Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2009, 19:26   #20
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Mathew tak się wciągnął w wyjaśnianie wspaniałości quidditcha, że nawet nie zauważył kiedy za oknem zrobiło się ciemno. Dopiero ponowne wtargnięcie Hermiony Granger uświadomiło mu, że są już niedaleko celu podróży. Gdy dziewczyna wyszła, cała trójka zaczęła się przebierać w szkolne szaty. Pociąg zaczął zwalniać, aż w końcu stanął zupełnie. Usłyszeli, żeby zostawić bagaż w przedziale. Zrobili więc tak i wyszli, wraz z tłumem innych uczniów, na peron.

- Pirszorczni do mnie! Pirszorczni! - do uszów Mathew dobiegł krzyk. Obejrzał się w stronę, z której nadchodził i zobaczył olbrzymiego, owłosionego faceta w wielkim płaszczu i trzymającego pokaźnych rozmiarów latarnię. Aż otworzył usta ze zdziwienia. Ale ponieważ wszyscy nowi zdawali się podążać w jego kierunku, to i młody Wallace podszedł do wielkoluda. Okazało się nawet, że Harry go zna.

Z czasem tłumek pierwszoroczniaków rozrósł się o kolejne osoby, a gdy zgromadzili się już wszyscy, olbrzym poprowadził ich, prawdopodobnie w kierunku szkoły. Po krótkim marszu powiedział:
- Zara zobaczycie Hogwart.
I rzeczywiście. Za zakrętem objawił im się olbrzymi zamek. Ale taki, jakiego nie widzieli w żadnej książce, czy filmie. Przeogromny, z niezliczoną ilością baszt, przepiękny. Mathew, wraz z nowymi kolegami chętnie przyłączyli się do kanonady och-ów i ach-ów.

- Nieźle co? No dobra, wsiadać mi po czterech na jedną łódkę, ani jednego więcej! - nakazał przewodnik. Niektórzy z nich dopiero wtedy zauważyli, że są tu jakieś łódki. Byli zbyt pochłonięci niesamowitym wyglądem Hogwartu. Co prawda wielu z nich słyszało opowieści swoich rodziców, lub starszego rodzeństwa, ale prawdziwy widok był wspanialszy od jakichkolwiek wyobrażeń.

Mathew wcześniej nie zauważył nawet jeziora! Wsiadł do jednej łódki z Harrym i Ronem, a po chwili dosiadł się jakiś nieznany mu chłopak. Młody Wallace nie miał jednak ochoty z nim gadać. Za wiele się działo, a nie chciał niczego przegapić. Kto wie, co może się im jeszcze ukazać?

Nic niezwykłego już się jednak nie zdarzyło. Przepłynęli jezioro, a olbrzym podprowadził ich pod główne wejście do zamku. Zapukał. Po chwili ukazała się jakaś starszawa czarownica:
- Pirszoroczni pani profesor McGonagall.
- Dziękuję Hagridzie sama zaprowadzę ich na górę.
Jak powiedziała tak zrobiła. Zamiast trafić do miejsca, gdzie w tej chwili była reszta szkoły, nowi uczniowie zostali zaprowadzeni do niewielkiego, biorąc pod uwagę ich ilość, pokoju.

Mathew zaczął mieć złe przeczucia. Co to może oznaczać? Po chwili pani profesor wszystko wyjaśniła. Nie uspokoiło to jednak pierwszoroczniaka. Przed nim była jakaś Ceremonia Przydziału. Co to może być? Nigdy nie przyszło mu do głowy spytać rodziców w jaki sposób trafili do swoich domów, a oni sami z siebie o tym nie wspominali. Teraz wydawało się oczywistym, że trzeba było się tego dowiedzieć, ale młody Wallace wolał wypytywać o inne rzeczy. O wiele ciekawsze były nocne wyprawy ojca, albo pojedynki z innymi uczniami, czy opowiadania matki o poszczególnych przedmiotach.

Po minach rówieśników poznał, że i oni nie mają zielonego pojęcia co się za chwilę stanie. Hermiona Granger zaczęła głośno debatować na ten temat, ale lepiej było jej nie słuchać. Co ich może za chwilę czekać?
 
Col Frost jest offline