Ay've uśmiechnęła się do czarnoskórego padawana, z trudem powstrzymując mniej dyskretne oznaki wesołości. - Mam nadzieję. Musimy omówić kilka spraw, a śniadanie to chyba niezły sposób, żeby wszystkich zebrać i utrzymać przez chwilę w jednym miejscu.
W drzwiach obejrzała się jeszcze na niego, ale nie potrafiła znaleźć nic niepokojącego w jego pewnej, spokojnej postawie. "Szkolenie".
W środku podciągnęła się na biegnącej pod sufitem rurce i obróciła zwinnie głową w dół. Zaparła się stopami w sufit, splotła ręce na karku i dobrych parę razy dotknęła czołem kolan. Potem znów chwyciła się rurki, przełożyła nogi na dół i zaczęła się podciągać... |