Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2009, 13:39   #502
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith już się cieszył, że uda mu się uciec przed wybuchem gdy zgasły płomienie na dłoni kapłana. Jednak widok płąnącej strzały zbił całkowicie jakiekolwiek oznaki radości z pyska likantropa. Co więcej widok elfki z łukiem wyzwolił w Dirithu nieokiełznaną wściekłość.
Kiti była jedną z dwóch elfek, i jedną z dwóch przeciwników którzy jako jedyni przeżyli atak mrocznego elfa. Nawet teraz postanowił jej odpuścić, ze względu na to, że jednak udało się przełamać klątwę i w końcu był sobą. Ba, nawet zyskał kolejną formę w którą mógł się zmieniać, tygrysa!
Dlatego Dirith przez tą zdradę wpadł w furię jakiej nie czuł nigdy wcześniej.. No może tylko raz kiedy wściekł się na swojego twórcę, zbuntował się i zaczął z nim walczyć.
Tygrysołak zmienił zatem kierunek ucieczki aby ruszyć w stronę Kiti. Nie zdążył jednak wykonać pełnego kroku zanim nastąpił wybuch, który zagłuszył ryk wściekłości tygrysołaka.
Wybuch był całkiem silny, jednak wściekły likantrop ledwo go odnotował. Tak już po prostu było, że podczas furi nie docierało do niego nic, a w szczególności ból, lub chociażby jakiekolwiek odczucie ran. Czuł się niepokonany i wszechpotężny.
Jednak wybuch powalił go na ziemię, a latające kawałki zbroi krasnoluda także zrobiły swoje. Mimo że tygrysołakiem z racji swojej sporej masy nie cisnęło tak jak kapłanem, lecz mimo to przeturlał się kawałek po ziemi.
Chmura czarnego dymu po wybuchu okryła miejsce w którym padł likantrop i powoli się przesuwała dalej.
Po chwili wyłonił z niej Dirith. Był cały czarny od sadzy, futro tliło się w wielu miejscach a gdy zawiał wiatr dodatkowo wzbiłał obłoki pyłu którym pokryty był mroczny elf w najpotężniejszej swojej formie. Cały był poraniony, jedna łapa trzymała sie tylko na skórze, najwyraźniej odcięta przez płytę ze zbroi krasnoluda, która wystawała z jego boku, tak jak kilka innych. Brakowało także jednego ucha, skąd sączyły się spore ilości krwi, tak jak z rany na czole. Szedł chwiejnie, a w oczach zalanych posoką dało sie jeszcze dostrzec bezgraniczną wściekłość.
To było wprost nieprawdopodobne, żeby ktokolwiek przeżył coś takiego. Jednak tak się stało. Tygrysołak szedł chwiejnie lecz solidnym tempem w stronę elfki. W jego umyśle była tylko jedna myśl: zabić za wszelką cenę i nigdy więcej nie zostawiać na swojej drodze nikogo żywego. Z gardła ledwo żywej bestii wydobyło się bliżej nieokreślone charczenie, które zapewne miało być ogłuszającym rykiem wściekłości jaki wydawał z siebie tygrysołak jeszcze niedawno.
Tak więc ten eksperyment drowiego maga okazał się nader udany a teraz, niewiadomo dzieki czemu, kroczył w stronę przeciwniczki z bezgraniczną wściekłością w oczach.
 
eTo jest offline