- Wszystko potoczyło się zbyt szybko, zbyt szybko -pomyślał generał gdy oddawał dwa strzały w kierunku nieznanych przeciwników - Czyżbym po raz pierwszy nie panował nad sytuacją? Czyżby czegoś nie wziął pod uwagę? Kim są ci ludzie?
Spojrzał na przerażoną a jednocześnie zdziwioną twarz księcia.
- Kristobal... To znaczy generał Kristobal tutaj?
- Tak! Nie ma czasu na wyjaśnienia - mówił szybko generał - Niech książe ucieka do mojego garnizonu, a moi ludzie zajmą się pościegiem. Już!
Po ostatnich słowach Kristobal klepnął książęcego wierzchowca.
Tysiące myśli kołatało się w głowie wojskowego, mimo całego zamieszania i niespodziewanych przeszkód próbował planować kolejny krok.
- Nie pozwól by sytuacja nad tobą zaponował Kristo. To ty jesteś jej panem. - dodawał sobie w myślach odwagi.
Spojrzał jeszcze raz na całe zamieszanie, by ocenić siły przeciwnika.
- Chwała albo śmierć! - wrzasnął generał. Dla jego braci i ludzi związnych z jego rodziną był to wyraźny sygnał do ataku. Słynne bojowe zawołanie rodziny A'randez znane było w cały Królestwie. Ponoć pierwszy wypowiedział je prapradziadek Kristobala w zwycięskiej bitwie pod Crickmore i od tamtej pory towarzyszy ono rodzinie w każdej bitwie i większej zwadzie.
Bracia generała i jego ludzie ruszyli do ataku.
- Diter spuść psy - krzyknął Kristobal po czym, spiął konia, obrócił w miejscu i ruszył za księciem. Wyjął swój bojowy pałasz, przylgnął do końskiego grzbietu i ruszył cwałem przed siebie. Z wyciągniętą bronią i twarzą przy końskim brzuchu wpatrywał się w postać księcia pędzącego przed nim.
Co chwila bacznie rozglądał się na boki wypatrując kolejnych napastników. |