Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2009, 17:41   #454
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Wieczorny spacer nie był tak całkowicie przyjemny. Alexandra potykając się raz po raz na stromej ścieżce zaczynała mieć coraz silniejsze przekonanie, że zdecydowanie rozsądniej byłoby się tutaj nie zapuszczać. Pewnie krasnoludy wiedziały jak niedogodne jest podejście i po całym dniu wędrówki nie miały ochoty na taki wysiłek. Były na to zbyt praktyczne. Alexa po raz kolejny odczuwała podziw dla opanowania tej niezwykłej rasy.
Sam cmentarz był dość ponurym miejscem, a otaczające go cienie sprawiły, ze poczuła jak jeżą jej się na ciele wszystkie włosy. Coś jednak, jakaś potężna siła pchała ją do przodu. Może gdyby wykonała wysiłek, zdołałaby się jej oprzeć. Wątpiła jednak by była w stanie zatrzymać resztę. Zwłaszcza Lillę, która od momentu zobaczenia dziwnego zjawiska na niebie, była jakoś dziwnie odległa, jakby natchniona. Ponieważ zaś nie chciała pozostać sama w tym dziwnym miejscu szła naprzód, mimo że coś w jej środku krzyczało, że najrozsądniej by postąpiła uciekając jak najszybciej. Wtedy pojawiły się cienie. Niematerialne istoty, wobec których psioniczka była całkowicie bezradna. Instynktownie przysunęła się do paladynki.
Blask kryształu na chwilę uciszył krzyk jej duszy, ale gdy Lilla wzięła go w ręce i ruszyła do krypty wezbrał ponownie z potężną siłą. Szła dalej jak automat, kierowana dziwnym przeczuciem, że nie można postąpić inaczej. Ciemne ściany budynku objęły ich w swe posiadanie, a cieni zrobiło się jeszcze więcej. Tylko blask z dłoni niosących kryształ dawał im szansę, by nie zostali pochłonięci całkowicie przez tę ciemność.
Osłona została jednak odebrana!

Alexa z przerażeniem patrzyła jak wyrwany z rąk paladynki kamień szybuje w powietrzu i opada kilkanaście metrów dalej. Rozkaz w myśli wysłany prawie jednocześnie wyrwał z odrętwienia jej małego przyjaciela. Psikryształ ruszył naprzód lecz zamarł w swym działaniu jak i jego właścicielka. Spętani więzami magii nie mogli się ruszyć. Bezradnie patrzyła jak mag podchodzi bliżej i przemawia do wszystkich po kolei. Kusi, wabi...
Jej umysł podświadomie rejestrował jego słowa, ton, przesłanie czuła że coś jest nie tak, nie nie kłamstwo w tym co mówił nie było bezpośredniego kłamstwa, półprawdy jednak też potrafią być niebezpieczne. To co mówił o jej pochodzeniu... nawet jeśli była to prawda... czy myślał, że ujawnieniem jej może ją skusić?
Po czole psioniczki spłynęły krople potu. Siłą umysłu starała się przebić przez pętające ją magiczne ograniczenie. Nadaremnie była zbyt słaba! Na jej twarz wypłynął uśmiech: Gdyby powiedziała „tak” w swym sercu, w swym umyśle, prawdopodobnie zdołałaby się uwolnić... na chwilę... tylko po to by popaść w wieczną pułapkę uzależnienia od zła. Byłaby śmiercią niosłaby śmierć! Czuła drzemiąca w sobie potęgę, którą jednym słowem mogłaby obudzić...
Wspomnienie bólu i cierpienia jakiego doznawała w czasach gdy wewnętrzna moc przerastała jej opanowanie i umiejętności powróciła niczym fala wraz ze wspomnieniem surowej twarzy Kallora.
Przez większość życia był jej nauczycielem, był jej mistrzem, opoką.
Opanowanie ćwiczone latami niczym balsam spłynęło na rozdartą duszę. Poczuła spokój. Pewność, że wybór jakiego dokonała jest jedynym słusznym!

Mag skończył swe przemowy, a czar zaczął słabnąć. Pokonując odrętwienie wyciągnęła rękę i dotknęła delikatnie dłoni paladynki. Jednocześnie Berni wydostał się z kręgu i pomknął niczym strzała w kierunku kryształu. Swym niewielki szklanym ciałem zaczął popychać kilka razy większy od siebie kryształ w kierunku zbitych w grupkę przyjaciół. Choć siły miał niewielkie, wyrównywała je determinacja płynąca nakazem do jego jestestwa, wprost z umysłu Alexy.
 
Eleanor jest offline