Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2009, 08:48   #1
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
[Warhammer 2 ed.] Nadzieja Umiera Ostatnia (18+)

Zegar na wieży ratuszowej przy Reik Platz dostojnie wybił godzinę dziewiątą, gdy drzwi kamienicy należącej do profesora Wilhelma Bauholza otworzyły się by wpuścić czekających gości. Najwyższa była ku temu pora, bowiem wiosenna zmienna aura zesłała na Nuln pierwsze krople deszczu.
Sługa bez słowa poprowadził gości do pokaźnej, jak na miejskie warunku sali, w której znajdował się długi stół mogący pomieścić co najmniej trzydzieści osób. Jednak gdy wszyscy już usiedli zajęto ledwie połowę miejsc. Na wyraźną prośbę sługi pozostawiono kilka wolnych miejsc u szczytu stołu przy ścianie z dwoma portretami. Jeden z nich przedstawiał podobiznę Imperatora Karla Franza,



drugi zaś Księżny Elektorki Emmanuelle von Liebovitz.



Po chwili do pomieszczenia wszedł starszy, ogolony mężczyzna. Najwyraźniej hołdujący dawno przebrzmiałej modzie swej młodości.



Tuż za nim weszła nieprzeciętnej urody młoda kobieta, a za nimi znana już wszystkim trójka mężczyzn z Armandem Le Boeuf na czele. Wszyscy z wyjątkiem młodego, przystojnego blondyna nieśli jakieś zwoje, pergaminy i księgi.
Prócz starca wszyscy usiedli. Stojąc mężczyzna powiódł po zebranych wzrokiem, w którym łatwo można było dostrzec radość i podekscytowanie.
- Witajcie moi drodzy. Witam Was w moim domu. Jestem Wilhelm Bauholz. Profesor Uniwersytetu w Nuln. – rzekł z uśmiechem.
- Zapewne jesteście ciekawi celu wyprawy ? Nieprawdaż ? Zaraz go wyjawię. – uniósł palec w górę ciesząc się tą chwilą.
Profesor był znany na uczelni ze swojego zamiłowania do tanich oratorskich efektów.
- Korona Teutogenów. Tak ! – zawołał nie kryjąc podniecenia.
- Ona jest naszym celem. Nareszcie wiem … wiem gdzie ona jest. – spojrzał uradowany na Le Boeufa.
- Wyjaśnię wam zaraz jak do tego doszedłem, otóż moim drodzy … – zaczął wchodząc w charakterystyczny dla wykładowców mentorki ton – otóż Artur król Teutogenów, jak wiadomo był w posiadaniu korony, którą dostał od samych bogów. Gdy miał ją na głowie mógł leczyć każde rany, choroby i mutacje, a nawet wskrzeszać zmarłych i czynił, to co poświadczają fragmenty starych kronik. – chwycił za poły na piersi i kontynuował patrząc przez okno na coraz gęściej padające na dworze krople deszczu.
- Potężny ten artefakt zginał jednak razem z Arturem. Świadectwa historyczne z czasów przed Sigmarem są nieliczne i szczątkowe. Do tej pory wszyscy łącznie ze mną sądzili, iż król Teutogenów zginął, gdzieś w Górach Środkowych. Jednak wyprawy w to miejsce nie przyniosły rezultatu po za odkryciem w jaskiniach koło Breder starożytnych zwojów. Były w kiepskim stanie i prawie rok zajęło mi ich odczytanie, ale warto było. – przeniósł wzrok na stół i podniósł pergamin.
- Jeden ze zwojów zawierał informację o tym jak Artur wraz z armią Teutogenów ruszył na pomoc władcy Brigundian Siggurdowi, który będąc jego szwagrem zmagał się z najazdami orków. A teraz najważniejsze. – zawiesił głos sięgając tym razem po księgę i otwierając ją na stronie z zakładką.
- Oto fragment „ Kronik Averlandu” Hegela.

„ … roku onego wielka złość orków spadła za grzechy nasze, tako aże Miłościwy Książe o pomoc zabiegać zaczął we śród okolicznych władyków wici rozsyłając. Na one wezwanie wódz potężny z północy przybył w czele diadem mający, któren postrach pomiędzy nieprzyjacioły czynił. I poszedł on ku przełęczy i moc plugawych yrchów popsował. W pułapkę zaś wzięty życie wraz z kompanami postradał, aże żalość wielka wśród wszytkich ludzi powstała, bo chrobry to był mąż …”


Wyciągnął rękę ku dziewczynie, która podała mu inny wolumin.
- Spójrzcie tu. Księga ta do plugawych wyznawców chaosu należała i przekazali nam ją kapłani Sigmara. Po złamaniu szyfru udało się odczytać.

„ Rzecz ta mocą straszliwą napełniona i nijak zniszczyć jej nie możem. Do jednego z wodzów Siggurda ponoć należała i wolą pana naszego ukryta ma być w Dohal nieopodal Harkanu i pieczęcią objęta, by w ręce wrogów naszych nie wpadła. Niech będzie pozdrowiony Pan …”


Zatrzymał się wpół słowa.
- Ekhem … Tak … Armandzie ? – profesor zwrócił się do Bretończyka w końcu siadając na krześle.
Tym razem głos zajął Le Boeuf :
- Harkanem orki zowią szczyt w Górach Krańca Świata. Ponoć jest nieopodal ruina twierdzy i to może być ten Dohal. Raz tylko widziałem tą górę i to z daleka, ale wiem jak tam trafić. Musimy iść do przełęczy Czarnego Ognia, a potem odbić na północ. – zrobił minę jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.
- Dziękuję Armandzie. Tak więc jak widzicie znalazłem. Znalazłem koronę Teutogenów. Swą moc jednak ujawnia tylko gdy będzie ją nosił potomek Artura. Jego Wysokość Karl Franz. Czy wyobrażacie sobie jaką siłą będzie dysponował ? Leczenie ran, chorób, mutacji. Dlatego … Dlatego muszę Was prosić o złożenie przysięgi. Tak jak tu jesteście. Przysięgnijcie, że cokolwiek się zdarzy dostarczycie koronę Imperatorowi naszego Najświętszego Cesarstwa Karlowi Franzowi.
Bauholz wskazał za siebie ręką na portret.

Zaległa pełna konsternacji cisza, która im dłużej trwała tym bardziej stawała się niezręczna. W końcu odezwał się Le Boeuf.
- Panie profesorze taka przysięga to poważna sprawa i ważnej rzeczy dotyczy. Może nasi goście mają jakieś pytania co do wyprawy.
Zwrócił się do zebranych.
- Jestem odpowiedzialny za kwestie organizacyjne. Pan Profesor o ile go znam … - pozwolił sobie na lekki uśmiech – Nie zrezygnuje z owej przysięgi jeśli Państwo …
- To bardzo ważne Armandzie –
wszedł mu w słowo Bauholz – To nie jest byle artefakt, to Korona Teutogenów, to …
Zaczął w ekscytacji mimowolnie machać rękoma.
- Drogi Panie Profesorze. Bardzo proszę niech się Pan uspokoi. Ma Pan do czynienia z laikami w tej kwestii. – przerwał mu po raz kolejny Bretończyk.
- Zapewne drogi Armandzie, lecz w tej kwestii nie mogę ustąpić. – stwierdził profesor z naciskiem.
- Dobrze zatem. Przyzna Pan jednak, ze naszych gości prócz odnalezienia tak cennej rzeczy, interesują także bardziej przyziemne sprawy. Jak choćby wynagrodzenie. Kurt. – zwrócił się do mężczyzny w czarnym birecie i piórem do pisania za uchem.
- Tak ? Acha … już. – skryba pospiesznie przejrzał papiery wyciągając jedną.
- Wynagrodzenie wynosi 3 złote imperialne korony lub ich równowartość dziennie, oraz równy udział we wszystkich zdobytych przedmiotach prócz rzeczonej Korony Teutogenów. Wynagrodzenie nie obejmuje kosztów wyprawy, w tym szczególnie kosztów zakwaterowania, wiktu i wszelakich opłat związanych z podróżą, jak opłaty rogatkowe, mostowe, wstępne do miast i tym podobne, a takoż koszty wynajęcia lub zakupu wozów, łodzi, czy wierzchowców.
Zakończył patrząc niepewnie na Le Boeufa.
- Dziękuję Kurt. Zatem prosiłbym Was o przedstawienie się wszystkim, zadanie pytań jeśli jakieś są no i … - spojrzał na profesora – złożenie przysięgi.
Stwierdził Bretończyk wiodąc po zebranych wzrokiem.
 
Tom Atos jest offline