Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2009, 15:51   #256
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Ogniwo

Każdy Towarzysz doskonale pamiętał swój pierwszy dzień w Thagorcie. Nic dziwnego, albo był to jego ostatni dzień gdyż natrafił na głodne, dzikie mówiące zwierzę, albo stawał się Towarzyszem, któregoś z mieszkańców miasta. William Blake zwany Dedalem wcale nie był wyjątkiem.

- Zdradź mi swoje imię cukiereczku.

Jeden z wijących się węży wyrastających z głowy Meduzy
oplótł szyję zdezorientowanego Dedala. Syczał mu przeciągle nad uchem
i drażnił języczkiem skórę karku mężczyzny, smakując jego zapach.

Meduza stojąc bardzo blisko Dedala rozpinała jego koszulę odsłaniając męski tors. Pochyliła się przybliżając usta do jego piersi i wgryzła się boleśnie w sutek
nowego Towarzysza. Ten milczał przerażony. Tak, Dedal bał się pierwszego
napotkanego mieszkańca Thagortu. Bał się chyba po raz pierwszy w swoim życiu, gdyż jego dar nie działał w tym miejscu, przynajmniej tak było wtedy.

Musicie zrozumieć to, że Meduza nie była złą kobietą, ona najzwyczajniej w świecie szukała pocieszenia. Kilka godzin wcześniej zorientowała się, iż Opiekun stada Białego Kła ją wykorzystał. A że nie należała ona do cierpliwych i przebaczających osób najzwyczajniej w świecie postanowiła znaleźć najbliższego Towarzysza płci męskiej i ... no cóż sam Dedal wspominał nie raz, iż były to najdziksze chwile jego życia. Jak i zresztą każdy dzień spędzony w roli Towarzysza tej kobiety.

***

- Nie !

Przerażona kobieta krzyknęła we śnie. Jeden z jej Towarzyszy podbiegł i obudził swą panią.

- Najdroższa pani ? Czy nadeszła kolejna wizja ?
- To straszne, nie mogę dopuścić do takiej rzezi. Chyba, że ... przepraszam was wszystkich.

Oczy kobiety zaświeciły się niebieskim światłem, wszystkie węże na jej głowie poczęły śpiewać. Melodia była okropna łączyła w sobie dźwięki kobzy jak i wycie psa. Ludzie oraz zwierzęta należące do Meduzy powoli nieruchomiały zamieniając się w kamień. Każdy zamieniony widział co się dzieje w zasięgu jego wzroku, żaden jednak nie słyszał najmniejszego słowa. Dedal miał tą wątpliwą przyjemność obserwować wszystko co działo się z Meduzą od chwili zamienienia go w kamień. Choć nie słyszał strzałów zobaczył jak Towarzysz najgorliwiej okazujący swe względy Marvelin został stopiony ognistym podmuchem, Meduza cudem uszła z życiem. Gdyby nie fakt, iż jeden z marines zauważył tatuaż na jej piersi kobieta pewnie została by zabita.

To co jednak ci ludzie zrobili z nią wcale nie było lepsze. Widząc świecące się oczy Marvelin szybko doszli do wniosku, iż muszą być one odpowiedzialne za zamiany istot żyjących dookoła nich w kamień. Jeden z mężczyzn wyciągnął rękę w stronę Marvelin, zacisnął pięść odbierając kobiecie możliwość swobodnego oddechu, krztusząc się resztkami sił zdołała jeszcze zamienić go w kamienną bryłę nim sama straciła przytomność. Jeden z najeźdźców podszedł do nieprzytomnej kobiety, wyjął nóż i wydłubał jej oczy. Dedal mógł tylko obserwować jak grupa nieznajomych ludzi maltretuje Meduzę. Sytuacja wcale nie malowała się w jasnych barwach.

Mijały długie godziny podczas których mężczyźni maltretowali Meduzę wymuszając od niej odpowiedzi na zadawane przez nich pytania. Nawet gdyby Dedal usłyszał treść wypowiadanych przez nich słów, nie miałyby one dla niego większego sensu.

Jeden z marines zastrzelił Pluszaczka tylko dlatego, iż ten zaczął podskakiwać radośnie. Dedal rozpoznał ten nagły objaw radości, ktoś z innego stada musiał być blisko nich. Ten psiak cieszył się zawsze jak wariat, gdy słyszał głos Miji.

Gdyby Dedal mógł przełknąć teraz ślinę zrobiłby to bardzo głośno.

***

Marines wraz z Obdarzonym, który potrafił posługiwać się ogniem szli powoli w kierunku wyznaczonym im przez Meduzę. Będąc nie daleko Juliette oraz Michała znienacka zostali zaatakowali przez osiem wilków. Najpierw czterech krwiożerczych wilków skoczyło w kierunku ludzi, odwracając ich uwagę. Wszyscy uzbrojeni mężczyźni zwrócili się w ich kierunku i wypuścili grad kul. Pozostałe cztery wygłodniałe psy skoczyły zza pleców mężczyzn wprost do ich gardła. Kilka celnych ugryzień powaliło niczego nie spodziewających się ludzi na ziemię.

Michał czuł jak najeźdźcy ginęli jeden po drugim. Niestety również przyzwane przez Michała zwierzęta poniosły śmierć na polu bitwy. Cztery wilki zostały zabite, reszta zaś otoczyła ostatniego mężczyznę i nie atakowała go. Co gorsza nic się nie zmieniało od kilku minut.

Jaskinia

Dominique wróciła do miejsca w którym nie dawno znajdował się nieprzytomny Minotaur. Istota zdołała odzyskać przytomność i skulona siedziała nad jednym z ciał Towarzyszy. Cisza jaka wypełnia jaskinie przerywana była cichym szlochem istoty.

- Dlaczego on kazał mi cię zabić ? Kto chce naszej śmierci ? Ja nie rozumiem ...

* Witamy nowego w drużynie, ciekawe ile wytrzyma Dedal może być ubrany w co ci się żywnie podoba, myślałem o lateksowym wdzianku ze smyczą, ale wole nie ryzykować.
* Lhianann czekam na dialog na gg
* Vivi, td wpadłem na genialny plan. Nie opiszę teraz co się dzieje z przyzwanymi przez was wilkami, w końcu td czuje tylko, że żyją.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline