Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2009, 18:23   #96
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Zajmując wcześniej upatrzony fotel jeszcze raz próbował sobie ułożyć wszystko w głowie. Tak jak przed każdą odprawą, jeszcze raz "przeżyć" w głowie najważniejsze fakty, prześledzić tok swojego rozumowania i ostatni raz spróbować wyłapać jakieś błędy. Tym razem było to jednak zbyt karkołomne zadanie, wydarzenia kilku ostatnich dni były jak podróż kolejką górską. Naprawdę ciężko było pamiętać każdy cholerny zakręt, na tej zabawie. Mimo wszystko chwilę w ciszy przypatrywał się rozmówcy. "Będzie trzeba improwizować" pomyślał i odezwał się

-Dziękuje nie chce mi się pić. -
najpierw odpowiedział na propozycję - Nie wiem czy wytłumaczono panu już moja sprawę. Jestem dziennikarzem i piszę artykuł o istot nadnaturalnych: Wampiry, Duchy, Upiory, Wilkołaki. Chciałem poznać stanowisko kościoła na ten temat, a najlepiej w takich wypadkach, udać się do tych znajdujących się na pierwszej linii walki, że tak pozwolę sobie użyć żargonu wojskowego- to był całkiem niezły początek. Pozwalał na wybadanie gruntu, a ostatnie słowa miały na celu stworzenie "iluzji" przyjacielskiej pogawędki

- Walki? Widzę, że już wydał pan werdykt w tej sprawie... -
odpowiedział egzorcysta

-Walka z silami złego jest chyba powinnością kościoła katolickiego, jak również w pewnym stopniu wszystkich wiernych - wytłumaczył znaczenie ostatniego zdania uśmiechający się David.

- Właśnie o tym mówię... Założył Pan, że "nadnaturalny" równa się "zły". Czy zawsze jest to prawda, czy w ogóle jest to prawda?


-Pewnie nie bardziej niż zwykli ludzie - Mallory chwilę zastanowił się nad tą odpowiedzią, przypominając sobie sporadyczne kontakty z tymi kilkoma istotami. No cóż Kurt raczej nie był zły: wkurzający na pewno, ale nie zły. Zakładając, że tych istot mogłoby być całkiem sporo, to pewnie odsetek tych "złych", nie jest jakiś zatrważający, może trochę większy niż w zwykłym społeczeństwie ...

- Właśnie. Myślę, że każdą istotę możemy postrzegać w kategoriach dobra i zła... Nawet względnego dobra i zła... -
Przy tych słowach ksiądz kierował spojrzenie swoich oczu prosto w oczy rozmówcy. Davidowi wydawały się one zimne, wręcz lodowate. Dziennikarz wytrzymał jednak to spojrzenie i powiedział cichym głosem

-A co jeżeli taka istota byłaby naprawdę zła? Kto mógłby ją powstrzymać?-


- To zależy od wielu czynników. Przede wszystkim każda grupa społeczna wykształca własne prawo, w ich mniemaniu najlepiej dostosowane do ich społeczności. To czy inna społeczność to prawo szanuje i akceptuje, to inna kwestia. Widzę, że sporo czasu spędził pan w krajach arabskich, to tak jak z karą za kradzież w islamie, obcięcie ręki dla nas może zbyt niehumanitarne, zbyt brutalne. U nich jest to jednak prawo. W tym przypadku jest tak samo, jeżeli zostają złamane jakiekolwiek prawa społeczności, ona sama wymierza karę. Niezależnie od tego, co sądzą o tym inni.. -


-Skąd pan wie o tym, że spędziłem trochę czasu w krajach arabskich?- zapytał zaskoczony Mallory. Jasne więcej czasu spędził w Ameryce Południowej, ale w krajach islamskich, też trochę mieszkał ...

- Ma pan charakterystyczną opaleniznę, czy może raczej pigmentację skóry... w grę wchodził bliski wschód, północna afryka lub ameryka środkowa. Strzelałem. - te słowa zrobiły na dziennikarzu wrażenie. Nie spodziewał się takiej spostrzegawczości po księdzu, no a poza tym wiedzy. Na opaleniznę można było zwrócić uwagę, ale powiązać to z pobytem, w takim a nie innym klimacie ... coś trzeba było wiedzieć. W tym momencie nabrał większego szacunku dla tego człowieka.

-Więcej czasu w Ameryce Środkowej - odpowiedział uśmiechając się z sympatią -Jest pan bardzo spostrzegawczy. Mam teraz jednak inne pytanie, jakby pan zareagował gdybym powiedział, że spotkałem istoty nadnaturalne? - rozmowa była ciekawa, jednakże trzeba było powrócić do meritum. Wydało mu się, że w tym wypadku może spróbować zagrać w otwarte karty.

- A spotkał pan? -
pytanie jak najnormalniejszym tonem

-Tak- przy tej odpowiedzi spojrzał księdzu głęboko w oczy, oczekując jego reakcji

- Skoro pan żyje to znaczy, że miał pan albo dużo szczęścia, albo nie wszystkie istoty nadnaturalne są złe. - Rewelacje Davida nie wywołały u jego rozmówcy żadnych emocji.

-Wierzy mi pan?-
zapytał nadal nie dowierzając dziennikarz.

- Nie mam podstaw, aby panu nie wierzyć. - i ta odpowiedź przeważyła chyba nad tokiem dalszych rozmów. Był szczera, pierwszy raz od dłuższego czasu Mallory zobaczył szansę, na rozmowę z kimś, kto mógłby mu pomóc. Znalazł też pewną kotwicę, znak że nie był szalony ...

-Dzięki Bogu, nie wiedziałem do kogo mam się zwrócić ... - była to nie tyle odpowiedz, co prawdziwe westchnienie ulgi. Wydawało się, że ta wypowiedź zainteresowała księdza. Dlatego po chwili David kontynuował

-Kiedyś myślałem, o wielu rzeczach zapisanych w Biblii jako metafory. Weźmy pod uwagę opowieść o przekleństwie Kaina i związane z tym apokryfy. Nie pamiętam kiedy nazwano go Wampirem, nie jest to chyba, aż tak ważne. Rozsądny człowiek XXI wieku, powie ze to metafora. "Dał pan też znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka". Czy wytłumaczeniem tej opowieści, jest to że Bóg karze morderce wypalając mu na czole takie słowo? Jak to zwykle czyniono w średniowieczu. Kiedyś bym odpowiedział, że tak. Ostatnio coś się jednak zmieniło. Zna pan to uczucie kiedy jako dziecko boimy się ciemności i znajdujących się w nich rzeczy? Później dorastamy i te wspomnienia wydaja się tylko śmieszną mrzonką. Jednakże, w tym jest coś głębszego. Bo musimy sobie jasno powiedzieć, ze w nocy znajduje się o wiele więcej rzeczy niż tylko źli ludzie czekający na nasze portfele. Prawda? -
zakończył pytaniem swoją przydługą wypowiedź pytaniem

- Oczywiście. Znamię Kaina jest metaforyczne. Przede wszystkim - Bóg skazał Kaina na nieśmiertelność. To była jego główna kara, zabrał mu możliwość odejścia, ale równocześnie Bóg pozostawił Kainowi rozum, wolę i sumienie. Skazał go więc na męczarnię wiecznego rozmyślania o tym co zrobił, a jednocześnie w swym miłosierdziu, nie skazał go na potępienie... Kain umrze w chwili sądu ostatecznego, który czeka nas wszystkich. Ma więc wieczność, prawie, na odkupienie swoich win. -

-Czy ojciec spotkał kiedyś istotę nadnaturalną?- zapytał w końcu, bez ogródek dziennikarz

- Wielokrotnie. -


-W takim razie może ojciec zrozumieć mój mały problem. Otóż chyba kogoś mocno wkurzyłem -


- Dlaczego tak pan sądzi? -


-Szczerze powiedziawszy, może dlatego, ze władowałem w niego magazynek naboi z .45 a on wstał i powiedział, że mnie dorwie ?-
z całkowicie poważną miną i grobowym tonem głosu wytłumaczył mu Mallory

- Kiedy to było? -


-Kilka lat temu, szczerze powiedziawszy zapomniałbym o tym, jednakże po pewnym czasie od tego zdarzenia, miałem pierwsze cudowne ocalenie. Wyszedłem cało z pewno zdarzenia, w którym powinienem zginać. Pewnie bym o tym nie myślał, jednak parę dni temu przyjechałem do miasta, aby zając się sprawa pewnego gangu. Powiedzmy, że coś znalazłem, co ożywiło tamte wspomnienia i miałem nazwijmy to drugie cudowne ocalenie-

- Nie wiązałbym tego... Jeżeli istota nadnaturalna chciałaby pana dopaść, to już dawno by pan nie żył. -

-I co by pan radził? Bo niestety nie pójdę za rada pewnego Upiora i nie zostawię tego wszystkiego w spokoju -


- To nic panu nie mogę poradzić... Proszę uważać na lokomotywę. -


-Jaką lokomotywę?-
zapytał skołowany całą tą rozmową dziennikarz.

- Światełko w tunelu... - ksiądz wydawał się być wyraźnie ubawiony - Jak chce pan czegoś szukać to proszę uważać, żeby światełko w tunelu nie okazało się pędzącą lokomotywą... -

-Proszę ojca, czy mógłby mnie pan skontaktować z kimś, kto mógłby przekazać mi jakieś przydatne sztuczki? Być może czeka mnie śmierć, ale cóż uważam, że ktoś powinien stać pomiędzy nimi a zwykłym, nic nie wiedzącym społeczeństwem -


-Po co?- to pytanie wydawało się dziwne, a jednak odpowiedź przyszła mu niemalże tak naturalnie jak oddychanie.

-Dla sprawiedliwości, żeby nie mogli skrzywdzić niewinnych osób?-

- Mam pytanie... Co w panu jest takiego wyjątkowego, że stawia się pan ponad społeczeństwo? Co czyni pana nad...społecznym?

-W tym wypadku? Wiedza, którą posiadam -

- Wiedza o?-
Ta rozmowa zaczęła mu coraz bardziej przypominać jakąś rozmowę kwalifikacyjną. A skoro powiedziało się już A, trzeba rzec i B.

-Wiedza o tym, że w ciemności czai się coś, o czym reszta społeczeństwa, nie ma zielonego pojęcia. Być może to nie dużo, ale inni o tym nie wiedza i to może być dla nich niebezpieczne. Mogą zostać zagrożeni przez coś, co jest naprawdę złe. Nie chce oceniać, kto i dlaczego ... W zwykłym społeczeństwie jest policja, która ma za zadanie zatrzymać naprawdę niebezpieczne jednostki, jak już pan zauważył, każde społeczeństwo ma jakieś swoje własne mechanizmy, ale czasami one zawodzą, albo po prostu z innych powodów nie działają. Hitler był potworem, ale przepraszam, nie można było liczyć na społeczeństwo Niemieckie, że go powstrzyma. Potrzebna była interwencja -

- Proszę mi zostawić numer telefonu, lub przyjść tutaj jutro po 18:00. - te słowa zapaliły promyk nadziej. Istniała szansa, istniała możliwość, trzeba było ją chwytać. Wyjął notes i zapisał swój numer telefonu. Po tym wyrwał kartkę i złożoną podał księdzu.

- Coś jeszcze? Oczywiście niczego nie obiecuję. Ta decyzja nie zależy ode mnie. -
zapytał egzorcysta odbierając kartkę papieru.

-Nie. Mogę tylko podziękować-
powiedział wstając David. Ksiądz ukłonił się delikatnie ... jakby po wojskowemu i odprowadził go do drzwi ... trzeba było powrócić do miasta i czekać ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline