Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2009, 16:29   #453
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Jej nauczyciel zwykł mawiać: „Uważaj o co prosisz bo możesz to otrzymać”. Zaiste święte słowa, a i chwila taka, że nie sposób było nie wspomnieć owej złotej myśli. Mag pojawił się w najgorszym z możliwych dla Silii momentów. Dokładnie wówczas, gdy targały nią wątpliwości, gdy umysł opanowały wszelkie słabości. Przez moment pojawiły się też wyrzuty sumienia. Czy to ona to na nich wszystkich sprowadziła? Swoimi myślami i ukrytymi pragnieniami? Rozmyślała nie tak dawno o Shar, wypowiadała w przestrzeń jej zakazane imię nie dbając o konsekwencje. Nie można igrać z bogami, teraz to zrozumiała. Nie można nadaremno ich wzywać, bo pewnym jest, że oni cię usłyszą... Czy to się właśnie wydarzyło? Czy zła bogini odpowiedziała na jej wołanie? Sama się o to prosiła. A teraz, czy powinna się cieszyć czy raczej rozpaczać ponieważ sama zgotowała własną zgubę?

Silia dygotała na całym ciele. Wpatrywała się jak zahipnotyzowana w ciemnego maga. Jego słowa kusiły jak najsłodszy miód, zniewalały jak upojna noc w ramionach mężczyzny. Myślała o tym, co Shar mogłaby jej ofiarować… Oczami wyobraźni widziała już swoją przyszłość. Siebie jako potężnego maga decydującego o losach świata, wygrywającego całe bitwy, przed którym klękają królowie a wrogowie uciekają w popłochu… Pokusa niemal odebrała jej dech. I pomyśleć, że wystarczyło wypowiedzieć w duszy jedno pojedyncze „tak”. Otworzyć serce. Tak wiele na wyciągnięcie dłoni, na jedno pokorne skinienie. Spełnienie marzeń o potędze, o bezmiarze magii, o pozycji, szacunku, o Elendillu.

Od natłoku myśli zakręciło jej się w głowie. Gdyby nie zaklęcie, które zmuszało ją do stania w bezruchu zapewne osunęłaby się na posadzkę. Usta półelfki drgały, oczy błyszczały niby w gorączce. W jej wnętrzu rozgrywała się bitwa największa z tych, w jakiej dotychczas brała udział. Walka z sobą samą.

Oblizała językiem wyschnięte na wiór usta. Czar, który ich trzymał w swej mocy zaczął słabnąć i półelfka zdając sobie sprawę, że może się poruszać uczyniła nieśmiały krok w przód. Wokół tańczyły cieniste sylwetki, zapraszająco wyciągały do niej swojej długie bezkształtne ramiona, jakby było już przesądzone, że do nich właśnie należy. Powietrze wokoło przesiąknięte było magią. Tą samą magią, której tak pragnęła, a zarazem tak inną i obcą. Mroczne cieniste sploty, jakże obiecujące i kuszące, przedsmak tego czym mogła zostać obdarzona...

Kolejny krok... Co ją pchało do przodu? Specyficzny hipnotyczny urok mrocznych postaci, zwykła ciekawość czy może głód mocy? Wyciągnęła mimowolnie dłoń ku górze, wprost ku cienistym tancerzom. Czyż nie byli piękni? Przerażający i nęcący zarazem.

Miała wrażenie, że jeden z nich także wyciągnął dłoń w jej kierunku. A może tylko jej się wydawało? Elfie oczy pozwalały widzieć w ciemnościach, ale kłębiące się w głowie szalone myśli zniekształcały obraz otaczającej jej rzeczywistości. Trudno powiedzieć, czy postrzegała prawdę, czy może umysł ukazywały to co chciała zobaczyć?

Szła dalej do przodu, ku nieznanemu, nie mogąc oprzeć się cudownemu widokowi. Nogi, ciężkie niby z ołowiu, nie chciały oderwać się od ziemi, jakby chciały sprzeciwić się woli swojego właściciela. Ale poddały się w końcu. Kolejny krok. I jeszcze jeden… Ciemność oplatała ją z wszystkich stron. Poczuła spokój.

I wtedy usłyszała za sobą szept. Jego szept.

- Sil… - powiedział tylko jej imię, nic więcej. Ale ton jego głosu sprawił, że się zatrzymała. Obejrzała się za siebie odnajdując jego postać. Było ciemno, nie mogła dostrzec jego oczu. Ale głos… Jedno zaledwie słowo, które opuściło jego usta przesiąknięte było żalem. Czy może go zawieść? Czy tego chce? Byli tak różni od siebie, a jednak los ich połączył. Pozostawało pytanie, na jak długo? A teraz wybiła godzina próby i wiedziała, że decyzja leży po jej stronie. Jeśli się złamie, straci go, albo co gorsza przestanie go kochać. Zimno zagości w jej sercu i wypierze ją ostatecznie ze wszystkich uczuć. Taka była cena złej bogini. Miłość, przyjaźń, szacunek, a nawet zwyczajna radość będzie dla niej odtąd zakazana.

Dlaczego ambicja tak dalece ją opanowała? Skąd w niej to dążenie do potęgi, pragnienie mocy? Czy nie ma wszystkiego co jest jej potrzebne do szczęścia? Mężczyznę, którego kocha. Przyjaciół, którzy nie bacząc na nic wyruszyli wraz z nią na ta straceńczą wyprawę na koniec świata? Czas płynął. A może zatrzymał się w miejscu? Mogłaby rozważać tą sprawę godzinami, ba miesiącami całymi! A tu żądano od niej deklaracji natychmiast. Jeszcze raz rozważyła wszystkie za i przeciw i kolejny raz dopadło ją uczucie bezradności. Co robić kiedy argumenty się równoważą? Kiedy dwie szalki stoją w idealnej harmonii i nic nie jest w stanie zachwiać ich równowagą? Wtedy najlepiej posłuchać własnego serca.

Już czas podjąć decyzję…

Jej usta zaczęły się poruszać. Zamknęła oczy i wyszeptała w myślach modlitwę. Modlitwę do SWOJEJ bogini.

~Wiem, jest we mnie dużo gniewu. I ambicji. A także zawiści i żądzy… Czasem nie potrafię w sobie znaleźć niczego dobrego… Mag z Kar- Razan miał rację. Jeśli się nie zmienię będę zgubiona. Jesteśmy tylko ludźmi. Jesteśmy słabi i ulegamy pokusom. Daleko mi do ideału, ale jedno wiem z całą stanowczością. Nie jestem złą osobą. Nie jestem i nigdy nie będę. Mystro dodaj mi sił. Pomóż mi dostrzec właściwą drogę. I wybacz, że cię zdradziłam myślą mą i mową. Obiecuję, że już więcej nie poddam w wątpliwość mojej wiary i twojego boskiego majestatu. A teraz w imię twe stanę naprzeciw złu. I pewnie oddam ostatnie me tchnienie, bo czy można walczyć z cieniami? Czy mieczem bądź strzałą, ogniem albo lodem można pokonać mrok? Jedynie światło może go rozproszyć… Światło. Rzecz najbardziej Shar wstrętna. Niech więc objawi się moja decyzja.~

Wyszeptała zaklęcie. Pewnie, bez wahania. Teraz była już pewna, że postępuje właściwie. Na środku pomieszczenia, pośród widmowych postaci rozbłysło światło. Niezbyt agresywne, ale i tak w pierwszym momencie wydało się oślepiające. Unosząca się w powietrzu świetlista kula rozmyła wszechobecne ciemności. Najpewniej będą walczyć, a aby to zrobić jej towarzysze muszą coś widzieć. Silia cofnęła się w tył, za plecy stojącego nieopodal Drago. Ktoś jej ostatnio powiedział, że miejsce maga jest z tyłu. Pierwszy raz w życiu zamierzała posłuchać czyjejś dobrej rady.

Cienie cofnęły się nagle, trwożnie, chociaż dźwięków nie wydawały z siebie żadnych. Ale potem mag uniósł wściekle dłonie, sycząc coś w mrocznym języku. Umarli ruszyli do ataku wprost na czarodziejkę, powstrzymywani tylko trochę przez magiczne światło.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 14-06-2009 o 17:20. Powód: ostatni akapit dodany na prośbę GM-a
liliel jest offline