Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2009, 21:42   #104
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
-CZY TO JEST JAKIŚ SABOTAŻ?
Bagman głośno wyrażił swoje wątpliwości odnośnie współpracy swojej przyjaznej paczki. Aktualnie leżał plackiem na Ziemii i zastanawiał się, dlaczego jest jak jest. Toć mu torba dęba stawała, oni sobie w mordę dawali! Spojrzał spod byka na fana latających magicznych kręgli.
-WIECIE CO, JAK TAK MAMY SIĘ BAWIĆ, TO JA ZBIORĘ ZABAWKI I WYSKOCZĘ ZA PLANSZĘ.
No bo przecież on z siebie idioty robił nie będzie, ale oni będą. No chyba że się zrehabilitują. Pan Bagman wyrwał sobie płat podłoża i postanowił wykonać diabelski plan; najpierw rzucić jeden kamior, potem drugi z innego miejsca, a potem zrobić smoczą pięść przez lecącą skałę tak, jak wyskakuje błazen z pudełka. Czarodziejka syknęła wkurzona na siebie. Innymi słowy w takim stanie walka nie ma sensu. Jako, że jej stan był biedy postanowiła rozbić lód kawałkiem kamienia, podniesionego z ziemi. Łatwo poszło. Uwolniła nogi, dobra, ale co teraz? Walka nie ma sensu... Jest w zbyt złym stanie do czegokolwiek. Ucieczka podobnie-a ginąć jak tchórz nie chce. Jedyna metoda na to, by zginąć z honorem to w chyba usiąść i czekać na śmierć. Nie będzie błaźnić się więcej nieudanymi czarami. Kiedy Astarte wylądował obok Samanthy odbił się do tyłu wykonując salto w powietrzu po czym... zaczął biec - nie w kierunku Mandarina ale w przeciwną stronę. Musiał oddalić się na jakiś czas i zgregenerować się. W tym stanie i tak niewiele by zdziałał. Biegł tak szybko jak mu na to pozwalała jego materialna powłoka. - Hej, wiedźmo! Łap to i rób za medyka!
Krzyknął ktoś w stronę Samanthy, rzucając jej małą, brązową torbę medyczną, z której ochoczo wystawało kilka jarząco-skrzących, zielonych flakonów. Czarna sylwetka minęła czarodziejkę pośpiesznie, ta właściwie nie zdążyła sprawdzić kim był pewny siebie jegomość, spostrzegła jedynie, że błękitne płomienie wydobywały się z jego butów. Czyżby przybyła kawaleria? Bagman postanowił wcielić w życie swój plan, pod buńczuczną nazwą Huragan Torbarossa. Zebrał swoją amunicję i rzucił kamulec…którego Mandaryn bez problemu uniknął. To otworzyło jednak korytarz powietrzny dla drugiego. Mistrz sztuk walki zbyt późno przejął drugi pakunek i choć zdołał go odparować cienkim, zielonym promieniem ze swojego pierścienia, to…Bagman wyrósł naprzeciwko niego niczym wyjątkowo zakamuflowany grzyb po deszczu. Zamachnął się gwałtownie swoją piąchą. Starzec gwałtownie uniknął, odchylając głowę, jednak sama, wygenerowana siła kinetyczna wystarczyła, żeby twarz niedawnego władcy pałacu wygięła się w bólu i pośpiesznie zaszła niewielkimi odbarwieniami krwi. Mandaryn syknął z bólu i właściwie zdążył zrobić tylko tyle nim czarny, rozmazany bolid wpieprzył się centralnie w niego z zawrotną prędkością. Dwie sylwetki wspólnie przebiły się przez pozostałości jednej ze ścian. To jednak nie wystarczyło futurystycznie opancerzony jegomość dostał potężny kopniak od byłego władcy warowni i zahaczył przelotnie jedną ze ścian, lądując zaraz obok Taskmaster’a. Black Dragon miał pęknięty wizjer, oraz wgniecenie na pancerzu, zaś jego serwomotory skrzyły. Zdołał jednak podnieść się z ziemi. Białe paski chodziły po oknie na świat.
- Jeszcze…jeszcze nie skończyłem. Khh…
Syknął wojak z wnętrza zbroi. Mandarin mimo dwójki pięści wypalonych na klatce piersiowej i zdartej skóry policzka, jedynie uśmiechnął się, wychodząc z dymu.
- To dobrze. Byłbym rozczarowany gdybyś zginął tak wcześnie.
Jedna z kul zalśniła błękitnym blaskiem nad jego głową. Astarte został oślepiony, jednak biegł nadal. I to chyba był jego podstawowy błąd, ponieważ teleportowany nadział się wprost na pięść Mandarina. Cios był niezwykle silny, zdołał odkształcić zbroję z Vibranium. Bagman w desperackiej próbie złapał konstrukta nim ten stał się pędzącą kometą na horyzoncie. Złapał go i…wyjątkowo dobrodusznie cisnął z powrotem w nadawcę, który zdecydowanie nieprzygotowany na taki stan rzeczy zablokował go barierą energetyczną. Skołowany Astarte, padł na piach. Gdyby był człowiekiem, w tym momencie puściłby pawia. Coś pękło, zaś bariera momentalnie się rozwiała. Taskmaster, który przypuścił akcję od tyłu, trzymał w dłoni jedną, zgniecioną kulę. Oczy starca zaświeciły się ponuro.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 05-06-2009 o 21:45.
Highlander jest offline