Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2009, 23:26   #495
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Ruszył. Jego ciężkie kroki dudniły po ziemi. Topór uniósł się w powietrze.

Jego ciała też. I zapewne nie było to umyślne posunięcie. Ciężki pocisk masy mięśni, tłuszczu, stali i brody leciał z dość szybką prędkością w stronę drowa.
- Ja laaaaaaataaaam! - uciekło z ust niezadowolonego krasnoluda. - Na wszystkie niesfermentowane ziemniaki!

Podobno latanie jest trudne. Nie prawda. Trudne i bolesne jest lądowanie. Oj tak. Gdy krasnolud wylądował, poczuł wszystkie kości. I sejmitar w kolanie. Drow nie patyczkując się z Ulfgerem chciał pozbawić go mobilności. Atak w kolano był dobrym posunięciem. Na każdego innego lecz nie dwarfa.

Zapewne mroczny elf nie słyszał dawnych opowieści o khazadzie o imieniu Zbryhl który ze złamanymi nogami skrupulatnie czołgał się w stronę swego wroga - maga energii. Jego determinacja zaniosła go daleko i pozwoliła zwyciężyć. Czy i tym razem tak będzie?

Ulfger widząc swego przyjaciela walczącego z Nemezis nie czekał ani chwili dłużej. Starał się pokuśtykać w stronę elfa na jednej nodze, czasem to czołgając się, czasem idąc na czworaka lecz przemieszczał się. Chciał znaleźć się jak najbliżej Diritha. Widział go w akcji wiele razy. Widział do czego jest zdolny. Podziwiał jego umiejętności bojowe. Jak ten wpadał w furię lub z akrobatyczną gracją unikał ciosów. Wiedział, że nie ma dużych szans z nim wygrać. Dlatego zamierzał go tylko... zabić.

Prosty plan ułożył się w głowie brodatego człowieczka. Jedynie czym mogli wraz z kapłanem ukrócić żywota tej besti była niewielka przesyłka, którą już dawno powinien oddać w kapłańskie ręce. Beczka przez którą przygoda Ulfgera się zaczęła. Byle tylko Blacker domyślił się o co mu chodzi.

Gdy znalazł się blisko drowa ostatkiem swych sił żucił się na niego by złapać go w pasie. Albo przynajmniej być blisko swego czarnego byłego towarzysza.
- Blacker! Podpal mnie! Teraz! - zakrzyknął podczas skoku. Nawiasem mówiąc ostatnio często przebywał w powietrzu.

A jeśli się uda i złapie drowa, a kapłan zdąży uczynić swoją powinność, krasnolud uśmiechnie się szyderczo do zmiennokształtnego warcząc przez zaciśnięte zęby:
- Kaboom drowie!
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline