Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2009, 21:12   #52
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Niczym na jakimś makabrycznym wierzchowcu Grimr ruszał do walki. Demon kroczył przed siebie z dumnie uniesioną głową, ignorując zamęt wokół. Krzyki rannych i umierających, szczęk broni oraz ryki przeciwników tworzyły dla Pozyskiwacza prawdziwą muzykę. Krok demona stawał się coraz bardziej rytmiczny, a Grimr śmiał się radośnie na cały głos. Niestety, czy może raczej na szczęście niewielu było go w stanie usłyszeć poprzez bitewny zamęt, a ci którzy go usłyszeli brali to za majaki. W końcu niewiele osób śmiało się w trakcie bitwy tak radośnie, jak gdyby nie otaczała ich śmierć i zniszczenie tylko dobra zabawa i alkohol. Ucieszony Grimr rozglądał się na boki, ale nigdzie sytuacja nie była dostatecznie interesująca, by mógł się dołączyć. Co prawda ta walka nie była nawet namiastką tego, czego doświadczył na Polach Stali w dniu upadku Białego, ale także w tamtym wymiarze Podróżnik był nieskończenie silniejszy. W tym wymiarze bitwy były proporcjonalnie mniejsze go mocy, której nie był w stanie ze sobą przenieść. Dlatego ufał, że będzie to dla niego dobrą rozrywką.

Główne pole bitwy wydawało mu się nieciekawe. Owszem, pulsująca nad głową fioletowa kula oznajmiała, że tam mógłby zyskać najwięcej energii, ale Grimr nie lubił ścisku. Ludzie mogliby mu mieć za złe, gdyby w bitewnym zamęcie zabił część ludzkich żołnierzy jakimś przypadkowym atakiem. Wobec tego wybrał dla siebie jedną z bocznych uliczek, w nadziei na spotkanie tam przeciwnika. Nie przeliczył się, gdyż czekał już na niego gotowy do walki wilkołak. Grimr zaśmiał się ponownie i klepnął lekko demona w kark, dając mu sygnał do ataku. Demon podbiegł ciężko do wilkołaka i uderzył go pazurami. Bestia nie pozostała mu dłużna i odpowiedziała ciosem, który miotnął demonem o ścianę. Gdy Grimr wraz z wierzchowcem pozbierali się z ziemi okazało się, że ich przeciwnik już nie żyje. Grimr zwrócił głowę w stronę wojownika, który odebrał mu możliwość zabawy i zobaczył w jego oczach strach. Zdziwiło go to nieco, jednak zrozumiał o co chodziło gdy poczuł aktywację więzi męczennika i jego demon padł na ziemię martwy. W tym momencie Grimr zrobił się zły

Starał się dotąd być zawsze przyjacielski i uprzejmy wobec otaczających go stworzeń, chcąc zdobyć jak najwięcej kontaktów w tym świecie. Teraz jednak opadły z niego te pozory, odsłaniając irytację. Przez ten zdradziecki cios zadany wilczą łapą będzie zmuszony wezwać sługę od nowa, poświęcając jedną ze swych cennych dusz. Likantrop stojący za Grimrem był wyższy od niego, jednak nie przeszkadzało to w niczym. Pchany irytacją Pozyskiwacz wykorzystał ostre jak brzytwa metalowe pazury by rozciąć mu brzuch. Twarz potwora wykrzywił skurcz bólu, a wtedy Grimr zadał drugi cios, nieco powyżej. Jego lewa ręka przebiła się przez klatkę wilkołaka i zacisnęła się na jego sercu. Czuł przyjemne ciepło krwi na powykręcanych kikutach palców, ukrytych pod metalową rękawicą. Pozyskiwacz uśmiechnął się po raz ostatni do konającej bestii i szybkim ruchem wyrwał jej serce z piersi.

Fioletowa kula nad nim cały czas wyłapywała dusze w okolicy, jednak w tej chwili Grimr nie miał czasu policzyć ile ich zdobył. Wydobył jeden kryształ z sakiewki, uniósł go do poziomu oczu i wypuścił z ręki. Skrystalizowana dusza zawisła w miejscu, unosząc się nad ziemią. Następnie aktywował słowo rozkazu i jego grimuar posłusznie wyleciał z torby i także zawisł w powietrzu, otwierając się na odpowiedniej stronie



Kolejnym elementem było dziewięć czarnych świec, które otoczyły Grimra tworząc okrąg wokół Poszukiwacza, kryształu i księgi. Grimr wyszeptał kolejny rozkaz, i wysypał na ziemię odrobinę zielonego proszku, który zaraz uformował się w krąg przywołania



Grimr wykrzyknął kolejny rozkaz, po czym dobył rytualnego ostrza. Odsłonił na przedramieniu jeden z niewielu organicznych fragmentów w których wciąż płynęła krew i naciął skórę. Z rany popłynął strumyk krwi, barwiąc ostrze na szkarłatny kolor. Rana sama zasklepiła się po chwili, gdy ostrze zostało wystarczająco nasycone. Następnie końcem miecza Grimr dotknął unoszącego się w powietrzu kryształu. Z duszy dobiegł bolesny skowyt, a okrąg wokół niego wybuchł krwistym płomieniem. Świece rozbłysły nagle, wypalając się w jednej chwili



[Rzut w Kostnicy: 47]

Gdy ostatnia ze świec zgasła krąg rozwiał się a księga wróciła do Grimra w miejscu, gdzie chwilę wcześniej znajdowała się skrystalizowana dusza stał demoniczny sługa. Grimr podszedł do niego i mentorskim tonem upomniał demona

- No co to miało znaczyć, co? Powinieneś być ostrożniejszy, a nie zmuszać mnie do marnowania duszy. No - urwał, widząc zasmuconą minę demona - nie martw się, nic złego się nie stało. No, już dobrze malutki, to nic takiego. Pozabijamy zamiast tego kilka wilkołaków, to od razu humor ci się poprawi, dobrze?

Demon radośnie skinął głową, przygotowując się do dalszej walki. Grimr ponownie uaktywnił męczennika, zabezpieczając swoje istnienie. Tymczasem postanowił oszczędzać energię, obawiając się że może nie nadążyć z jej kanałowaniem ze sfery Akademii. Zamiast tego miał zamiar pokazać wszelkim wrogim siłą, że nie od parady nosi przy sobie krwiożercze rytualne ostrze. Demon miał stałe zadanie - siać pożogę i zniszczenie wśród wrogów Grimra.

Poszukiwacz i demon, ramie w ramie ruszyli w kompletnym milczeniu na wrogów
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline