Worenn podniósł się powoli ze swego miejsca i przejechał wzrokiem po zebranych. Ech, biedne, proste chłopki na których los taką odpowiedzialność rzucił, zobaczymy jak się wam moja rada spodoba.
- Do zarzynania rannych bym się nie zniżył, zdrajcy to czy nie, ale ufać im nadmiernie też nie należy. Moim zdaniem trzeba trzymać ich obecność tutaj w tajemnicy dopóki się nie dowiemy co się dzieje. Należałoby, pod pozorem wyprawy na handel, wyprawić się do Curhan i rozpytać dyskretnie o rycerzy takimi herbami się mieniących - spojrzał na właściciela gospody - Myślę że Razel mógłby to bez problemów i wzbudzania nadmiernej ciekawości zorganizować. - przerwał na chwilę i odszukawszy spojrzeniem znachora podjął znowu - Altairze, możesz nam powiedzieć co z ich zdrowiem? Najlepiej byłoby wrócić tu zanim dojdą do siebie. Nawet jeśli odzyskają przytomność, to pod pozorem troski o ich zdrowie można będzie ich tu jeszcze jakiś czas przetrzymać nie wzbudzając podejrzeń. - Miał już usiąść na znak że skończył, ale w ostatniej chwili się zawahał - Nie zrozumcie mnie źle - zaczął trochę zakłopotany - może być tak że trzeba będzie stanąć po którejś stronie, ale dla nas byłoby najlepiej gdyby do żadnych ważnych uszu nazwa tej wioski nie dotarła. - rozejrzał się raz jeszcze po sali - Już jesteśmy w to wmieszani, ale jeśli tylko kilkoro z nas weźmie na siebie za to odpowiedzialność, to może nie narazimy całej wioski. Nawet jeśli panowie teraz się zarzynają, to jutro mogą się pogodzić i na tych którzy im się zbytnio naprzykrzali krwawą zemstę wezmą. - zakończył, niezbyt zadowolony, zarówno z sytuacji w jakiej ich los postawił jak i z tego że choć nienawykły, przemawiać tak długo musiał. |