócznie także gdzieś zgubił, pewnie pająki wciągnęły ją za obraz. W nagłym przebłysku koncentracji, czarodziejka zmaterializowała swoje zaklęcie i smuga błękitu poszybowała…nigdzie nie poszybowała. Ręka zachwiała się w ostatnim momencie i emanacja mocy uderzyła prosto pod nogi Samanthy. Energia nie zaszkodziła swojej twórczyni, ale zdecydowanie skutecznie unieruchomiła ją samą. Drugie zaklęcie zostało wygenerowane. To poleciało bezbłędnie w stronę Mandaryna, jednak z racji tego, że ten, na chwilę obecną lewitował nad ziemią, swobodnie się przed nim uchylił. Wiązka błękitu zmroziła zabłąkaną półkę skalną, kilkanaście metrów dalej. Niczego nieświadomy Astarte Rzucił się na Taskmaster, który mimo, że był odwrócony, zdecydowanie niemożliwy był do przyrównania do świętego cielęcia. Capnął przelatującą konserwę za rękę i wykorzystując siłę odśrodkową wywinął młynka, rzucając Astarte w przeciwnym kierunku jak szmacianą lalkę. Konstrukt zahaczył piaskową wydmę, ale prócz tego, że znalazł się nieopodal zmrożonej magini, nic mu się nie stało. Bagman. Bagman miał bardzo dobry plan. Z jego wykonaniem było już nieco gorzej. Uniknąwszy wiązki lodu, Mandaryn skierował w torbacza purpurowy pierścień, który w mgnieniu oka wytworzył taran energii. Jeszcze zanim uciekinier z supermarketu zdołał zaklaskać. Emanacja przygrzmociła w torbę aż zadudniło. Bagman niestety nie posiadał właściwości Juggernaut’a, wobec czego przez pełną konsternacji zastygł w powietrzu i…przygrzmocił o ziemię. To nie będzie łatwy kawałek chleba.
 
Famir jest offline