William Moorhous Nico i
Jennifer skinęli tylko głowami potwierdzając, że słyszeli ten osobliwy jęk. W kilka chwil potem pojękiwania powtórzyły się i można było zlokalizować skąd pochodził.
William spojrzał w róg laboratorium.
- Tam na ścianie – mruknął pod nosem sam do siebie.
Moorhous zerknął na Nico i Jennifer, po czym ruszył w kąt laboratorium, skąd słychać było zawodzenie nieznanego głosu. Niepewność jaką odczuwał początkowo zaczęła się przeradzać w ciekawość. Czyj to głos? Skąd pochodzi? Dlaczego brzmi tak posępnie?
Przeszedł ostrożnie obok regału z odczynnikami i odsunął krzesła stające mu na drodze. Jęki wyraźnie dochodziły z kratki wentylacyjnej.
William ustawił jedno z krzeseł i wszedł na nie, aby przyjrzeć się dokładniej temu miejscu. Teraz jego twarz znajdowała się na wysokości kratki wywietrznika i mógł dokładniej słyszeć te dziwne dźwięki. Odwrócił się na chwilkę zerkając z góry na nowicjuszy. Ciekawe co oni o tym myślą i czy zamierzają coś zrobić? Ponownie zwrócił się do kratki i zaczął nasłuchiwać.