Kiti słyszała nie raz o drowiej klątwie, bezlitosnej klątwie z głębi piekieł co ponoć dopada tych, którzy atakowali sexowne, waleczne i złe drowy, w jakich Mroczne Siły miały upodobanie.
Ale myślała, że to tylko bajka jaką można straszyć dzieci
, tak jak bajka o Legionie, szlachcicu, który pewnego dnia trafił do więzienia i miał zostać stracony. Lecz kiedy oczekiwał na wyrok w swej celi, Czysty Chaos przyszedł do niego pod postacią kota o zielonych oczach i wyprowadził go z więzienia, a naznaczywszy szlachcica swą mocą posłał go w drogę przez szeroki świat. A szlachcic okazał się godzien zawierzonych nadziei i został niepokonanym Panem Mgieł i włada teraz Piątym Wymiarem. Czasami po nocach usłyszeć można wycie jedenastu piekielnych ogarów Pierworodnego Pana Mgieł. Kto w to uwierzy, kto, kto!? Kto wierzy w drowie klątwy!?
Klątwa okazała się jednak najprawdziwsza na świecie i Kiti idąc za przykładem Ulfgera w biegu zaczepiła nogą o podły kamyk czy korzonek.
- Zdrada!!! – jęknęła, padając.
Trzasnęła głową w drzewo, momentalnie wyrosła jej gigantyczna śliwa pośrodku czoła.
- Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!!! – piszczała, masując czoło. – Ratuj się kto może!!! TO JEST SEXOWNY DROW!!!
– obejrzała się z rozpaczą na Diritha i wysuwając w jego kierunku dłonie i znak krzyża złożony z palców rzuciła się do dalszej ucieczki.