Ruszył. Jego ciężkie kroki dudniły po ziemi. Topór uniósł się w powietrze.
Jego ciała też. I zapewne nie było to umyślne posunięcie. Ciężki pocisk masy mięśni, tłuszczu, stali i brody leciał z dość szybką prędkością w stronę drowa.
- Ja laaaaaaataaaam! - uciekło z ust niezadowolonego krasnoluda. - Na wszystkie niesfermentowane ziemniaki!
Podobno latanie jest trudne. Nie prawda. Trudne i bolesne jest lądowanie. Oj tak. Gdy krasnolud wylądował, poczuł wszystkie kości. I sejmitar w kolanie. Drow nie patyczkując się z Ulfgerem chciał pozbawić go mobilności. Atak w kolano był dobrym posunięciem. Na każdego innego lecz nie dwarfa.
Zapewne mroczny elf nie słyszał dawnych opowieści o khazadzie o imieniu Zbryhl który ze złamanymi nogami skrupulatnie czołgał się w stronę swego wroga - maga energii. Jego determinacja zaniosła go daleko i pozwoliła zwyciężyć. Czy i tym razem tak będzie?
Ulfger widząc swego przyjaciela walczącego z Nemezis nie czekał ani chwili dłużej. Starał się pokuśtykać w stronę elfa na jednej nodze, czasem to czołgając się, czasem idąc na czworaka lecz przemieszczał się. Chciał znaleźć się jak najbliżej Diritha. Widział go w akcji wiele razy. Widział do czego jest zdolny. Podziwiał jego umiejętności bojowe. Jak ten wpadał w furię lub z akrobatyczną gracją unikał ciosów. Wiedział, że nie ma dużych szans z nim wygrać. Dlatego zamierzał go tylko... zabić.
Prosty plan ułożył się w głowie brodatego człowieczka. Jedynie czym mogli wraz z kapłanem ukrócić żywota tej besti była niewielka przesyłka, którą już dawno powinien oddać w kapłańskie ręce. Beczka przez którą przygoda Ulfgera się zaczęła. Byle tylko Blacker domyślił się o co mu chodzi.
Gdy znalazł się blisko drowa ostatkiem swych sił żucił się na niego by złapać go w pasie. Albo przynajmniej być blisko swego czarnego byłego towarzysza.
- Blacker! Podpal mnie! Teraz! - zakrzyknął podczas skoku. Nawiasem mówiąc ostatnio często przebywał w powietrzu.
A jeśli się uda i złapie drowa, a kapłan zdąży uczynić swoją powinność, krasnolud uśmiechnie się szyderczo do zmiennokształtnego warcząc przez zaciśnięte zęby:
- Kaboom drowie!
__________________ Why so serious, Son? |