Imrak nie miał zamiaru się układać, ale może to i nawet lepiej. Jej też te całe negocjacje zaczynały już stawać kością w gardle, ale wtedy bełt poszybował w kierunku Horne’a i rozwiały się wszelkie pozory.
Dość słodkiego pierdolenia, czas komuś krwi popuścić – pomyślała Famke i kolejny raz tegoż wieczora uśmiechnęła się paskudnie. Błyskawicznie dobyła topora i doskoczyła do Imraka, stając plecami do jego placów, by w razie czego chronić własne i jego tyły. Jedna z dokowych szuj już szarżowała w jej kierunku. Uchyliła się przed ciosem by wyprowadzić zaraz kontrę.
- Ta sakiewka jest do zwrotu! – w ferworze walki krzyknęła jeszcze do szczurołapa, żeby mu przypadkiem do łba nie przyszło przywłaszczyć sobie jej gotówkę gdy się już rozprawi z przeciwnikiem. Co prawda sama przed momentem wytargała ją zza pazuchy trupowi, ale niech Imrak nie myśli, że jak Górę pokona to przypadną wtedy jemu w udziale jej uczciwie zarobione korony. Zasady jakieś w grupie muszą być. Nawet grupie przestępców i obwiesiów. Wolałaby uniknąć mordobicia, ale ostatecznie wyjaśnią sobie wszystko na bruku przed karczmą. O ile dożyją oczywiście takiej chwili.
Poza tym lubiła chyba Imraka coraz bardziej. To nic, że to tylko krasnolud. I nic to, że obleśny wyjątkowo i niedomyty. Był świetnym kompanem do kieliszka i do potyczki, a te dwa przymioty stawiały go wyżej w jej osobistej hierarchii niż nie jednego gogusia o gładkim licu utalentowanego w sztuce oracji. Z męskiego ozora tylko jeden widziała pożytek. I raczej czerpie się go w barłogu, a nie w zaułku pełnym bandytów wrogiej frakcji.
Oprych, z którym przyszło jej się zmierzyć dość umiejętnie operował pałką, przenosząc przy tym zgrabnie ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Normalnie dygał bioderkami z wdziękiem ulicznej kurewki. Miał pedalskie ruchy, a co gorsza, dzierżył tą pedalską broń! Pierdolona pałka? Toć to było uwłaczające. Śmiać jej się zachciało, bo co on tym kijaszkiem mógł zwojować kiedy ona była uzbrojona w topór i tarczę? Pałka! Kurwa, wyborny żart. Pałką to on może co najwyżej zrobić dobrze w odbyt swojemu pedalskiemu szefowi. Zgraja pedałów i ciot... Parsknęła śmiechem na tą myśl i odwinęła się toporem by ciąć ciecia prosto w tą pedalską gębę. |