Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2009, 07:38   #24
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zobaczywszy drabów zaklęła paskudnie i poczęła mruczeć pod nosem, że ona wiedziała, że to się tak skończy, że to przez imakowego kundla i że już dawno trzeba było tego psa na śnie zadusić. Gdy skończyła swoją litanię ostentacyjnie zrzuciła z pleców nieprzytomnego faceta, aż ten łbem zarył o drewniany pomost.

Nie było sensu uciekać, uśmiechnęła się więc promiennie do nowoprzybyłych (nadal kryła się w tym uśmiechu ta cząstka szaleństwa, które ogarniało ją po walce) i schowała, w wyrazie dobrej woli, topór za pazuchę. Z wewnętrznej kieszeni kurtki niedbałym ruchem dobyła piersiówkę i łyknęła sobie szepcząc do Fay i nowych kolegów.
-Za drzewa, z których zrobią nasze trumny - oby rosły jak najdłużej.

Dobry humor nie do końca ją opuścił. Nie zamierzała też intensywnie myśleć, bo do tego się zwyczajnie nie nadawała. W skupieniu czekała po prostu na to, co wymyśli Fay, gotowa realizować jej każdy, nawet najbardziej pokrętny plan. Jeśli Mała każe robić rozpiździel, to się zrobi. Jak każe paść na kolana i błagać o darowanie, to przecież się padnie. Nie żeby szczerze się garnęła do tego padania na mordę, jakieś tam szczątki swojej godności miała. Wolałaby już z dwojga złego ten rozpiździel, przynajmniej juchy się trochę poleje.

Tymczasem stała nieporuszona, pociągnęła jeszcze jednego łyczka i schowała piersiówkę na swoje miejsce. Przyglądała się też bacznie niejakiemu Horne „Górze”. Istotnie wielki był z niego sukinsyn, nawet by się z nim z przyjemnością zmierzyła. To mógłby być ekscytujący sparring, tyle, że Fay by jej pewnie łeb przy samej dupie urwała jakby teraz zaczęła burdę.

W między czasie Famke odnalazła w kieszeni sakiewkę. Tą samą, którą przed momentem zakosiła temu skurwielowi, co to teraz bez tchu leżał na dnie łódki.
Sakiewkę wyważyła w dłoni, podrzuciła kilka razy do góry żeby się przekonać czy nie jest za lekka, a później rzuciła w kierunku przywódcy bandy. Przez moment zastanawiała się co do jej zawartości. Jeśli dola okaże się za mała to Góra może to odebrać jako prywatną obrazę, jeśli za duża, to lepiej nie wiedzieć o tym wcale, bo będzie ją to później gryzło, że tak głupio się forsy wyzbyła. Z drugiej jednak strony „łatwo przyszło, łatwo poszło”, nie ma co się skarżyć.

- Nie chcemy kłopotów - uśmiechnęła się przymilnie i uczyniła kilka kroków przed siebie. - Nie możecie po prostu zapomnieć, że kogoś tu dzisiaj widzieliście? Pozwólcie nam odejść. Na pewno jakoś się ułożymy.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 09-06-2009 o 07:41.
liliel jest offline