Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-05-2009, 00:17   #211
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Wydaje mi się, że dzisiejsza sztuka jest trochę zbyt ekstrawagancka i nie trafia do mnie - rzekł młodzieniec, który przed chwilą upił łyk wina z kieliszka. - Widziałem tą wystawę o której mówicie. Nie wyszedłem z niej mądry ani o jotę. Nie poruszyły mnie rowery z jednym kołem, dziwne obrazki z jeszcze dziwniejszymi kolorami i karykatury ludzi. Sztuka ma ciekawić i coś wzbudzać. Jedyne co we mnie to wzbudza, to głód - nie mogę doczekać się pójścia do kawiarni.
- Pan chyba jest upośledzony klasycznie - a widząc, że jego rozmówca otwiera szeroko oczy ze zdumienia i złości dodaje - w tym pozytywnym znaczeniu. Pan jest wychowany na Rubensach, Rembrandtach i innych Michałach Aniołach. Dadaizm przeinacza wszystko, pokazuje w krzywym zwierciadle i zmusza do myślenia.
- Zaraz, zaraz - odezwał się milczący dotąd starszy mężczyzna z muszką pod szyją - a czy Michał Anioł nie zmusza? Wolne żarty. Szezląg z leżącym na nim psem to tylko szezląg z psem. Gdzie tu sztuka? Gdzie zamyślenie i myślenie? Podzielam pańskie zdanie kolego - skinął głową na pierwszego z rozmówców. - Sztuka ma być czymś wyjątkowym. A to, co pospolite, wyjątkowe nie jest.
Panna Marla przysłuchiwała się tej rozmowie z zaciekawieniem i rosło w niej przekonanie, by samemu przekonać się, czy rzeczywiście szezląg z psem to sztuka czy nie.

Tymczasem w innym fragmencie sali młody Michael wdychał zapach kobiety, która stała blisko niego. Oczy ślizgały się po nagiej szyi i sięgały głębiej delikatnie muskając grzbiet sukni na piersi. Uszy łowiły każdy wyraz, który padał z jej ust. W głowie mu szumiało i wiedział, że to nie wino. Właśnie...nie wino.*
- Bractwo ma swoje dobre i złe strony. Jak wszystko w życiu piękna panno Izabell. Nie ma zatem rad i tajników, które trzeba poznać. Jeśli już jesteśmy przy pięknie, to wiem, o czym innym moglibyśmy porozmawiać.
Chłopak zmrużył oczy i patrzył na usta dziewczyny gotowy porwać wszystko, co tylko wydźwięczy w powietrzu.

A w zupełnie innym miejscu, poniżej sali balowej, pozostali nowi członkowie bractwa oglądali zaciekawieni pracownię laboratoryjną. Szara, blaszana skrzynka, nie wyróżniała się niczym szczególnym. Liczne przewody z jednego z jej boków łączyły się z pudłem ze szklaną ścianą oraz z klawiszami. Przeznaczenie tego zestawu nie było jasne. William nie widział tu tego wcześniej i sam był zaskoczony tym, co zobaczył. Dotknął klawiszy, przejechał po nich palcem. Seria chrobotów rozbiła stojącą ciszę.
A potem, pośród ciszy w pomieszczeniu, dało się słyszeć jęk. Pozornie cichy, ale jednak dało się go dosłyszeć. Brzmiał jak głos cierpiącego człowieka i dobiegał gdzieś zza ich pleców. Było to tak niezwykłe, że nikt nawet nie drgnął.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 28-05-2009, 09:25   #212
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Ku swojemu zdziwieniu Jenifer zauważyła, ze William także przyglądał się tej dziwnej skrzynce. Niby nic dziwnego w tym, ze ktoś się jej przygląda, ale przecież pan Moorhous powinien być zaznajomiony z przedmiotami w tej pracowni. Jakby nie patrzeć, spędza tu sporą część swojego czasu.

I nagle skrzynka zaczęła wydawać jakieś trzaski, Jenifer aż serce podskoczyło na ten dźwięk. A jakby tego było mało skądś dał się słyszeć jęk. Nieprzyjemny, nieoczekiwany i mrożący krew w żyłach jęk... Dziewczyna cofnęła się pod samą ścianę obserwując uważnie salę, ale właściwie ruszały się tylko jej oczy. Kark zesztywniał niczym sopel lodu. I choć wydawało jej się, ze rusza się do tyłu, stała w miejscu. Spojrzała na pozostałych obecnych w pomieszczeniu badając ich reakcje, szczególnie reakcję Moorhous'a. Czy jest się czego bać?
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 02-06-2009, 03:12   #213
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
William Moorhous

Dotknięte przez Williama klawisze nieznanej maszyny wywołały serię dziwnych dźwięków. Moorhous szybko i instynktownie cofnął rękę od klawiatury. Zaskoczenie mieszało się z ciekawością. William zerknął na swych towarzyszy starając się rozpoznać ich reakcje na dźwięki płynące z maszyny.

- Cicho – powiedział szybko przystawiając palec do ust. Wszystko zwolniło i jakby zgęstniało. Cisza rozwlekała się przez dłuższą chwilę. William wyczekiwał i nasłuchiwał.

Jennifer wyraźnie wystraszona cofnęła się.
- Spokojnie. Pani Brown wszystko w porządku?Moorhous podążył za nią wzrokiem.

- Słyszeliście ten jęk? – zapytał towarzyszy. – Brzmiał jakby…głos kogoś chorego…

- Słyszeliście? – William oczekiwał potwierdzenia ze strony pozostałej pary, że ten dziwny odgłos nie był tylko omamem słuchowym.
 
Adr jest offline  
Stary 02-06-2009, 15:31   #214
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Jenifer jakoś nie uspokoił głos Moorhousa, gdyż było w nim czuć nutkę niepewności. Najwyraźniej starał się panować nad głosem i nawet dobrze mu to szło. Mimo wszystko panna Brown czuła, że on także nie wie co się dzieje. Skinęła tylko głową na jego pytanie. Oczywiście, że słyszała ten dźwięk. Będzie brzmiał echem w jej głowie przez jeszcze długie chwile. Chciała by ponownie nie było już go słychać.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 04-06-2009, 11:49   #215
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Nico Castelano

Zatem to Edward wciągnął Williama do bractwa. Jednak nie wygląda na to, aby wiedział on, że Call planuje wyrwać się z tego stowarzyszenia.

Ich gospodarz zwrócił uwagę na tajemniczą aparaturę. "Nowa maszyna do pisania" jak to określił William, była nieco osobliwa. Nico nigdzie nie mógł znaleźć miejsca na papier. Niedorzeczność... niby na czym to urządzenie ma "pisać"? Nigdy wcześniej nie widział niczego podobnego. Dźwięki wydawane przez urządzenie w niczym nie przypominały dźwięków maszyny do pisania.

Nico stracił zainteresowanie aparaturą i rozejrzał się po laboratorium. W pewnym momencie usłyszał ten dźwięk... Jakby jęk, westchnienie... Trudno było określić. Przez chwilę go zmroziło. Nie ze strachu. Laboratorium, rozmowa z Moorhousem i jego własne rozmyślania zaabsorbowały go na tyle, że jego czujność została nieco uśpiona. Rzucił okiem na Williama i Jennifer. Byli równie zaskoczeni jak on.

- Słyszeliście? - zapytał William. Nico skinął lekko głową. Poruszył lekko ramionami, jakby coś go uwierało. Ot odruch - upewniał się, że jego narzędzie pracy jest na swoim miejscu.

Ostrożnie zaczął odwracać się w kierunku, z którego zdawał się dochodzić owy dźwięk...
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...
Malekith jest offline  
Stary 05-06-2009, 20:14   #216
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Boston, 22 października 1926 (późny wieczór, willa na Tremont Street)

Marla powoli sączyła z kieliszka burgundowy płyn, upajając się jego smakiem. To było naprawdę dobre wino, wręcz za dobre jak na tak dość zwyczajne przyjęcie. Czyżby jednak na sali bankietowej znajdował się ktoś wyjątkowy, ktoś kogo panna Widmore dotąd nie zauważyła? Rozglądała się dyskretnie, przyglądając się wszystkim gościom. Raz po raz jej wzrok krzyżował się ze spojrzeniem Sędziego. Przyglądał jej się, jednocześnie przysłuchując się rozmowom swych młodych protegowanych. A może wcale ich nie słuchał? O czym myślał? Czy chciał, by była teraz przy nim? Poprawiła odruchowo włosy i posłała mu miękki uśmiech. Musiał wiedzieć, że pomimo wielkiej miłości, którą ją darzył, nie ma nad nią pełni władzy. Że nie wszystko będzie układało się po jego myśli. Czy ta świadomość go bolała? A może złościła? Znowu spojrzał na nią i uniósł lekko kieliszek – toast tylko dla niej i na jej cześć. Odwzajemniła go i upiła łyk wina. Uwielbiała te drobne gesty świadczące o jego przywiązaniu. Jesteś piękna, Marlo – mówiły – najpiękniejsza kobieta na tej sali. Nie dała się jednak im poddać, przerwała ten wzrokowy kontakt i powróciła myślami do swego towarzystwa.



Dyskusja stawała się coraz bardziej zacięta. Starcie tradycji z nowoczesnością – na każdym przyjęciu znajdzie się choć kilka tematów, w których te dwie dziedziny będą miały swych zaciekłych obrońców i przeciwników. Przerzucanie się argumentami może być czasem dobrą gimnastyką dla umysłu, jednak na dłuższą metę Marlę drażniły te jałowe dysputy. Salonowe pseudofilozofowanie, szczególnie kiedy rozmówcy próbowali popisać się błyskotliwością i ośmieszyć przeciwnika w większości przypadków nie mając racji, wcale jej nie bawiło.


- Panowie wybaczą... - przerwała, gdy dysputanci próbowali dociec czym w istocie jest prawdziwa sztuka. - Ale komu z nas dano prawo mówić co jest sztuką, a co nie jest? Dlaczego zdanie jednego z panów ma mieć większą wagę, niż drugiego? Kto ma prawo ustalać co się komu ma podobać i co powinno się tworzyć? Filozofowie? Artyści? Odbiorcy? Czy tak bardzo potrzebujemy, by nam narzucać zdanie drugiego? Nie rozumiem takich sporów i sztucznego wytyczania ram, odmierzania co można nazwać sztuką, a co w tych ramach się nie mieści. To dość niedorzeczne, nie sądzą panowie?


- Młoda damo, to jest bardzo do rzeczy! - odezwał się najstarszy z mężczyzn z lekkim oburzeniem. - Proszę sobie wyobrazić, że niegdyś, by zostać nazwanym wielkim artystą, trzeba było mieć talenta, a nawet geniusz, należało włożyć w to wiele pracy i wysiłku. A teraz, co? Ochlapane farbą płótno mam nazwać sztuką i porównać to do któregoś z dzieł Moneta?! W głowie się nie mieści.


- Ja jednak uważam, że panna Widmore ma zupełną rację – jego oponent nie dawał za wygraną i widać było, że oburzenie tamtego rozbawiło go. - Dlaczego odmawia się dadaizmowi, czy innej nowoczesnej formie ekspresji, prawa do nazywania tego sztuką? Czyż sztuka nie ma poruszać, czyż nie jest wyrazem natchnienia? Natchnieniem Moneta były piękne widoki, które zapierały dech w piersi, a natchnieniem dadaisty może być koszmarny sen, który uwieczni w niesamowity sposób na płótnie. I jeden, i drugi obraz może przynieść odbiorcy zachwyt, tęsknotę, smutek, strach czy inne uczucia. Nawet obrzydzenie, które panowie odczuwają na widok pewnych scen jest właśnie celowo zamierzone! I to jest właśnie sztuka!


Mężczyzna, myśląc, iż ma w Marli poplecznika w tej dyskusji, zapalił się i żywo gestykulował, zachęcając kobietę do poparcia swej racji.


- Pan mnie zdaje się nie zrozumiał – odrzekła uśmiechając się cierpko. - Ja bynajmniej nie twierdzę, że dadaizm jest sztuką. Nie twierdzę również, że nią nie jest. Nie miałam okazji odwiedzić jeszcze tej wystawy, a tylko głupcy wypowiadają sądy o tym, o czym nie mają pojęcia. Zauważyłam jedynie, że, z całym szacunkiem dla panów, nikt z nas tu obecnych nie ma prawa ustalać co należy nazywać sztuką. Nie znam przynajmniej takich kryteriów, które byłyby pewne co do tej dziedziny. Na każdy argument można znaleźć kontrargument. Na każdą definicję – kontrdefinicję. Tak naprawdę wszystko jest względne i zależy od punktu widzenia.


- Pani zdaje się jest relatywistką. Jednak niestety istnieje w naszej rzeczywistości coś takiego, jak sztuka. Jak więc mamy się dowiedzieć, pani zdaniem, co sztuką jest, a co nie?


- Widzi pan, ja w przeciwieństwie do większości ludzi nie przypisuję sobie prawa do kreowania rzeczywistości i wygłaszania jedynie słusznych sądów, więc nie podam panu żadnych kryteriów. Niech każdy sam znajdzie takie kryteria dla siebie.


- Ależ to pani teraz prawi niedorzeczności – wtrącił się znów mężczyzna z muszką, który nie mógł już dłużej słuchać tych słów bez reakcji. - Te slogany, że każdy sam sobie może powiedzieć co dla niego jest sztuką, wymyślili ci podwórkowi malarze, którzy pragną zostać artystami, ale daleko im do tego! Zapewniam panią, że zarówno w czasach Michała Anioła, jak i teraz, wystarczyło spojrzeć na jego dzieła i wiedziało się od razu bez najmniejszych zastrzeżeń, że to właśnie jest wielka sztuka! To się po prostu czuje, to jest coś, co pochodzi z góry, albo się to wie, albo nie.


- Czyżby? - Marla uniosła do góry brwi w geście zdziwienia. - W takim razie proszę mi powiedzieć, czy jeśli na tej sali większość osób wewnętrznie czułaby, że dadaizm jest sztuką, a pan czułby odwrotnie, to kto miałby rację? Wtedy liczy się ów odgórny głos większości, czy nadal upierałby się pan, że ma rację, a inni jednak nie wiedzą tego, co pan?


Mężczyzna spochmurniał i przez chwilę szukał w myśli riposty. Tę zwłokę wykorzystał jego poprzedni oponent, znowu czując się na wygranej pozycji. Marla powoli zaczynała się nudzić, dyskusja nie wnosiła nic nowego do stanu rzeczy, a próba przekonywania tych dwóch mężczyzn, że i tak nie zrozumieli jej intencji, nie miała najmniejszego sensu. Starszy z nich najwyraźniej stwierdził, że była przeciwko niemu, a młodszy widział w jej słowach argumenty dla swoich tez, zupełnie odzierając je ze znaczenia. A ona jedynie chciała powiedzieć im, że nie powinni tak szafować niezawisłymi sądami.


Najwyraźniej również innym osobom, które stały wcześniej w towarzystwie pana Flappera, nie odpowiadała tak ostra wymiana argumentów, gdyż krąg znacznie się rozluźnił i powstały dość małe, dwu- lub trzyosobowe grupki rozmówców, zajętych własnymi tematami. Marla postanowiła wykorzystać pretekst pustego kieliszka i przeprosiła obu dyskutantów udając się do stojącego opodal kelnera. Nie powróciła już jednak do swych towarzyszy. Udała się w głąb sali, w poszukiwaniu interesujących osób...
 
Milly jest offline  
Stary 06-06-2009, 10:45   #217
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wszyscy w piwnicy zamarli. Po kilkukrotnym "Słyszycie?" każdy zaczął nasłuchiwać Tylko piwniczne echo brzmiało na granicy słyszalności, gdy wreszcie znów dał się słyszeć jęk. Zduszony, pełen bólu i rozpaczy. Potem kolejny. Teraz już wiadomo skąd się to wydobywa - to z kraty wywietrznika, która była w rogu pomieszczenia. Obok regału z niezliczonymi buteleczkami, na ścianie przymocowana była kratka wentylacyjna średnicy wiadra. To zza drobnych, drucianych oczek dobiegał ten niepokojący dźwięk.

Na górze tymczasem Marla wymieniła sobie pusty kieliszek na pełny i delikatnie umoczyła usta w czerwonym winie. Smakowało wyśmienicie, jak większość trunków tu podawanych. Koncesja na alkohol, tak trudna do zdobycia w tych czasach, najwyraźniej nie stanowiła problemu dla tutejszego gospodarza. Nie chciała jednak zaprzątać sobie tym głowy. Na szczęście dysputanci zostali daleko i nimi też nie musiała się przejmować.
Za to tuż obok trzech młodzieńców dyskutowało o czymś, co z początku Marla wzięła za kronikę sportową. Jednak gdy jeden z rozmówców powiedział:
"Wiecie, jakie daje to szanse rozwoju lotnictwa, że o odkrywaniu nowych terytoriów nie wspomnę?" to wiedziała, że to coś innego niż sport.
- A słyszeliście o tej maszynie? Ponad 120 mil na godzinę, moc silników ponad 500 koni, setki galonów benzyny. Wspaniały wyczyny. I wyobraźcie sobie, jak widzicie tą całą białą, polarną, przestrzeń z góry. To musi wyglądać jak pustynia.
Wyglądający na studenta osobnik, z twarzą pokrytą pryszczami, spojrzał na jednego ze swoich rozmówców i machnął ręką:
- Ale przecież oni nie mieli jednej maszyny. Ruszyli całą wyprawą, kilka maszyn, ponad 10 ludzi, masa sprzętu. A przelotu nad Kołem dokonała mniejsza maszyna. I chyba mieli z nią problemy.
- Najważniejsze, że się udało. Natura została pokonana...

Marla słuchała rozmowy. W ciszy i z wyczekiwaniem...
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 10-06-2009, 10:42   #218
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
William Moorhous


Nico i Jennifer skinęli tylko głowami potwierdzając, że słyszeli ten osobliwy jęk. W kilka chwil potem pojękiwania powtórzyły się i można było zlokalizować skąd pochodził. William spojrzał w róg laboratorium.

- Tam na ścianie – mruknął pod nosem sam do siebie.




Moorhous zerknął na Nico i Jennifer, po czym ruszył w kąt laboratorium, skąd słychać było zawodzenie nieznanego głosu. Niepewność jaką odczuwał początkowo zaczęła się przeradzać w ciekawość. Czyj to głos? Skąd pochodzi? Dlaczego brzmi tak posępnie?

Przeszedł ostrożnie obok regału z odczynnikami i odsunął krzesła stające mu na drodze. Jęki wyraźnie dochodziły z kratki wentylacyjnej. William ustawił jedno z krzeseł i wszedł na nie, aby przyjrzeć się dokładniej temu miejscu. Teraz jego twarz znajdowała się na wysokości kratki wywietrznika i mógł dokładniej słyszeć te dziwne dźwięki. Odwrócił się na chwilkę zerkając z góry na nowicjuszy. Ciekawe co oni o tym myślą i czy zamierzają coś zrobić? Ponownie zwrócił się do kratki i zaczął nasłuchiwać.
 
Adr jest offline  
Stary 10-06-2009, 11:12   #219
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Jenifer domyśliła się, że takie jęki nie są tu na porządku dziennym. Po chwili dało się zlokalizować dźwięk, dochodził z rogu, z wentylacji. Moorhous ruszył w tamtą stronę, dość pewnym krokiem. Stanął na krześle i chwilę nasłuchiwał. Spojrzał na towarzyszy, lecz Jenifer nie wiedziała czego od nich oczekiwał. Na pewno jednak na jej twarzy zobaczył ciekawość i zmieszanie.

Dziewczyna pozostała w miejscu, nie przysunęła sie ani trochę. Miała ochoty podejść bliżej ale pewna jej część wolała wyjsć z tego pomieszczenia i znaleźć się znowu w bezpiecznej, głównej sali. Wewnętrzna walka trwała podczas gdy Jenifer stała w miejscu i nie bardzo wiedziała co wybrać. Czekała z bijącym sercem na to, co znajdą po drugiej stronie tej kratki.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 11-06-2009, 23:40   #220
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jęk powtórzył się jeszcze raz by zniknąć na dłużej. William nasłuchiwał jeszcze przez jakiś czas, ale poza ledwo słyszalnym echem w samej rurze nic więcej nie dało się usłyszeć. Spojrzenie na sam wywietrznik i to, co jest za nim, też niewiele dało. Światła wystarcza jedynie na tyle by dostrzec, że sam przewód wentylacyjny prowadzi do pionowego szybu, który prawdopodobnie ma połączenie z powierzchnią ziemi. Dziwne jest natomiast to, że prowadzi jeszcze niżej. William był przeświadczony, że laboratorium jest najgłębszym miejscem na terenie posiadłości. Nie było nic na dole, bo i nie było nigdzie zejścia niżej. Nikt też nie mówił o jakimkolwiek pomieszczeniu innym niż laboratorium, a będącym w piwnicy.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172