Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2009, 23:07   #93
falkon
 
falkon's Avatar
 
Reputacja: 1 falkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znany
Widząc jak Araia odbija się od orka zbaraniał. Zastanawiał się jak można być tak wielka kupą mięsa? Widywał różne orki, ale ten był wyjątkowo przerośniętym okazem. Już chciał rzucić się na niego z rapierem, niosąc pomoc wojowniczce, ale stało się coś, co zaskoczyło go zupełnie. Czarodziejka zauroczyła najwidoczniej tego tępego wielkoluda. Szedł w jej kierunku jak zwiedziony zapachem świeżego mięsa pies, zahipnotyzowany jej głosem i osobą. ~No to mamy orka na własność, całkiem fajnie~ pomyślał.

Obracając głowę w kierunku drzwi zauważył postać Broga idąca w głąb pomieszczenia ~Brog na sto tysięcy połamanych sztyletów co ty robisz, trzeba to pomieszczenie sprawdzić~ chciał krzyknąć, ale było już za późno, zauważył biegnących do krasnala orków, którzy tym razem mieli uzbrojenie. Wyjął czym prędzej kuszę i zaczął ładować, kiedy Eliot krzyknął, że rzuca czar. ~No to teraz będzie jazda. Oby tarcza krasnala naprawdę była magiczna~ zdążył jeszcze pomyśleć zanim kula ognia zrobiła to, co do niej należało czyli spaliła wszystko, co mogła w tamtym pomieszczeniu.

Z okrów zostało jedynie śmierdzące wspomnienie. Niestety okazało się równocześnie, że zauroczonemu orkowi bardziej zależało na swojej, właśnie zwęglonej rodzinie, niż na względach czarodziejki. Momentalnie stanął przy Eliocie, częstując go solidnym ciosem w twarz. Mag nakrył się kopytami jak rasowy koń. Jeżeli miałby coś napisane na podeszwach butów bez problemu można by to było odczytać podczas jego swobodnego lotu w kierunku podłogi. Jasne było iż taki cios pozbawił go przytomności – kogo by nie pozbawił? Falkon doskoczył do Eliota, za plecami usłyszał krzyk Araii
– Falkon wyciągnij Eliota!
Dokładnie to właśnie miał zamiar zrobić. Trochę przeszkodziła mu strzała, którą Martha przyszpiliła szatę czarodzieja do podłogi, ale nie przejął się specjalnie, że rozrywa odrobinę jego odzienie: Życie było ważniejsze no i ktoś z walczących przez przypadek mógłby go nadepnąć, albo jakoś inaczej przez przypadek uszkodzić. Złapał maga za ubranie, zarzucił na ramię i przeniósł do pomieszczania gdzie była reszta poza Brogiem i Lurienem. Położył na podłodze i sprawdził czy ma rozciętą głowę. Nie wyglądało to groźnie: Guz i trochę potłuczone plecy. Oczywiście twarz zalana krwią i najpewniej zwichnięta szczęka. ~Nie pogada przez pewien czas, ale żyje~ pomyślał.
- MŁODY!! słyszysz mnie? Eliot, czy wiesz gdzie jesteś?!? - krzyczał, ale mag nie reagował.
Falkon uznał, że lepiej pomóc Brogowi: On jeszcze żyje... chyba...!

Kiedy zajmował się Eliotem do pomieszczenia z walczącymi krasnoludem i elfem dołączyła Araia. Słyszał, że wałka wre na całego. Doskoczył do drzwi, przyklęknął na jedno kolano, załadował kuszę i strzelił w kierunku jednego z orków, ten akurat był już ranny. Falkon liczył że może trafi go w głowę lub szyję i skróci jego "cierpienie" do minimum.
 
__________________
play whit the best, die like a rest :)
falkon jest offline