Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2009, 11:14   #91
Suarrilk
 
Suarrilk's Avatar
 
Reputacja: 1 Suarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodze
Skutek czaru na tyle zaskoczył czarodziejkę, nie przywykłą do takich publicznych oznak uwielbienia, że zamurowało ją na chwilę i nie zdążyła wydać orkowi – poprzez usta Marthy – jakiegokolwiek polecenia. Prawdę mówiąc, pomysł z rzuceniem zauroczenia był dość spontaniczny i nie zdążyła zaplanować, jak wykorzysta efekt, jeśli zaklęcie się powiedzie. Nie sądziła, że oczarowanie tak silnie podziała na orka – co, swoją drogą, świadczyło o nikłej sile jego woli. Już otwierała usta, by poprosić Marthę o przetłumaczenie polecenia, kiedy Eliot uczynił najbardziej nierozważną rzecz, na jaką w tej chwili mógł się zdobyć – a przecież jako mag, powinien zdawać sobie sprawę z tego, jakie to przyniesie konsekwencje. Piekło rozgorzało po raz drugi na oczach czarodziejki, płomienie rozszalały się, wysysając życie z topniejących ciał – widok, który z pewnością nawiedzać ją będzie w nocnych koszmarach. Widok, a przede wszystkim swąd, wywołujący zawroty głowy, mącący myśli. Oraz krzyki konających w męczarniach. Chwilę potem płomienie znikły, niczym wessane przez pustkę, Erytrea zaś ujrzała przed sobą rozwścieczoną gębę Gruha, ślepia płonące nienawiścią i bólem, a przede wszystkim – żądzą mordu.

Nigdy jeszcze nie była tak przerażona, jak w tej chwili, i ze strachu nie była w stanie się ruszyć. To Ezymander był tym odważnym i śmiałym. Ona... ona nigdy nie była dotąd w sytuacji, w której musiałaby walczyć o życie. Patrzyła na orka w osłupieniu, widząc śmierć w jego obliczu, gdy wtem odepchnęła ją Araia. Blasfemar pisnął z dezaprobatą, rozdrażniony nerwowymi ruchami swej pani, które przerwały mu smaczną i zasłużoną drzemkę. Nietoperz wygramolił się spod szaty, dającej ciepłe, przyjemne schronienie, i poderwał pod sklepienie jaskini, popiskując.


Ten jeden gwałtowny gest półelfki jednakże nie tylko uratował magini życie, lecz także ocucił jej umysł, przywrócił jej wewnętrzną równowagę. Może nie była waleczną kobietą, niemniej była kobietą zdecydowaną, a to w sytuacji, wymagającej szybkich decyzji, zawsze było pomocne. Teraz też wzięła się szybko w garść i z opanowaniem, które jej towarzysze zdążyli już poznać, sięgnęła po magię. Raca, którą praktycznie rzuciła orkowi w twarz, była ostatnim, co zobaczył na ziemskim padole. Poeci i bardowie mawiają, że śmierć to rozbłysk światła...

Nie było czasu na poezję. Walka – ta prawdziwa, na śmierć i życie – zawsze jest jej pozbawiona. Araia i Lurien doskoczyli do Broga, stając po obu stronach krasnoluda i wspierając go w boju. We trójkę stanowili niejako linię obrony, nie dopuszczając orków do przejścia. Brog stanowił jej serce, wysunąwszy się do przodu, zaś elf i półelfka osłaniali go z flanki. Od wejścia dzieliło ich parę metrów, ze trzy, może cztery, dlatego czarodziejka i Martha miały dostateczne pole do ostrzału. Magini odetchnęła głęboko, koncentrując się ponownie, a chwilę potem w stronę ranionego przez tropicielkę orka wystrzeliły magiczne pociski – niczym strzały pomknęły z jej palców, odprowadzane świstem tych wypuszczonych przez Marthę. Wycelowały jednocześnie, obie w tego samego przeciwnika – zdawał się przywódcą, jeśli padnie, być może orki, nie nawykłe do współpracy, staną się mniejszym zagrożeniem.


Ork chwiał się za każdym razem, gdy został ugodzony magicznym pociskiem, lecz od razu wracał do pionu i walczył dalej. Martha miała więcej szczęścia od czarodziejki – jedna z jej strzał trafiła go w drugie ramię, kolejna przebiła rękę ze wzniesionym mieczem. Warknął z bólem, wyraźnie osłabiony ranami, które obie mu zadały, po czym wycofał się, wykrzykując jakieś rozkazy. W mgnieniu oka pozostałe orki zwarły szyki, nacierając wspólnie na Broga i resztę i spychając ich w stronę drzwi. Erytrea rzuciła szybkie spojrzenie w górę, by odszukać Blasfemara. Był bezpieczny, w ferworze walki nikt nie zwracał uwagi na ciemną kulkę, trzepoczącą skrzydełkami ponad głowami walczących. Kobieta sięgnęła do umysłu swego chowańca, wysyłając go do przodu, ponad orkami, by sprawdził, jakie tajemnice kryją za sobą następne przejścia i która droga prowadzi do wyjścia. Zwierzątko z wyraźnym zadowoleniem ruszyło w głąb jaskini, oddalając się od nieprzyjemnego dudnienia, jego pani tymczasem – z twarzą niezmąconą emocjami – uniosła znów dłoń, wymierzając kolejne pociski w napierających przeciwników.
 
__________________
"Umysł ludzki bardziej jest wszechświatem niż sam wszechświat".
[John Fowles, Mag]

Ostatnio edytowane przez Suarrilk : 12-06-2009 o 12:36. Powód: Wstawienie zdjęć i dwóch fragmentów o Blasfemarze.
Suarrilk jest offline