Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-06-2009, 22:22   #21
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
- Jak, ty Bertrand nas rozpoznajesz? - I mrugnęła do swojego ulubionego handlarza „używaną” biżuterią.
- To mój mały sekret, który zachowam dla siebie - rzucił Bertrand wysiadając z łodzi i biegnąc za Famke, która wyprzedziła ich o dobre kilka metrów.
Po chwili dobiegli do miejsca z którego dochodziło ujadanie psa, płaczliwy głos jakiegoś mężczyzny i obietnic "pieszczot" krasnoluda na durniu, który dał mu się pochwycić. Bertrand nie wiedział czy się cieszyć czy też martwić. Z jednej strony złapania kutasa przedłużało ich szansę na przeżycie, z drugiej strony pieprzony krasnal i jego kundel narobili tyle hałasu, że to że w okół nie było jeszcze ludzi konkurencji lub straży miejskiej należało rozpatrywać w kategoriach cudu.

***

- Zmywamy się do naszej łodzi -pokiwała głową z aprobatą – Imrak prowadź, Famke i ja niesiemy delikwenta. Bertrand pilnujesz tyłów. Zwiążemy i zakneblujemy chłystka już na łódce.
- Zgoda - pokiwał głową. Cóż innego miał robić? Kłócenie się z siostrami Skalla gwarantowało jedno: szybkie zejście z tego świata.

Idąc za siostrami, Imrakiem i pozostałymi rozglądał się uważnie czy ktoś ich nie widział. Nie zauważył jak jego usta poruszają się w rytm modlitwy "Sigmarze ocal nas słabych".
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline  
Stary 07-06-2009, 09:56   #22
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Ktoś, kiedyś powiedział „Jak coś ma źle pójść, to pójdzie”. Z czasem rzecz urosła do rangi przysłowia, które zwłaszcza wśród Ludzi nabierało dużego znaczenia. I obrastało sporą liczbą rytuałów, przesądów i dziwnych zachowań. Jednak odarte z całej rytualności było wręcz banalne w swoim przesłaniu. Często, boleśnie często Ludzie przekonywali się o tym na własnej dupie. Bo życie w slumsach do lekkich nie należało a głupcom przychodziło zwykle płacić najwyższą cenę za chwile braku rozwagi.

Oni mieli tej nocy szczęście. Pomimo tego, że działali na obcym terenie, pomimo tego że włazili innym gangom w rewir, nikt ich nie spotkał a jedyni świadkowie całej rozróby byli wszak albo pod wodą, albo pod wodą zaraz być mieli, albo też podążał ku swemu przeznaczeniu niesiony przez siostrzyczki i ich kompanów. Plany na przyszłość, którymi niczym cyrkowy iluzjonista królikami z rękawa, sypała zawsze bardziej „planująca” Fay były dobrymi planami. Miały jednakże pewien drobny feler. Feler tkwił w założeniach…

Do nadbrzeża cała szóstka dotarła po krótkiej chwili ciesząc się, że pomimo rabanu jaki uczynili nadbrzeże jest wciąż puste a okna okolicznych domów toną w mroku. Jedyną niepokojącą rzeczą było permanentne powarkiwanie imrakowego kundla, którego się krasnoludowi uspokoić nie dawało, pomimo rzemieni pętlących jego pysk. Psina głucho z samych głębin swej gardzieli wydobywała charkot nerwowo zerkając w ciemność, co dodatkowo intensyfikowało ich ruchy.

Imrak, który jak nikt z nich doceniał wartość gotowizny, klnąc w myślach na kusznika ruszył w kierunku leżącego w zaułku ciała. Wiedział gdzie pozostawił zabitego przez jedną z „siostrzyczek” strzelca, więc i jego kusza powinna była leżeć gdzieś blisko. Inni szukali by ciała dłużej a czas był dla nich teraz najważniejszy. Głuche powarkiwanie stawało się coraz bardziej natarczywe. Krasnolud znał Skurwysyna na tyle długo, że nie gardził znakami, które przekazywała mu jego zwierzęca natura. Ostrożnie dobył broni przeczesując wzrokiem zaułek i sterty skrzyń.

„Siostrzyczki” i reszta szły wzdłuż nadbrzeża szukając ich łodzi. W ferworze bitki i pościgu nie zwrócili uwagi gdzie dokładnie ją cumują a że nadbrzeże oblepione było różnymi czółnami, łodziami i barkami niełatwym było znalezienie ich łódek. W sumie obojętnym było czyją odpłyną, ale że pozostałe zwykle właściciele zabezpieczyli grubymi łańcuchami na wypadek takich właśnie pożyczek, lepiej było by trafić na własną. Tym razem jednak przeszli już dobre pięćdziesiąt kroków brzegiem nigdzie nie natrafiając na swoje łodzie, co oznaczać mogło wiele rzeczy.

- Musieliśmy ją przeoczyć! – mruknął Gregor spoglądając z niepokojem na nadbrzeże, ciemne i milczące.

- Wracamy kurwa! – warknęła Fay, którą złe przeczucie nie raz ostrzegło przed nadchodzącym niebezpieczeństwem.

Ruszyli znów nadbrzeżem w kierunku Kazamatów. - Gdzie u diabła są te cholerne łodzie? – wysyczał zdenerwowany Lui nerwowo przeczesując okoliczne łodzie, szukając wśród nich tej „ich”. Jednak Fay dostrzegła już Imraka, który ostrożnie, krok za krokiem cofał się z zaułku w ich stronę. To wystarczyło.

Krasnolud dwóch drabów skrytych w zaułku dostrzegł dzięki Skurwysynowi, który szarpał się w jego uścisku chcąc skoczyć ku nim ujadając głucho, bezgłośnie, przez rzemień pętlicy jego pysk. Szczęściem miał już w garści kusze. Tyle, że nie nabitą. No i sakiewkę trupa, którą urwał szybkim, oszczędnym ruchem pochylając się nad nim tylko na ułamek chwili. To jednak i tak zdawało mu się zbyt długo. Podniósł się i wówczas ich dostrzegł. Silnych „byczków” z pałami w sękatych ramionach, którzy starali się kryć za stosem połamanych skrzyń, porwanych worków i innych rupieci. Oni, oraz dwie twarze, które mignęły mu w półmroku wyrwanych drzwi do magazynu oznaczały kłopoty o których musiał ostrzec resztę. Powoli zaczął cofać się krok za krokiem ku nadbrzeżu. Tyłem, by nie tracić ich z oczu. Wiedział, że ich to ostrzeże, ale lepsze to było niż odwracanie się do skurwieli plecami. Znał slumsy, tu nikt w strzałach w plecy nie widział nic złego. Do idących brzegiem kompanów doszedł, kiedy z mroku zaczęły wyłaniać się pierwsze sylwetki lokalnych patriotów, którzy przyszli tu dać dowód swego patriotyzmu. I walczyć o swoje.

- Się kurwa zbłądziliście! – warknął olbrzym, największy człowiek jaki w tej chwili stał na nadbrzeżu a który wyskoczył z jednej z łodzi. Lekko i zwinnie mimo rozsadzających mu skórznię mięśni i niewątpliwej tuszy. „Horne Góra” znany był w światku. Ze swej zwierzęcej siły, bezkompromisowości oraz „klientów” których miał na rozkładzie. „Czysty” Genn, „Szybki” Jose, „Rycerzyk”, „Drag Młot” to były tylko nieliczni z jego ostatnich ofiar. „Góra” umiał się bić, lubił się bić i bił się kiedy tylko miał okazję. W przerwach zaś w bójkach zabijał. Dla odmiany.

- Szefie! Jebnijmy im i wynośmy się. Głośno było… - jeden z trójki zbirów uzbrojonych w okute pałki, kastety, siekiery i długie noże nie grzeszył widać odwagą. Czwórka pozostałych, tych co nadeszli od zaułka nie gadała nic. Podobnie złowróżbna była dzierżona przez nich broń. Nic nie mówiąca a wymowna.

- Gości trza ugościć Rada! Zwłaszcza takich gości. „Siostrzyczki”, nieprawdaż? „Siostrzyczki Larsa” i hołota. – Horne widać przynajmniej je znał. – Albo po dobroci oddacie broń i pogadamy jak nam zapłacicie za to, że się na nasz teren wpierdalacie, albo…

Horne zawiesił głos sugestywnie. Jego ludzie zaś równie sugestywnie zaczęli postukiwać bronią w otwarte lewe dłonie. Gotowali się do krwawej rozprawy. Nic w slumsach szczególnego .

================================================== ===
 
Bielon jest offline  
Stary 07-06-2009, 21:53   #23
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Ja Ciebie Ranaldzie też. - mruknął Gregor pod nosem.
Podniósł ręce mniej więcej na wysokość głowy i odwrócił się szybko na pięcie tak, by móc spojrzeć w twarz Hornego.
- Jesteśmy tylko biednymi rybakami. Połów się nie udał, więc pracowaliśmy do późna. - powiedział, błyskając zębami, świadom że ma na sobie skórzany pancerz, który mógłby sugerować zawód niezbyt związany z rybołówstwem. - A tak po prawdzie to już się zbieraliśmy. Nie chcielibyśmy nadużywać gościny panów.
Mówiąc cały czas rozglądał się za możliwą drogą ucieczki. Byle do kanału. Bo przeciwników było zdecydowanie za wielu. Można by jeszcze mieć nadzieję, zakładając, że Gregorowi dwoi się w oczach. Ale niestety nic na to nie wskazywało.
Z dobrych stron żaden ze zbirów nie miał kuszy, ani broni palnej. Przynajmniej nie na wierzchu. Z dobrych stron jeden z nich był raczej wystraszony i Gregor już wiedział, który to. Z dobrych stron był jakiś Morrowi ducha winny człowiek, którym siostrzyczki mogły rzucić. Był Imrak z kuszą w łapach. No i była Famke, która (o ile krążące o niej historie miały w sobie choć ziarno prawdy) jedną piękną szarżą mogła reszcie kupić przejście.
Ze złych był Lars. A on mógłby nie być zadowolony, gdyby pozwolili którejś z sióstr zginąć.
- Cóż. Wysłuchajmy może zatem tej propozycji panów. - powiedział z możliwie niewinnie wyglądającą miną.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 09-06-2009, 07:38   #24
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zobaczywszy drabów zaklęła paskudnie i poczęła mruczeć pod nosem, że ona wiedziała, że to się tak skończy, że to przez imakowego kundla i że już dawno trzeba było tego psa na śnie zadusić. Gdy skończyła swoją litanię ostentacyjnie zrzuciła z pleców nieprzytomnego faceta, aż ten łbem zarył o drewniany pomost.

Nie było sensu uciekać, uśmiechnęła się więc promiennie do nowoprzybyłych (nadal kryła się w tym uśmiechu ta cząstka szaleństwa, które ogarniało ją po walce) i schowała, w wyrazie dobrej woli, topór za pazuchę. Z wewnętrznej kieszeni kurtki niedbałym ruchem dobyła piersiówkę i łyknęła sobie szepcząc do Fay i nowych kolegów.
-Za drzewa, z których zrobią nasze trumny - oby rosły jak najdłużej.

Dobry humor nie do końca ją opuścił. Nie zamierzała też intensywnie myśleć, bo do tego się zwyczajnie nie nadawała. W skupieniu czekała po prostu na to, co wymyśli Fay, gotowa realizować jej każdy, nawet najbardziej pokrętny plan. Jeśli Mała każe robić rozpiździel, to się zrobi. Jak każe paść na kolana i błagać o darowanie, to przecież się padnie. Nie żeby szczerze się garnęła do tego padania na mordę, jakieś tam szczątki swojej godności miała. Wolałaby już z dwojga złego ten rozpiździel, przynajmniej juchy się trochę poleje.

Tymczasem stała nieporuszona, pociągnęła jeszcze jednego łyczka i schowała piersiówkę na swoje miejsce. Przyglądała się też bacznie niejakiemu Horne „Górze”. Istotnie wielki był z niego sukinsyn, nawet by się z nim z przyjemnością zmierzyła. To mógłby być ekscytujący sparring, tyle, że Fay by jej pewnie łeb przy samej dupie urwała jakby teraz zaczęła burdę.

W między czasie Famke odnalazła w kieszeni sakiewkę. Tą samą, którą przed momentem zakosiła temu skurwielowi, co to teraz bez tchu leżał na dnie łódki.
Sakiewkę wyważyła w dłoni, podrzuciła kilka razy do góry żeby się przekonać czy nie jest za lekka, a później rzuciła w kierunku przywódcy bandy. Przez moment zastanawiała się co do jej zawartości. Jeśli dola okaże się za mała to Góra może to odebrać jako prywatną obrazę, jeśli za duża, to lepiej nie wiedzieć o tym wcale, bo będzie ją to później gryzło, że tak głupio się forsy wyzbyła. Z drugiej jednak strony „łatwo przyszło, łatwo poszło”, nie ma co się skarżyć.

- Nie chcemy kłopotów - uśmiechnęła się przymilnie i uczyniła kilka kroków przed siebie. - Nie możecie po prostu zapomnieć, że kogoś tu dzisiaj widzieliście? Pozwólcie nam odejść. Na pewno jakoś się ułożymy.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 09-06-2009 o 07:41.
liliel jest offline  
Stary 09-06-2009, 11:03   #25
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wciąż po tylu latach przebywania z tą rasą, Imrak nie potrafił zrozumieć ludzi. Rozumiał potrzebę bronienia swojego terytorium, nawet jeśli to był tylko kawałek zasyfionego nabrzeża. Ale do cholery, traktować ich jak zwykłych złodziejaszków i napuszczać kolesi z... pałkami?! Toż to urągało jakiejkolwiek godności! Wycofując się, dobrze przyjrzał się tym dwóm. Draby, jak to zwykle, pies ich jebał. Ujebał by im te głupie łby, gdyby te siostrzyczki nie chciały się tak szybko wycofać. Zresztą ostatecznie okazało się, że i tak się im nie uda. Pewnie, mogliby zapłacić, dostać wpierdol i zapłacić jeszcze więcej, ale Imrak nie w ten sposób robił "interesy". Gdy odezwał się ten duży, skupiając wzrok na dupeczkach i tym idiocie, co się odezwał, khazad bez ceregieli począł ładować kuszę. Gdy tamten zobaczył mieszek z monetami, jego wzrok potrafił skoncentrować się na jednej czynności. Może jakby jakaś dupeczka mu cyce pokazała, to w ogóle udałoby się go zarąbać bez jakiegokolwiek ruchu z jego strony.

Naciągał kuszę z lekkimi problemami. Nie był obyty w tej broni, ale znał doskonale jej siłę. Na przykład biorąc pod uwagę to, co mu wciąż w udzie siedziało. To na pewno utrudni szarżę, ale to było zmartwienie na później. Duży był jego. Zresztą spodziewał się, że troszkę go już siostrzyczki poznać zdążyły, a tu widział, że albo dobrze udawały, albo na prawdę chciały negocjować. Negocjować! Z grożącymi im idiotami z pałkami! Idea chędożenia mocno kojarzyła mu się z pałami, z babami nigdy nie wiadomo. No i jeszcze ci trzej idioci, którzy się tu przypałętali cholera wie skąd. I też chyba bardziej lubili gadać. Imrak im musiał pokazać, jak wynegocjować najlepszą cenę.

Gdy już bełt leżał na kuszy, krasnolud błyskawicznie uniósł broń do oczu. Nie celował jakoś szczególnie długo, cel i tak był duży. Nacisnął spust. Bełt świsnął w powietrzu, przecinając powietrze. Khazad nie patrzył czy trafił, bowiem już był zajęty atakiem. Odrzucił kuszę na bok i sięgnął po topór i tarczę, zaciskając na nich swoje sękate łapska. Pędził swoją kulawą szarżą wprost na dużego, a piana ściekała mu po ustach jak wściekłemu psu.
-On jest mój!
Z głuchym warkotem zamachał toporem i natarł na wielkiego, tnąc po kolanach i po jajach. Walka z Imrakiem przypominała zapasy z ogarniętym szałem barbarzyńcą. Tylko była bardziej brutalna. To były jego własne negocjacje. Zawsze się to tak kończyło, gdy ktoś mu groził i nazywał "hołotą". Zawsze. Albo prawie, czasem był zbyt pijany, by dobiec.
 
Sekal jest offline  
Stary 09-06-2009, 20:40   #26
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Horne uśmiechnął się szeroko słysząc słowa Gregora. Jego ludzie też wymienili porozumiewawcze uśmieszki. Widać było, że nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Łatwość z jaką przyszło im tym razem zdobyć łup zaskoczyła ich. Mile. Famke, ta z sióstr Skalla po której spodziewali się większych problemów jedynie ich w ich osądzie utwierdziła. Jej pojednawczy ton, spokojne schowanie oręża a nade wszystko rzucona, nielekka znów wcale sakiewka, mówiły same przez się, że „siostrzyczki” tym razem nie czują się tak pewnie jak się zwykle czuły. Chłopaki Horne wyluzowali się już zupełnie. Ostrożność, ta dobra przyjaciółka każdego kto w slumsach wiódł swój żywot, tym razem poszła w odstawkę, na chwilę się zagapiła i zasnęła. „Horne Góra”, szef owej zgrai, wciąż uśmiechał się szeroko spoglądając na dwie dziewki, które wszak w światku powoli zyskiwały odpowiednią ich umiejętnościom legendę. To widać nasunęło mu jakiś plan.

- Szefie! Krasnolud kuszę naciąga! – powiedział cicho jeden z tych, co stali obok Horna. Horn jednak nie odrywał wzroku od „siostrzyczek” aż w końcu się odezwał zebrawszy do kupy to co powiedzieć chciał. Wymownym Horne nie był nigdy.

- Broń mieli oddać! A potem możecie odejść. Ale nie panie. Panie… ugościm! – uśmiechnął się szeroko wymownym gestem chwytając się za krocze. Najbliżsi mu kompani zarechotali lubieżnie a jeden nawet się oblizał.

I to w zasadzie koniec był pertraktacji, bowiem Imrak w końcu naciągnął kuszę, naładował ją i wypalił w stojącego Horna. Chybiając o dobrych kilka kroków. Jednak to wystarczyło by czar ułudy porozumienia prysł. Krasnolud, już z toporem w dłoni pomknął na spotkanie Horna i jego zbirów od razu schodząc z linii ciosu tego najbliższego, uzbrojonego w pałkę. W walce ranna noga traciła na znaczeniu.

Cios, którym Imrak odpowiedział zbirowi rozłupał pałkę, którą ten próbował się osłonić. Rozłupał pałkę, ramię i bok tamtego wgryzając się w jego ciało z przeszywającym krzykiem konającego. Wyrwany topór szkarłatnym łukiem przeciął powietrze i ruszył z właścicielem na spotkanie kolejnego przeciwnika, który grodził Imrakowi drogę do herszta. Herszta uzbrojonego w dwie solidne, zakrzywione szable, które wedle wiedzy Imraka w powszechnym użyciu były jedynie wśród zielonoskórych. Krasnolud jednak nie miał czasu się nad tym zastanawiać, bowiem wnet dopadł go kolejny zbir i solidnym ciosem pałą w ranną nogę przypomniał o niefortunnym kuszniku zwiedzającym obecnie kanały. Pozostały przy życiu, drugi zbir ruszył u boku swego herszta wprost na Famke, która zdążyła już na powrót wydobyć topór zza pazuchy. Cóż, byli przecież z Imrakiem o czym na chwilkę zapomniała. Teraz jednak musiała sobie przypomnieć o wielu sprawach na raz. O tym, że czterech innych drabów nadbiega od zaułku i wnet na nich się rzucą, również.



================================================== ======
Proszę o wykonanie rzutów k100 i podanie mi wyników lub zdanie się na moje rzuty wykonywane na Kostkowicach.
 
Bielon jest offline  
Stary 09-06-2009, 20:59   #27
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
- Kurwa! - wyrwało się Bertrandowi, gdy zostali otoczeni przez ludzi Góry. Braciszek słyszał o tym skurwielu wiele złych rzeczy, co nie mniej, nie więcej oznaczało, że Horne lubił zabijać i był w tym naprawdę dobry.

Bertrand szybkim ruchem głowy rozejrzał się po okolicy. "Szlag!" pomyślał widząc czterech zbirów z przodu i czterech z tyłu. Nawet gdyby chcieli, to nie mieli dokąd uciec - nie pozostawało nim nic innego, jak pertraktować lub walczyć. Przez krótką chwilę zdawało się, że grupa ustami Gregora i Fay zdecydowała się na to pierwsze, jednak czar prysł niczym bańka mydlana puszczana przez smarkaczy na targu, gdy Imrakowy bełt chybił głowę herszta o dobre kilkadziesiąt centymetrów. "Strzelcem wyborowym to ty nie zostaniesz" pomyślał Bertrand. Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji chwycił jeden z noży do rzucania, starannie ukryty w ubraniu, obrócił się do zbirów idących od zaułka i wielokrotnie powtarzanym ruchem rzucił w najbliżej stojącego przeciwnika. Nie patrząc się czy trafił, czy też nie sięgnął po następny nóż, przeklinając przy tym cicho krasnoluda i obiecując sobie, że następnym razem sam zajebie skurwiela zanim zdąży wpakować ich po szyję w gówno.


================================================== ======

26
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 10-06-2009 o 13:49.
woltron jest offline  
Stary 09-06-2009, 23:59   #28
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
A już się miło zaczynało robić. Już zaczęli udawać, że wystarczy pogawędzić i rozstać się w zgodzie. Że nie trzeba zawsze uciekać się do rozlewu krwi. Że nie każde spotkanie musi się kończyć trupami leżącymi w błocie. Tak. Miło było poudawać. Ale nie udawali lepiej niż wcześniej rybaków. I prędzej czy później prawda wyszła na jaw. Wydało się jacy są naprawdę.
Gregor spodziewał się tego. Ale spodziewał się po Famke. Ta natomiast zdawała się chcieć pertraktować. I to naprawdę. Nie tylko poprzekomarzać się i zaatakować w najdogodniejszym momencie. Natomiast krasnolud z krwawiącą jeszcze raną go nieco zaskoczył. Choć to akurat o tyle dobrze, że oprychów zaskoczył jeszcze bardziej.
Gregor wyrzucił rękę do przodu i odruchowo skrzyżował palce. Wyglądało to jakby wskazywały cel sztyletowi, z którym dopiero co się rozstały. Była to niezła broń. Może nie stworzona do rzucania, ale niezła. Wygodna. Gregor lubił ten nóż. No ale cóż. Noży miał więcej niż żyć, więc jakoś tę stratę zniesie. I to prawdopodobnie lepiej niż Horne spotkanie ze sztyletem.
Przyklęknął pospiesznie. Jak akolita przed ołtarzem swego bóstwa. Jak kapłan w kaplicy. Być może nawet jak sam Pierwszy Teogonista w swojej świątyni. Jakby oddawał hołd przeciwnikom. Tylko po oddaniu hołdu zwykle nie wstaje się z kolejnym sztyletem w ręce.
Skoczył do przodu, chcąc zająć zbira atakującego Famke, żeby ona mogła zająć się godniejszym przeciwnikiem. Tym do którego on wolał się nie zbliżać. Męska duma to jedno, rozsądek to całkiem co innego, a tego drugiego bogowie na szczęście mu nie poskąpili. Skoczył celując pod żebro. Ciekawe czy jego cel dożyje tego ciosu.
=======================================
W tej sytuacji ufam Ci bardziej niż sobie. Rzucaj Waść.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 11-06-2009, 19:14   #29
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Nawet krótkotrwałe utopienie ma jednak skutki uboczne i Fay coś miała z głową dziś nie tak. Mózg w ogóle nie chciał jej działać, choć oczy widziały, a uszy słyszały. I cały ten Horn z uroczą propozycją tak jej w głowie szumiał i szumiał, aż Imrak skoczył na niego z toporem. Było to posunięcie ze wszech miar słuszne, oczywiście pod warunkiem, że topór w cel trafi.

Fay walczyła zwyczajnym mieczem. Najchętniej zaatakowałaby Horna. Ale drogę zagradzał jej jakiś obwieś. Właściwie to odwrócony do dziewczyny tyłem walił w Imraka pałką. A Fay nie miał nic przeciwko ciosom w plecy. Byle nie w swoje, dlatego instynktownie dopilnowała żeby za swoimi mieć ścianę.
Ale później by dopaść Horna od ściany się oderwała.

O ile Famke krew bawiła, Fay za nią nie przepadała. Wszystko to, co się działo postrzegała, jako smutny finał spartaczonej rozmowy i swego podtopienie. I chociaż chciała teraz ciąć z rozmachem, żeby ostrze rozdarło skórznię i miękkie ciało naruszając strukturę żywotnych organów, nie cieszyło jej to wcale. Ale jeśli będą to organy Horna Fay z pewnością przezwycięży smutek.

Ulica nie jest czułą matką, ale wiele uczy swoje dzieci. Na przykład, że prawie nigdy nie trzeba pokonać wszystkich. Trzeba po prostu załatwić szefa. Randal im sprzyjał, szef się nie ukrywał.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline  
Stary 12-06-2009, 12:43   #30
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Imrak nie miał zamiaru się układać, ale może to i nawet lepiej. Jej też te całe negocjacje zaczynały już stawać kością w gardle, ale wtedy bełt poszybował w kierunku Horne’a i rozwiały się wszelkie pozory.
Dość słodkiego pierdolenia, czas komuś krwi popuścić – pomyślała Famke i kolejny raz tegoż wieczora uśmiechnęła się paskudnie. Błyskawicznie dobyła topora i doskoczyła do Imraka, stając plecami do jego placów, by w razie czego chronić własne i jego tyły. Jedna z dokowych szuj już szarżowała w jej kierunku. Uchyliła się przed ciosem by wyprowadzić zaraz kontrę.

- Ta sakiewka jest do zwrotu! – w ferworze walki krzyknęła jeszcze do szczurołapa, żeby mu przypadkiem do łba nie przyszło przywłaszczyć sobie jej gotówkę gdy się już rozprawi z przeciwnikiem. Co prawda sama przed momentem wytargała ją zza pazuchy trupowi, ale niech Imrak nie myśli, że jak Górę pokona to przypadną wtedy jemu w udziale jej uczciwie zarobione korony. Zasady jakieś w grupie muszą być. Nawet grupie przestępców i obwiesiów. Wolałaby uniknąć mordobicia, ale ostatecznie wyjaśnią sobie wszystko na bruku przed karczmą. O ile dożyją oczywiście takiej chwili.

Poza tym lubiła chyba Imraka coraz bardziej. To nic, że to tylko krasnolud. I nic to, że obleśny wyjątkowo i niedomyty. Był świetnym kompanem do kieliszka i do potyczki, a te dwa przymioty stawiały go wyżej w jej osobistej hierarchii niż nie jednego gogusia o gładkim licu utalentowanego w sztuce oracji. Z męskiego ozora tylko jeden widziała pożytek. I raczej czerpie się go w barłogu, a nie w zaułku pełnym bandytów wrogiej frakcji.

Oprych, z którym przyszło jej się zmierzyć dość umiejętnie operował pałką, przenosząc przy tym zgrabnie ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Normalnie dygał bioderkami z wdziękiem ulicznej kurewki. Miał pedalskie ruchy, a co gorsza, dzierżył tą pedalską broń! Pierdolona pałka? Toć to było uwłaczające. Śmiać jej się zachciało, bo co on tym kijaszkiem mógł zwojować kiedy ona była uzbrojona w topór i tarczę? Pałka! Kurwa, wyborny żart. Pałką to on może co najwyżej zrobić dobrze w odbyt swojemu pedalskiemu szefowi. Zgraja pedałów i ciot... Parsknęła śmiechem na tą myśl i odwinęła się toporem by ciąć ciecia prosto w tą pedalską gębę.
 
liliel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172