Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2009, 00:20   #285
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Kafalin:

Sily'a:
Rozmowa ułożyła się zadziwiająco dobrze. Nawet zamknięte społecznie Elfy, zdawały się wrażliwe na uroki malutkiej kobietki, powracającej do człowieka, mutanta i Orka wraz z Falkierim.
Nagle obok grupki zatrzymała się kobieta z Wysokich Elfów.


-Mistrz Alvaien kazał przyprowadzić niską istotę, będącą Wróżką, której towarzyszy duży kot-po tych chłodnych słowach odwróciła się i podążyła z powrotem.

Wróżka podążyła za Elfką, wracając za mury miasta, gdzie kobieta prowadziła identyczną drogą do tej, którą grupka wybyła z miasta. Cel również był taki sam, a był nim pałac Salinara Afeva.

W krótkim czasie znaleźli się w środku, natomiast Elfka położyła dłoń na kuli, wypowiadając słowa w języku Wysokich Elfów, a kiedy otworzyła drzwi, oczom ukazał się hol główny, od którego odchodziły cztery korytarze, układające się na przemian.

Jeden pierwszy z korytarzy usytuowany był po prawej stronie i zaczynał się około pięciu metrów od wejścia, kolejny, około dwóch metrów dalej, po lewej. Podobnie było z dwoma pozostałymi.

Najbliżej drzwi znajdował się kontuar, gdzie po księdze przemykało samopiszące pióro, natomiast kobieta stanęła przed nim i wypowiedziała kolejne słowa po w języku Elfów, co pióro z zapałem zanotowało.

Dopiero teraz dało się zauważyć dwie płaskorzeźby. Jedna znajdowała się w miejscu, gdzie kończyła się rejestracja, natomiast druga znajdowała się vis a vis pierwszej.

Obie przedstawiały Bezimiennych z kosturami w dłoniach, lecz od samych Bezimiennych różnili się złotymi oczami, które zdawało się, że widzą wszystko.

Nagle Wróżka zorientowała się, że przy drzwiach, oprócz dłoni z kulą, stoi kolejna dwójka płaskorzeźb Bezimiennych.

Elfka prowadziła w drugi korytarz na prawo, gdzie znajdowały się pięć par drzwi. Dwie po lewej stronie, dwie po prawej i jedne na końcu.
Delikatna dłoń przewodniczki otworzyła pierwsze na lewo, wpuszczając gościa jako pierwszego.

Pokój szpitalny przypominał bardziej sypialnię królewską. Dywan w pomieszczeniu był w kolorze niebiesko-złotym, natomiast wzory na nim uformowane były w magiczne kształty, szlaczki, proste.
Ściany były idealnie białe, tak jak sufit z dużym żyrandolem, rzucającym dużą ilość światła.

Meble również były nieprzeciętne, ponieważ sama szafa miała pięć metrów szerokości oraz dwa i pół wysokości.

Sam Alvaien leżał wsparty na jedwabnych poduchach w łożu, które z łatwością mogłoby służyć za pięcioosobowe, zaś na drewnianych kolumnach w rogach łóżka, zwisał baldachim.
Były również odsłonięte kotary przywiązane do słupków w rogach posłania.

-Dziękuję, Reville. Wróć kiedy cię wezwę-powiedział, a kobieta ukłoniła się, po czym wyszła.

Alvaien był niezwykle blady, ale wydawał się mieć dobry humor, patrząc na małą istotkę oraz jej kota. Patrzył na te dwie postacie rozbawionymi oczyma...


Alemir:

Człowiek po odejściu Wróżki udał się w pola, w kierunku lasów. Szedł bez celu, by jedynie iść, ot i jego powód. Zmierzał cały czas przed siebie, nie zakręcając ani razu, a kiedy w ten sposób minął sporej wielkości lasek, jego oczom ukazał się zbiór kamieni.


Stało tam około trzydziestu głazów o wysokości około półtora metra, szerokości dwóch i pół metra, a głębokości około połowy metra.


Dokładnie na środku stał kamienny stół, sięgający ci do kolan. Był niski, ale mogłoby przy nim zasiąść około pięćdziesięciu osób, natomiast płyta, będąca blatem miała około dwudziestu centymetrów grubości.
Na jego środku jaśniał delikatnie, ledwo zauważalnie, znak, który miał kolor niebieski.


Kiedy przyjrzałeś się dokładniej, na obramowaniu powierzchni stołu oraz na jego bokach, znajdowały się również jakieś symbole, a te dostrzegłeś również na kamieniach, tworzących okrąg. Były zarówno w środku, na bokach jak i obramowaniu, lecz tylko od środka.

Nagle, kiedy dotknąłeś któregoś z symboli, zajaśniał lekko, po czym zgasł...


Valar i Garluk:

Wy również odeszliście w swoją stronę, a mianowicie na wschód. Również bez celu, a przewodził Ork. Po kwadransie miasto zmalało i zapewne dwójka szłaby dalej, gdyby nagle Garluk nie wrzasnął z bólu, a kiedy odwrócił się, jego twarz nie była już twarzą Orka.


Szaman padł na kolana, skręcając się w cierpieniu, jakie wywoływało... właśnie... co? W każdym razie to coś wychodziło na zewnątrz przez twarz, a im więcej tego było na zewnątrz, tym bardziej Ork przypominał przypaloną skwarkę.

Kiedy w końcu owe coś wyszło z ciała, Garluk był uzyskał wymiar dwudziestu centymetrów wysokości. Ogólnie rzecz biorąc przypominał wielkością zabawkę, natomiast z tego, czym teraz był, nie dało się wywnioskować dawnej rasy.
Wyglądał jak mięso zbyt długo przypalane. Zwęglił się, pomarszczył.


Duch, gdyż tym zapewne była ta istota, zaczął krążyć nad ciałem, przybierając coraz bardziej ludzką postać, aż w końcu stał si kobietą w długiej sukni. Ta z kolei stanęła pewnie na ziemi, przez przypadek miażdżąc to, co zostało z ciała wielkiego Orka, po czym wpatrzyła się w ciebie potępieńczym wzrokiem...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 08-06-2009 o 00:24.
Alaron Elessedil jest offline