W momencie, gdy przebrała się w szkolną szatę pociąg zaczął zwalniać. Na korytarzu słychać już było gwar podekscytowanych głosów. Alex niepewnie wyjrzała z przedziału, po czym wraz z pozostałymi wyszła na zatłoczony korytarz zostawiając swoje rzeczy tam gdzie stały.
Z ulgą wyszła z dusznego wagonu na świeże, chłodne powietrze rozwiewające długie, blond włosy dziewczynki.
-Pirszoroczni do mnie! Pirszoroczni!
Rozejrzała się w poszukiwaniu właściciela donośnego głosu. To jakiś pokaźnych rozmiarów mężczyzna z czarnym zarostem na twarzy machał do nich wolną ręką jakby myślała, że bez tego go nie zauważą.
Razem z resztą pierwszoklasistów udała się w kierunku olbrzyma bacznie go obserwując. Ten oprowadziła ich jakąś śliską ścieżka w górę nie przywiązując większej wagi, że są od niego dużo mniejsi i nie mogą poruszać się tak szybko. I to jeszcze po ciemku.
- Zara zobaczycie Hogwart! – powiedziała swoim donośnym głosem ich przewodnik.
I tak się stało. Alexandra stanęła na skraju jeziora z szeroko otwartymi oczami przyglądając się niesamowicie wielkiemu zamkowi rozświetlającemu ciemne niebo.
- Woooooow!! – wydobyło się z gardła dziewczynki i było to chyba najlepsze określenia na to, co zobaczyła.
Nie była jednak sama. Dookoła rozległy się ochy i achy pozostałych pierwszoklasistów, których widać w równym stopniu oczarował widok Szkoły Magii i Czarodziejstwa.
Wciąż zauroczona niesamowitym widokiem wsiadła posłusznie do najbliższej łódki początkowo nie zwracając nawet uwagi na towarzyszy. Byli już na środku jeziora, gdy na chwile odwróciła wzrok od Hogwartu. W łódce siedzieli ludzie, z którymi dzieliła wcześniej przedział. Uśmiechnęła się do nich porozumiewawczo, aby po chwili znowu zatracić się w czarodziejskim widoku.
Wysiedli z łódek. Już tak niewiele dzieliło ich od tego niesamowitego miejsca, miejsca o którym w przeciwieństwie do swoich rówieśników wiedziała tylko tyle, ile dowiedziała się z „Historii Hogwartu”...
Szli szybko przez wilgotną trawę, aby po chwili znaleźć się przed wielkimi, drewnianymi drzwiami. Drzwiami, po których przekroczeniu życie Alex miało się zmienić.
Mężczyzna zapukała i już po chwili w drzwiach stanęła szczupła kobieta w szpiczastej czapce. Jak się za chwilę dowiedziała profesor McGonagall.
Czarownica wprowadziła ich do zamku. Szła za gromadą dzieci oglądając z zaciekawieniem wnętrze budynku.
Zatrzymała się wpadając na jakąś niska dziewczynkę.
- Przepraszam – bąknęła pod nosem i uśmiechnęła się nieśmiało.
Znajdowali się w jakiejś niewielkiej zważywszy na ich ilość salce. Atmosfera była napięta, już za chwilę miały przesadzić się ich losy… |