Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2009, 23:37   #106
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Doom wypił napój który mu ofiarowano. Może i był paranoikiem, ale nawet on nie spodziewałby się otrucia bezpośrednio na polu bitwy. Ghost wyłonił się niespodziewanie obok Samanthy i Doom’a, majstrując coś przy pancerzu tego ostatniego. Najwidoczniej wszyscy walczący zapomnieli o dobrym duszku. Zapewne odpowiadał mu taki stan rzeczy.
- Jeśli zaś chodzi o problemy z zasilaniem…och. Już naprawione.
Mruknął z zadowoleniem, kiedy Doom powoli powstał, przywrócony do pełni sprawności, zarówno biologicznie, jak i mechanicznie. Rzucił mechanikowi w bieli nieprzychylne spojrzenie. Dał jednak swoje słowo, więc skierował wzrok na realne zagrożenie. Mandaryn zdecydowanie nie spodziewał się torbowej inkwizycji i mimo, że próbował odlecieć na czas, otrzymał cios na odlew jednym z kamiennych skrzydeł. Uderzył o ziemię, ale natychmiast poderwał się do góry. Uśmiech wykwitł na jego twarzy, mimo pokrwawionych odcisków w miejscu gdzie uderzył go wielki kawał skały.
- Dobrze. W końcu godny przeciwnik.
- Nie zapominaj o…
- Och, nie martw się chłopcze. Nie zapomniałem.

Zaciśnięta pięść wysunęła się do przodu, zaś zielony pierścień zalśnił ponownie, wypuszczając znajomą, zieloną wiązkę. Nim Black Dragon zdążył cokolwiek zrobić, został…został dosłownie zdezintegrowany w połowie drogi do Mandaryna. Fragmenty jego pancerza zaryły o ziemię nieopodal Astarte nim one także zostały rozłożone na atomy przez zgniłą zieleń. Mandarin właśnie pozbawił kogoś życia. Równiebłahym gestem jak wyciągnięcie ręki. Starzec uśmiechnął się demonicznie. Był bogiem. Astarte czuł się już znacznie lepiej, odzyskał całkowitą sprawność ruchową, choć dziur i odkształceń w pancerzu zdecydowanie nie miał mu kto wyklepać. Niemniej jednak nie ruszał się nadal. Mandarin był bardzo blisko niego... biorac pod uwagę rozwój wydarzeń postanowił poczekać, aż ten ustawi się do niego plecami lub zaatauje kogoś innego. Czas jaki przyszło mu na to czekać postanowił przeznaczyć na dalsze wchłanianie energii. Bagman podrapał się po Torbie i z żalem spojrzał na miejsce, w którym powinien być Black Dragon. Ale jakiś wandal go odparował.
-SZKODA CHŁOPA.
Czarodziejka podleciała do ledwie dychającego Bullseye. Przyda im się więcej sprzymierzeńców, tym bardziej, że Doom jest po ich stronie. Wyjęła trzecią fiolkę i zreanimowała ledwo dychającego obywatela. Zostały jej jeszcze dwie flaszeczki- w razie czego na później. I to zdecydowanie. Teraz skupić się trzeba na Mandarynie. Nie ma czasu na plany działania, więc trzeba wykorzystywać, co się ma. No cóż, trzeba spróbować wykorzystać tę starą technikę, która zawiodła, kiedy była wyczerpana. Zamrozić go na kość. W bryłę. Tylko tym razem z torchę innej strony. Zakładając, że ludzkie ciało składa się z 70-75% wody możnaby spróbować zamrozić to co znajduje się w komórkach ich przeciwnika. Obniżyć temperaturę wody w ciele Mandaryna do mniejszej od zera... a nawet mniejszej od temperatury ciała o dwa stopnie i efekt powinien być... A przynajmniej o to jej chodziło. W tym czasie Bagman skończył dedukowanie i zabrał się za planu wykonywanie. Teren, który i tak był już w gorszym stanie niż drogi pewnego państwa w środku Europy gdzie tylko ciągle pada i pada, złapał się za kolejny Duży Płat. Teraz taki wielki...podobny do tego, którym przyszpilił Omegę. Plan miał podobny-z płytą ziemną w łapie skoczyć i zrzucić się na Mandaryna, wykorzystując wielkość trzymanego cosia by pokryć Bagmanowaniem możliwie duży obszar terenu, jednocześnie nie robiąć...terraformingu.
 
Highlander jest offline