Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2009, 13:50   #21
Zielin
 
Zielin's Avatar
 
Reputacja: 1 Zielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwu
Pociąg zaczął już zwalniać, a na korytarzach w przedziałach zapanował nieznośny gwar. Mathew w ostatniej chwili przebrał się w swoją szatę. Wychodząc, był zbyt daleko by usłyszeć coś przez rozwrzeszczane tłumy wysiadające z wagonów, ale jego wzrok przykuł facet. Olbrzymi facet! Z ogromną i kudłatą brodą i latarnią - większą od jego głowy- trzymaną w jednej dłoni. Próbował przedostać się bliżej, ale w tym momencie cała grupka pierwszoroczniaków z wielkoludem na czele ruszyła w stronę Zamku. Jakimś cudem przecisnął się pomiędzy starszymi kolegami i pognał za oddalającą się grupą.

Dobiegł do nich w momencie, gdy zatrzymali się przy jeziorze i zaczęli wsiadać do łódek.
- ... na jedną łódkę, ani jednego więcej! – dobiegło do chłopaka. Nie zostało wiele miejsc więc dosiadł się do tej, która była najbliżej. Akurat było w niej miejsce dla jeszcze jednej osoby. Usiadł obok Teegan, tuż naprzeciwko dziewczyny z "lekko" rozwianymi i skołtunionymi włosami i jakiegoś pulchnego chłopaka kurczowo ściskającego ropuchę w dłoniach.
- Wszyscy siedzą? Ty tam masz swoją ropuchę? – zagrzmiał olbrzym, spojrzawszy na chłopaka siedzącego naprzeciwko Mathew'a, a ten pokiwał głową. – No to RUSZAMY!

Łódki zwartym szeregiem zaczęły sunąć po tafli wody. Z oczarowaniem wszyscy dookoła oglądali zamek, przerywając pod koniec by uniknąć spotkania z zimnym i obślizgłym głazem, pod którym przepływali dość szerokim tunelem. Dotarli do czegoś w rodzaju przystani, gdzie wysiedli z łódek. Wielkolud poprowadził ich ciemnym korytarzem, by wychynąć na błonia Hogwartu. Stamtąd udali się pod drzwi wejściowe. Olbrzym walnął pięścią w drzwi, które otworzyła wysoka czarownica o srogiej twarzy.
-Pirszoroczni, Pani profesor McGonagall – powiedział do niej.
-Dziękuję Hagridzie, sama zaprowadzę ich na górę.

Hagrid odszedł, a oni skierowali się do pomieszczenia tuż obok Wielkiej Sali. Mathew rozpoznał ją po wielkich drzwiach, które pojawiały się w opowieściach jego matki, a także po gwarze panującym wewnątrz. Czarownica wyjaśniła im, że zanim będą mogli uczestniczyć w uczcie, zostaną przydzieleni do swoich przyszłych domów. Gdyby pani profesor nie nazwała tego Ceremonią Przydziału, chłopak zacząłby poważnie się martwić. Ceremonia przywodziła na myśl bardziej staromodny rytuał niż jakiś skomplikowany egzamin. Mathew rozluźnił się trochę, gdy czarownica wyszła pozostawiając tłumek pierwszoroczniaków, które z zawzięciem ze sobą dyskutowały. Stał w milczeniu, rozmyślając nad wyglądem tej ceremonii. W duchu miał nadzieję, że nijak nie przydzielą go do Hufflepuffu.
 
__________________
Powiało nudą w domu...Czy może powróciło natchnienie? Znalazł się stracony czas? Jakaś nagła zmiana w życiu?
A może jeszcze coś innego?

<Wielki comeback?>

Ostatnio edytowane przez Zielin : 10-06-2009 o 13:52.
Zielin jest offline