Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2009, 17:02   #92
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Obudził się na białej, lodowej pustyni, ale on zupełnie nie odczuwał zimna. Wszędzie rozciągało się pustkowie rozświetlone odległym słońcem, ale ono także było dziwne: Świeciło, ale nie jego promienie nie ogrzewały. Przed chwilą był w jaskini, a teraz nie. Może zbyt mocno oberwał w głowę? Może po uderzeniu ma jakieś zwidy, ponieważ jednak od takiego założenia, trudno rozpocząć jakieś racjonalne działanie, przetarł oczy rozglądając się wokół. Pusto, tylko gdzieś daleko na horyzoncie majaczył chyba zarys jakiegoś budynku. Skoro nie było nic poza tą budowlą… cóż, trzeba było iść w tym kierunku. Dziwne, ale zmęczenia także nie odczuwał, jakby … nie potrafił powiedzieć.


Nagle usłyszał za sobą głos:
- Jeszcze nie możesz tam dojść. Nie jesteś gotowy – dźwięczny, łagodny ton pięknej dziewczyny ze snów.
- O czym ty mówisz? Kim jesteś? - Odwrócił się nagle zaskoczony.
- Mam na imię Livia... - patrzyła uważnie na Eliota. - Jestem uwięziona, tylko ty odpowiedziałeś na moje wołanie...
- O czym ty mówisz? Uwięziona? Gdzie, co się dzieje? Odpowiedziałem na twoje wołanie? Nie rozumiem, ale jak mogę pomóc? Nie lubię, jak się kogoś więzi. Chcę być uczciwym poszukiwaczem przygód i jeżeli mogę pomoc kobiecie w nieszczęściu, to zrobię to
– może zabrzmiało to śmiesznie i prostolinijnie, ale naprawdę wierzył w te słowa.
Wskazała na odległą budowlę:
- To moje więzienie - Objęła się rekami w geście samotności, przez chwilę Eliotowi wydawało się, jakby zobaczył ją śpiącą w innym miejscu.


- Mogę porozumiewać się tylko za pomocą magii. Szukałam kogoś, kto zdoła mnie zobaczyć, usłyszeć... ty mnie usłyszałeś... jesteś inny.... wrażliwy... chcesz słuchać.... - Uśmiechnęła się do chłopaka i podeszła bliżej. Jej słowa były … naprawdę miłe. Dla innych, poza Marthą, był smarkaczem, dla Marthy, bliskim kolegą, ale łuczniczka jakoś wolała trzymać się ogólnie z daleka. Szkoda. I szkoda, że identycznie robiła Araia.

Wyciągnął do niej rękę. Nie sądził, że rozumie, co się dzieje, ale jako czarodziej nauczył się, iż świat ma wiele dziwów. Ta dziewczyna była jednym z nich.
- Ale jak ci mogę pomóc? Powiedz, proszę. Jestem czarodziejem, wprawdzie nie jakimś uczonym. Raczej uczniem, ale mimo wszystko, może mam jakąś szansę. Więzienie to podła sprawa - wzdrygnął się - zwłaszcza jeżeli jest na takim pustkowiu i jest magiczne. Słyszałem o takim na Wybrzeżu Mieczy. Nazywa się Czarowięzy i ponoć spośród tych, co się tam dostali, nikt nie wychodzi ... przynajmniej nikt o kimś takim nie słyszał. Brrr, wrogowi nie chciałbym sprawić takiego losu, a ty? Co mógłbym zrobić?
- Kiedy tu dotrzesz, wtedy dowiesz się wszystkiego. Teraz jeszcze nie czas. Musisz się dużo nauczyć. Zdobyć nowe doświadczenia, zanim ruszysz na lodowiec. To niebezpieczne miejsce
- chwyciła wyciągniętą rękę i przyłożyła ją sobie do policzka. - Teraz po prostu pozwól mi z tobą rozmawiać. Widywać Cię. Nie czuję się wtedy taka samotna...
- Oczywiście, skoro tak twierdzisz, zaufam ci
- skinął poważnie głową, chociaż nie wydawał się do końca przekonany. Jakby jego natura buntowała się przeciwko słowom "później", "więcej doświadczenia". - Kim jesteś? Jakim cudem znalazłaś się w tym więzieniu? I ... jeżeli chcesz ze mną rozmawiać, to ja także - uśmiechnął się. - Przyjaciół nigdy za wiele. Bo przecież jesteś dla mnie przyjaciółką, prawda - zwrócił się nagle, jakby słowne potwierdzenie miało dla niego niemałą wagę.
Pokiwała twierdząco głową patrząc mu w oczy. Młody mag widział w nich szczerość i radość:
- Nigdy nie miałam przyjaciela - dotknęła drugą ręką jego włosów. - Mają dziwny kolor...
- To dlatego, że, no wiesz, po prostu lubiłem kiedyś barwic włosy. Myślałem, ze podkreślę w ten sposób swoja inność, co było śmieszne, ale poza tym, naprawę cieszyłem się nową barwą. Jakiś czas temu zabarwiłem je na czerwono i tak zostało, dopóki w osadzie górniczej, skąd przyszliśmy do kopalni, ludzie, przede wszystkim dzieci, poczęli się patrzeć na mnie, niczym na jakoweś dziwadło. Pomyślałem, ze co było dobre dla nastolatka, może niekoniecznie odpowiada poważnemu wiekowi 21 lat i dlatego myślę, ze raczej nie będę już barwił. włosy stopniowo odrosną w naturalnym brązie.
- Nigdy nie zmieniałam koloru swoich włosów
- dotknęła długiego ciemnego pasma, które owinęło się wokół jej dłoni jak żywe stworzenie - Nigdy nie pozwolono mi ich też obciąć, dlatego są takie długie. Chciałabym mieć złote włosy...
- Złoty blond? Co kto lubi, ale moim zdaniem, masz bardzo ładne włosy, choć zawsze bardziej podobały mi się brunetki. Mogę być więc, eee ... naprawdę po prostu nie powinnaś. Masz ładne włosy, a co do długości, hm, myślę, ze wiele kobiet oddałoby majątek, żeby mieć takie jak ty
.

Włosy Livii były długie prawie do ud. wijące się lekko i bardzo gęste. Słysząc słowa Eliota dziewczyna uśmiechnęła się i obróciła wokół własnej osi, a włosy i suknia wirowały wokół niej. Zaśmiała się radośnie:
- Myślisz, że mogłabym Ci się spodobać - zapytała kokieteryjnie, zatrzymując ponownie przed chłopakiem.
Skinął głową:
- Myślę, że mogłabyś każdemu mężczyźnie. Powiedz, proszę, gdzie jesteś. Widzimy się kolejny raz i nie wiem, po prostu nie wiem, dlaczego, gdzie, jak ...
- Już Ci mówiłam, że jestem uwięziona, ale oni mogą pętać tylko moje ciało. Mój umysł wędruje swobodnie. Uczę się dopiero, jak to kontrolować, ale wiem, że mogę przebywać tam, gdzie jest magia i mogę się pokazywać tobie, bo mocno nią emanujesz i ... to trudno wyjaśnić, ale ... w jakiś sposób mnie przyciągnąłeś do siebie
... - zarumieniła się lekko. - Teraz, kiedy masz mój kamień jesteśmy jakby związani ze sobą.
Posmutniała.
- Jeśli... gdybyś kiedyś stwierdził, że nie chcesz mnie widywać ... wystarczy, że go wyrzucisz ... ja ... nie pojawię się już wtedy więcej ...
- No przepraszam
- zaperzył się - za kogo ty mnie masz? Trzeba by być rzeczywiście kamieniem bez uczuć, żeby zablokować uwięzionej niewieście jedyną drogę kontaktu ze światem, a póki co, jestem powszechnie posądzany wyłącznie o brak głowy, ale nie o brak serca. Choć moim zdaniem, jedno i drugie tkwi na swoim miejscu. Wiem, że mówiłaś, iż jesteś uwięziona, ale kim są owi "oni" i może można ci jednak pomóc. Ja to ja, może rzeczywiście jestem jeszcze zbyt słaby, ale pozostali w drużynie są mądrzy i doświadczeni. Jest tam także jedna czarodziejka, która wprawdzie niewiele mówi, ale udowodniła już, że potrafi rzucić całkiem niezłym pomysłem. Gdybyś wskazała jakąś drogę, może moglibyśmy ci pomóc?

Dziewczyna złapała dłoń Eliota i przytuliła do swego policzka:
- Przepraszam. Nie chciałam Cię urazić, jeśli zgubisz kamień przypadkiem też będzie mi trudno zbliżyć się do Ciebie, chyba, że miejsce będzie tak nasycone magia jak tutaj.
Popatrzyła na niego i dodała:
- Dotrzecie do mnie w końcu. Widziałam mapę w tamtej sali na górze, miejsce w którym się znajduję, jest jednym z tych, które musicie odwiedzić. Zostawcie je jednak na koniec. Droga do niego jest niebezpieczna i ono samo jest dobrze chronione.
- Skoro tak twierdzisz ... dobrze, ale które to miejsce?
- Już mówiłam przecież. Jesteśmy na lodowcu.
- Myślałem, myślałem, że to może, może taka wizja
- dodał trochę zawstydzony, że nie wpadło mu do głowy, że ten lodowiec, to prawdziwe miejsce. - Ale nawet, jeżeli wspólnie nie możemy cię jeszcze uwolnić, może mamy jakąś inną możliwość ci pomóc? Przyznam, iż czuję się teraz strasznie bezradny - pokręcił głową - ale nie mniej mi przykro, że pozostajesz w tak strasznych warunkach. Hm, kim naprawdę jesteś? Dlaczego uwięziono cie i kto to zrobił?
- Nie grozi mi bezpośrednie niebezpieczeństwo. Po prostu, nie wolno mi opuścić tego miejsca. Zresztą, sama nigdy nie pokonałabym lodowca. Jestem tylko bardzo samotna. To, że mogę z tobą rozmawiać, wiele dla mnie znaczy
.
Uścisnęła jego rękę:
- Co do mnie ... od dziecka byłam przysposabiana, by zostać kapłanką Selune, ale dwa lata temu porwano mnie ze świątyni i sprowadzono tutaj. Nie widziałam moich porywaczy. Z tego, co usłyszałam, w jakiś sposób potrzebują mojej mocy - bezradnie wzruszyła ramionami - ale nie wiem dokładnie, o co chodzi... Z nikim się nie widuję. Od dwóch lat jesteś pierwszym człowiekiem, z którym mogę rozmawiać ...
- To rzeczywiście dziwne i straszne. Hm, to wiesz, będzie mi miło, jeżeli od czasu do czasu utniemy pogawędkę. Ale, ale ... pamiętam, że miałaś skrzypce
– przypomniał sobie. - Mogłabyś coś zagrać?

Livia uśmiechnęła się i wyciągnęła dłonie. W jednej pojawiły się skrzypce, w drugiej smyczek. Dziewczyna przyłożyła instrument do ramienia i zamknęła oczy. Na jej twarzy pojawił się wyraz skupienia, a potem przytknęła smyczek do strun i popłynęła melodia...

- No no - skinął klaszcząc rękami, jak każdy widz po wspaniałym występie. - Jeżeli nie porwano cię dlatego, by słuchać twojej muzyki, to oświadczam, że ci dziwacy nie wiedzą, co to znaczy piękno. Wprawdzie sam na muzyce, no cóż, nie potrafię grać, natomiast co do śpiewu ... no, nieważne, ale potrafię docenić. Jesteś prawdziwym wirtuozem. Nie wiedziałem, że kapłanki Selune ćwiczą granie na skrzypcach. Z jakiego kraju pochodzisz?
Używała jego rodzinnego chońdanskiego. Może była więc jego rodaczką z Cormyru?
- Z Vast - uśmiechnęła się do młodego maga. - Cieszę się, że podobało ci się. Kocham skrzypce. Kapłanki Selune pozwalały mi grać, ile chciałam. Mówiły, że moja muzyka to najlepszy hołd dla Srebrnej Pani - ponownie posmutniała. - Ale teraz nie mam dla kogo grać ...
- Wprawdzie widownia jednoosobowa to dość niewielka publiczność, ale grasz pięknie i uradowałaś mnie swoją sztuką. Chętnie posłucham kolejny raz, kiedy tylko będziesz chciała, no, chyba, że podczas walki, albo czegoś takiego. Naprawdę, bardzo mi się podobało i znalazłaś w mojej osobie wiernego widza. Ponadto, jakby nie było, skoro kapłanki Selune wspominały, że to hołd dla bogini, to ona sama zapewne słyszy dźwięki
.

Livia skinęła mu głową z wdzięcznością.
- Dziękuję.
Potem jakby skupiła się na czymś odległym i przez chwile była nieobecna. Potem popatrzyła ma Elota i powiedziała:
- Teraz jednak musisz już wracać. Twoi towarzysze Cię potrzebują bardziej niż ja - położyła instrument na lodzie i podeszła do chłopaka. Delikatnie przyłożyła dłonie do jego podbródka. - Nie wiem, czy mogę pomóc w ten sposób, ale spróbuję - zamknęła oczy i skupiła się na modlitwie. Jej dłonie były drobne, delikatne i emanowało z nich ciepło. Gdy otworzyła oczy, Eliot zauważył, że emanowały jakby srebrzystym blaskiem.
- Czy zadziałało przekonasz się, jak powrócisz do przytomności.
- Do zobaczenia
... - próbował wymówić jej imię, ale niebo, lodowa pustynia i ciemnowłosa dziewczyna nagle rozwiały się przekształcając w ciemny sufit jaskini, a cisza północnej krainy w krzyki walczących i rzężenie orków.
 
Kelly jest offline