Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2009, 13:45   #98
Leonidas
 
Leonidas's Avatar
 
Reputacja: 1 Leonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znanyLeonidas wkrótce będzie znany
Wojak sam nie wiedzieć czemu ruszył za dziewczyną. Ona jednak żwawa niczym gazela znikła mu szybko za linią drzew. Może i mógłby ją wziąć na wytrzymałość jednak zdecydowanie nie było to czas i miejsce na takie rzeczy bo nie wydawała się zbyt istotna dla ich misji i prawdę powiedziawszy perspektywa dalszego biegu nie przyprawiała go o dobry humor. Tak więc zatrzymał się gdy osiągnął ścianę drzew i powoli zaczął wracać ku chacie gdzie stali jego towarzysze.
Zupełnie nie zwrócił na to uwagi, zbliżając się do grupy każdy krok wykonywał z nienaturalnie siłą, jak gdyby musiał pokonywać niewidzialne przeszkody. Żar słońca i wszechobecna spiekota dokuczały niemiłosiernie daleko bardziej niż wtedy podróżował przez Anauroch bo spotęgowane przez coś czego nie dało się nazwać. Seraph zdawał się ignorować te wszystkie sygnały. Gdy doszedł do Ruliusa i Rishy usiadł by odpocząć na moment. Zanotował kątem oka fakt, że tropicielka udała się w stronę szopy. To było ostatnie co pamięta. Ogarnęło go znużenie i zasnął.
Potem przyszedł sen... nie, nie sen, już od lat nie śnił. Cokolwiek to było w jednej chwili Seraph zobaczył więcej bólu i cierpienia niż niejeden przez całe swoje życie. Czas przestał istnieć, była tylko agonia, nie dające się opisać cierpienie i ból tak silny, że pragnęło się śmierci, ale ta nie przychodziła. Chciał zamknąć oczy ale czuł, że nie ma powiek! Beznadzieja, rozpacz, nie było ucieczki. Wreszcie pośród wrzasku wyłowił słowa wypowiedziane nienaturalnym językiem:
Uciekaj stąd człowieku, póki jesteś w stanie...
Słońce raziło go w oczy, Rulius stał obok jak przed chwilą, Risha zjawiła się znikąd, usłyszał tylko jej pytanie. Czyżby to był sen? Wojownik był bardzo zdezorientowany. Spróbował wstać, ale na początku ręce odmówiły mu posłuszeństwa, nie potrafił się dźwignąć.
Co jest...? – pomyślał w duchu dziwiąc się reakcji swojego ciała. Zebrał się w sobie i wstał z impetem. Odzyskał wolę, szybko rozejrzał się po okolicy i odezwał się do Rishy:
-Tak. Nie będziecie musieli mnie dźwigać – zdobył się na dowcipniejszą uwagę mimo, że do śmiechu wcale mu nie było – chodźmy stąd czym prędzej i jeśli wrócimy to w całej drużynie. Tu dzieją się dziwne rzeczy – ruszył w kierunku z którego zapamiętał, że przyszli by przyśpieszyć podjęcie decyzji, zatrzymując się parę kroków później w geście wyczekiwania na drużynę.
Był nienaturalnie zmęczony, ale nie chciał dać tego poznać, coś mogło ich obserwować, a okazywanie słabości nie było cechą właściwą dla wojaka. Poza tym chciał jak najszybciej stąd zniknąć.
 
Leonidas jest offline